Kolega wysyłał mi obleśne zdjęcia, groził gwałtem... Podobno to ja powinnam mu współczuć! Patrycja

Chciałam podzielić się moją historią - nie dla współczucia, tylko raczej ku przestrodze. We wrześniu zaczęłam studia w innym mieście i od razu wpadłam w oko koledze z roku. Był sympatyczny, wyglądał też w porządku, ale nie przejmowałam się tym, bo od trzech lat miałam chłopaka. Ów kolega też był tego świadomy, więc nie widziałam przeszkód, żeby normalnie z nim rozmawiać czy wymienić się numerami telefonów, w końcu studiujemy ten sam kierunek. Z początku były to normalnie rozmowy, propozycje wyjścia na kawę czy na lunch.  Za każdym razem pojawiało się pytanie, czy mój chłopak nie miałby nic przeciwko - stąd też brak moich podejrzeń, wydawał się normalnym gościem, kolegą ze studiów. Niestety, moje zdanie o nim zmieniło się, kiedy któregoś wieczoru, podczas zwyczajnej rozmowy wysłał mi zdjęcie swojego penisa. Byłam zbulwersowana, a on? Oczekiwał zdjęcia ode mnie! Jasno dałam mu do zrozumienia, że sobie tego nie życzę i przestałam się do niego odzywać. Niestety, sytuacja zaczęła się powtarzać. Właściwie nie było dnia, żebym nie otrzymała od niego sprośnych zdjęć czy sms-ów. W końcu w sprawę wciągnął też mojego chłopaka - znalazł go na Facebooku z zaczął opowiadać niestworzone historie - jak byśmy mieli romans!  
Kolega wysyłał mi obleśne zdjęcia, groził gwałtem... Podobno to ja powinnam mu współczuć! Patrycja
12.12.2014

Chciałam podzielić się moją historią - nie dla współczucia, tylko raczej ku przestrodze. We wrześniu zaczęłam studia w innym mieście i od razu wpadłam w oko koledze z roku. Był sympatyczny, wyglądał też w porządku, ale nie przejmowałam się tym, bo od trzech lat miałam chłopaka. Ów kolega też był tego świadomy, więc nie widziałam przeszkód, żeby normalnie z nim rozmawiać czy wymienić się numerami telefonów, w końcu studiujemy ten sam kierunek. Z początku były to normalnie rozmowy, propozycje wyjścia na kawę czy na lunch. 

Za każdym razem pojawiało się pytanie, czy mój chłopak nie miałby nic przeciwko - stąd też brak moich podejrzeń, wydawał się normalnym gościem, kolegą ze studiów. Niestety, moje zdanie o nim zmieniło się, kiedy któregoś wieczoru, podczas zwyczajnej rozmowy wysłał mi zdjęcie swojego penisa. Byłam zbulwersowana, a on? Oczekiwał zdjęcia ode mnie! Jasno dałam mu do zrozumienia, że sobie tego nie życzę i przestałam się do niego odzywać. Niestety, sytuacja zaczęła się powtarzać. Właściwie nie było dnia, żebym nie otrzymała od niego sprośnych zdjęć czy sms-ów. W końcu w sprawę wciągnął też mojego chłopaka - znalazł go na Facebooku z zaczął opowiadać niestworzone historie - jak byśmy mieli romans!

 

x

Wtedy chyba popełniłam błąd. Napisałam do niego, że nie życzę sobie aby opowiadał bzdury i niestworzone historie mojemu chłopakowi. Odpowiedź którą dostałam, była obrzydliwa. Oznajmił, że przestanie, pod warunkiem, że będzie mógł mnie przelecieć. Dokładnie tego słowa użył. Potem było już tylko gorzej. Łapanie za pupę w windzie wypełnionej ludźmi, na korytarzu krzyknął za mną kiedyś „uważaj, jak sama chodzisz do toalety”, czy podążanie za mną na autobus, mimo iż jego odchodził z zupełnie innego przystanku. Zaczynałam się bać. 

Miarka się przebrała, kiedy oznajmił, że „wyrucha mnie, czy tego chcę czy nie”. Zastanawiałam się czy nie przesadzam i dramatyzuję, ale kiedy zwierzyłam się znajomym, oni sami byli przerażeni. Dla mnie to była groźba gwałtu. Przerażona poszłam do pani dziekan, która nakazała zgłosić sprawę na policję. Dzisiaj policja zamknęła już sprawę, a on dostał jedynie ustne upomnienie i rzekomo obiecał się do mnie nie zbliżać. Dalej widuję go, jak idzie za mną na przystanek, czy rzuca mi dziwne spojrzenia na uczelni... Sam uniwersytet jeszcze prowadzi w tej sprawie własne dochodzenie. Tymczasem od jego koleżanek usłyszałam, że może powinnam była z nim normalnie porozmawiać zamiast lecieć od razu na policję, bo jego kariera będzie teraz skończona... 

x

W końcu oznajmili mi, że powinno mi teraz być go szkoda i powinnam współczuć mu tego, przez co on teraz przechodzi... Żadne z nich nie wzięło pod uwagę tego, co ja przeszłam... Uważajcie dziewczyny, zwłaszcza kiedy wyprowadzacie się z domu na studia i poznajecie masę nowych ludzi. Wariaci niestety nie mają tego wypisanego na czole, moja sprawa jeszcze się nie zakończyła, ale stresu przez który przeszłam nie życzę najgorszemu wrogowi. 

Jeżeli ktoś sam tego nie przeszedł, nie zrozumie przerażenia, które towarzyszy późnemu powrotowi do domu, kiedy człowiek co chwilę obraca się i sprawdza, czy ktoś za nim nie idzie, ale prosi kolegę, żeby odprowadził go do domu. Przede wszystkim uważajcie, jakimi informacjami dzielicie się z nowo poznanymi ludźmi i z kim się zadajecie.

Patrycja

Polecane wideo

Komentarze (30)
Ocena: 4.97 / 5
kakaka (Ocena: 5) 08.05.2015 21:17
jebe kupe ;]]
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.12.2014 21:03
ukjhkh
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.12.2014 19:18
m
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.12.2014 17:08
heh
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.12.2014 16:17
Bardzo dobrze zrobiłaś! Nie masz się o co obwiniać, a te twoje koleżanki to chyba mają pustkę w głowie, żenada..
odpowiedz

Polecane dla Ciebie