Mam 25 lat, a rodzice ciągle mnie kontrolują. Podobno jestem za młoda na związek z chłopakiem! M.

Mam nadopiekuńczych rodziców. Zacznę od tego, że kiedy się zakochiwałam będąc nastolatką – okej, nie chciało się uczyć, non stop myślałoby się o sympatii. Ale dziś mam 25 lat, pracuję (w sumie to w firmie z wyboru rodziców) i od 2,5 roku jestem w szczęśliwym związku z chłopakiem 3 lata starszym ode mnie.  Moi rodzice cały czas się o mnie martwią.  Kiedy nie ma mnie o 22 w domu, bo np. jestem na imprezie, tudzież po prostu na spacerze, zaraz dostaję od groma SMS-ów, a na następny dzień mama wybucha i mówi, że przeze mnie nie śpi. Tak, nawet teraz kiedy mam te 25 lat.  Uważa, że jestem za młoda na miłość, nie wspominając o współżyciu.  Tak dla przykładu, pytając ją o to czy może czasem u mnie mój chłopak przenocować, absolutnie się nie zgodziła. Jest na takiej zasadzie, że inni mogą, ale jej córka nie.  A teraz co do mojego związku z chłopakiem. Na początku naszej znajomości, zanim zostaliśmy parą, moi rodzice byli zadowoleni, że spotykam się z kimś. Po roku związku postanowiliśmy ze sobą zamieszkać...  
Mam 25 lat, a rodzice ciągle mnie kontrolują. Podobno jestem za młoda na związek z chłopakiem! M.
fot. pixabay.com
14.11.2015

Mam nadopiekuńczych rodziców. Zacznę od tego, że kiedy się zakochiwałam będąc nastolatką – okej, nie chciało się uczyć, non stop myślałoby się o sympatii. Ale dziś mam 25 lat, pracuję (w sumie to w firmie z wyboru rodziców) i od 2,5 roku jestem w szczęśliwym związku z chłopakiem 3 lata starszym ode mnie.  Moi rodzice cały czas się o mnie martwią

Kiedy nie ma mnie o 22 w domu, bo np. jestem na imprezie, tudzież po prostu na spacerze, zaraz dostaję od groma SMS-ów, a na następny dzień mama wybucha i mówi, że przeze mnie nie śpi. Tak, nawet teraz kiedy mam te 25 lat.  Uważa, że jestem za młoda na miłość, nie wspominając o współżyciu.  Tak dla przykładu, pytając ją o to czy może czasem u mnie mój chłopak przenocować, absolutnie się nie zgodziła. Jest na takiej zasadzie, że inni mogą, ale jej córka nie. 

A teraz co do mojego związku z chłopakiem. Na początku naszej znajomości, zanim zostaliśmy parą, moi rodzice byli zadowoleni, że spotykam się z kimś. Po roku związku postanowiliśmy ze sobą zamieszkać...

 

x

fot. pixabay.com

On prowadził działalność gospodarczą i pracował w domu (był pośrednikiem handlowym), natomiast ja studiowałam i tak zamieszkaliśmy ze sobą w Poznaniu. Jesteśmy ze sobą szczerzy, mówimy o wszystkim, nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. We wrześniu był czas, że wróciliśmy akurat do naszego rodzinnego miasta. Wtedy to, pewnego dnia przyjechała po niego policja z nakazem aresztowania. Powody były dziś wydające się dość śmieszne. 

Tak jak pisałam wcześniej – mówiliśmy sobie o wszystkim, więc od samego początku wierzyłam w jego niewinność. Moi rodzice oczywiście nie. I tak się zaczęło... Czasem mówili, że super, że z nim jestem, czasem nie. Nieważne. Wrócił. Wrócił po roku aresztu. Nadal go bardzo mocno kocham i uważamy, że jeśli nasza miłość przetrwała ten czas, to przetrwa wszystko.  Sprawa zakończyła się oczywiście uniewinnieniem! 

Kiedy wrócił, moi rodzice nie byli szczęśliwi, powiedzieli, że mam nie przesadzać i nie mydlić sobie oczu uczuciami do niego. Myślałam, że cieszy ich to, że ich dziecko jest szczęśliwe. 

x

fot. pixabay.com

Bardzo jestem szczęśliwa, nie mogę zrozumieć dlaczego dla rodziców to nie jest ważne. Tylko ważna jest sytuacja jaka się wydarzyła. Że to go niby skreśla. Niby każdy go skreślił. W wigilię 2014, będąc sama, wszyscy składali mi życzenia „rozumu, mądrości”. Co to za życzenia? Tak bardzo chciałam usłyszeć wówczas „trzymaj się, walcz”. Ale nie, bo każdy uważał, że najlepiej żebym zerwała i żeby pozbyć się problemu, a uczucia ulokuję gdzieś indziej. Ale tak nie można! 

Ja nie potrafię zapomnieć tego co było między nami, wiem, że kiedyś zapomnimy o tym „incydencie”. Obiecaliśmy sobie z chłopakiem, że przetrwamy wszystko, na zawsze będziemy razem, i nic i nikt tego nie zmieni. Mam wspaniałych przyszłych teściów, zrobili nam już „wyprawkę” do naszego „gniazdka” w postaci zakupów AGD. 

Jak myślicie, co mogę zrobić, aby moi rodzice w końcu przestali patrzeć na mojego chłopaka jak na przestępcę tylko znów na zięcia, którego ocenili jako dobrego? Tak łatwo zmienić jest zdanie pod wpływem jednej sytuacji... Dla mnie to żałosne. Powiedziałam rodzicom, lekko z nich drwiąc, że jeśli już mówią na początku, że to super zięć, to muszą być odpowiedzialni i konsekwentni w swoich wypowiedziach.  Jak myślicie, czy za parę lat rodzice zapomną? I w końcu w pełni zaakceptują go? Co zrobić, żeby tak było?

M.

Polecane wideo

Komentarze (13)
Ocena: 4.69 / 5
Julia (Ocena: 5) 16.11.2015 20:32
Zrób nowennę pompejańskiej o polepszenie sytuacji w rodzinie
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 15.11.2015 18:16
ladacznica kryminalna!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 15.11.2015 14:36
a dlaczego byl rok w areszcie??
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 15.11.2015 11:02
Kontrolują Cię bo i na to pozwalasz. Weź w końcu odpowiedzialność za swoje życie i odetnij pępowinę. Za dziesięć lat też będziesz pozwalała na to by oni dyktowali ci co masz robić w życiu?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 1) 15.11.2015 09:31
Za mało szczegółów by cokolwiek Ci doradzić.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie