Siedzę i się zastanawiam co dalej, kończę pisanie pracy licencjackiej, obrona, na wakacje wyjeżdżam do Stanów, wracam we wrześniu, od października planuję iść na magisterkę, ale jaki kierunek wybrać? A może wyjechać? Mam 22 lata, jestem studentką 3 roku, studiuję w niewielkim miasteczku obecnie, mam starszego chłopaka, który myśli o założeniu rodziny, ale ja czuję, że nie jestem na to gotowa. Jesteśmy razem od ponad roku. To pierwszy facet któremu zaufałam po poprzednich związkach, w którym byłam, a może jestem dalej zakochana…
Jednak coraz częściej myślę, by go zostawić. Jestem dziewczyną, która w stosunku do swojego partnera jest obojętna, robi coś wbrew sobie, robi wszystko, aby on nie poczuł się urażony, skrzywdzony, bo dobrze ją traktuje, nie chce go zranić.
Może i jestem gotowa założyć rodzinę, ale czy poświęcić życie dla faceta, którego nie kocham, tylko dlatego, że dobrze mnie traktuje i jest mi z nim dobrze?
Jest taki Tomek, kolega braci, znajomy z wcześniejszych lat. Widuję go co roku na wakacjach, gdy przyjeżdża na urlop, gdyż obecnie pracuje i mieszka w Niemczech. Wcześniej podobał mi się troszkę, wiadomo - jak to starszy chłopak. Ułożony miły, kulturalny, nie najbrzydszy, jednak nie zwracał na mnie uwagi… Byłam za młoda jak dla niego, choć teraz po 3-4 latach odzywa się i pyta jak tam, co tam, gdzie wcześniej nie mieliśmy kontaktu, oprócz tego co widzieliśmy się na wakacjach.
Wyznał, że miał dziewczynę w moim wieku i zrozumiał, że nie tylko wiek się liczy i że mu się podobałam wcześniej, ale wiek robił swoje. Z dobrego wychowania nie chciał wiązać się z młodszą dziewczyną. Dzieli nas 10 lat. To z nim byłam niedawno na weselu, zachowywaliśmy się jak para, tak mi się wydaje. Później poprawiny u jego siostry, siedzieliśmy praktycznie przytuleni, po alkoholu całowaliśmy się i przytulaliśmy. Nocowaliśmy u jego siostry, ale nic się nie wydarzyło.
Spędziłam z nim 3 dni, gdzie do chłopaka prawie w ogóle się nie odzywałam, po prostu jakby poza Tomkiem nic nie istniało, czułam się przy nim jak zakochana do szaleństwa dziewczyna. Takiego uczucia nawet na początku nie było między mną, a moim obecnym chłopakiem.
Teraz ciągle myślę o Tomku. Przy nim czułam się jak zakochana nastolatka, nie wiem czy takie uczucie towarzyszyło mi przy innych związkach. A może to w nim się zakochałam, może to ten jedyny? Jak tylko pomyślę o nim, to mam prawie łzy w oczach, że jutro go nie zobaczę. Jak patrzę na zdjęcia, wraca wspomnienie z wesela, poprawin i tych chwil dzięki którym poczułam się atrakcyjna, kochana, doceniona. A może to tylko moje wyobrażenia, a on był tylko miły? Dziś albo wczoraj wrócił do Niemiec. Od czasu, gdy po weselu odwiózł mnie do domu, nie mamy kontaktu.
Siedzę i czekam z niecierpliwością by zobaczyć zdjęcia z wesela, które ma mi przesłać, aż się odezwie, aby móc zapytać jak podróż i co w ogóle u niego. Gdy siedzieliśmy na poprawinach, i ja i on pod wpływem alkoholu,zapytał czy nie chciałabym spróbować być razem z nim. Ale jak? Ja mam chłopaka, on jest w Niemczech, ja w Polsce. Tak, kończę studia i mogłabym wyjechać, ale on ma tam dobrą pracę, a ja co mam tam robić? Sprzątać? Bo w domu siedzieć nie chcę, cenię sobie niezależność, a przynajmniej na początku związku. Choć z tego wiem, nawet sprzątając lepiej by mi się tam żyło, niż tu za najniższa krajową i coś w tym jest… Teraz można powiedzieć, że czekam do wakacji aż przyjedzie. Czy to ma jakiś sens?
Czy da się to zapomnieć? A może to były tylko 3 fajne dni i nie powinnam nic zmieniać?
Gosia