Wiem, że nie powinnam tak mówić, ale coraz bardziej nienawidzę swojej matki. Może wiele jej zawdzięczam, wciąż mnie utrzymuje i dzięki niej jakoś to jest, ale nie mogę na nią patrzeć. Działa mi na nerwy swoimi głupimi komentarzami, ciągłym upominaniem, wrzaskami, milczeniem. Wszystkim. Rano po prostu nie chce mi się wychodzić z pokoju, bo znowu spotkam ją w kuchni. Będzie burczała, czepiała się poprzedniego dnia i przewidywała, co głupiego zrobię dzisiaj. Przecież nie jestem taka zła. Nie zasłużyłam na takie traktowanie.
Może nie uczę się na 5, nie jestem strasznie grzeczna, czasami pakuję się w kłopoty, ale która nastolatka jest idealna? Ufarbowałam sobie włosy na wakacje, to była awantura. Mało brakowało, a by mi je wyrwała. Wybrałam się na imprezę do znajomych, to groziła, że zadzwoni na policję i oni mnie przywiozą z powrotem do domu. Nie podoba jej się mój strój, makijaż, koleżanki, tym bardziej koledzy. Tyle razy najadłam się przez nią wstydu, że najchętniej uciekłabym z domu.
Gdybym tylko była trochę starsza i mogłabym się sama utrzymać, to już dawno bym to zrobiła. Kiedyś ją kochałam, potem trochę lubiłam, teraz nie mogę jej znieść. Mówi do mnie takie rzeczy, że czasami żałuję, że się urodziłam. Ona chyba żałuje, że mnie urodziła. Ciągle się złości, wszystko ją denerwuje, komentuje każdy mój ruch. Dlaczego nie może mi dać spokoju? Mogłaby wyluzować i byłoby dobrze, a tak jest coraz gorzej.
Kiedy tylko widzę jej gębę, to wiem, że zaraz się zacznie. Potrafimy się pokłócić o to, co ma być na obiad, kto ma posprzątać mieszkanie, gdzie powinien leżeć pilot od telewizora, kiedy wyjść z psem na spacer. Zupełnie mnienie słucha, bo sama wszystko wie najlepiej. Zazdroszczę wszystkim, dla których mama jest najlepszą przyjaciółką. Moja stała się najgorszym wrogiem.
Co ja mam z tym zrobić? Nie mogę tego słuchać, choć wiem, że czasami powinnam się zamknąć i zrobić o co prosi. Ale to nie w moim stylu. Nie lubię, jak mi się coś narzuca. Wydaje mi się, że ona traktuje mnie jak swoją własność. Skoro jest moją matką i mnie utrzymuję, to mam być posłuszna. Szkoda, że ona nie zauważyła, że jestem człowiekiem. Jak każdy potrzebuję trochę swobody. Chciałabym móc decydować o sobie.
Najlepiej byłoby spokojnie porozmawiać, ale z nią się tak nie da. Wyskoczę tylko z pomysłem, że chciałabym być lepiej traktowana, że nie powinna tylko krzyczeć i zabraniać, to pewnie usłyszę, że jestem gówniarą. Chciałabym mieć znowu mamę, a nie wrzeszczącego kontrolera...
Alicja