Klienci sklepów to donosiciele! Nie uwierzycie, jakie piszą skargi... Ilona, 24 l.

Pracuję od kilku miesięcy w sklepie dużej sieci. Robię jako kasjerka, magazynierka, sprzątaczka. Ogólnie wszystko i za marne pieniądze, ale na razie niczego lepszego nie znalazłam. Staram się być mimo wszystko uśmiechnięta. Nie tylko dlatego, że mamy taki nakaz. Po prostu lubię ludzi. A raczej lubiłam, bo dopiero teraz zobaczyłam, do czego są zdolni. W naszym sklepie jest skrzynka na opinie klientów. Pewnie coś takiego widziałyście w niektórych. Wbrew pozorom to nie jest puste pudełko, do którego nic nie trafia. Codziennie ląduje tam przynajmniej kilka krótszych lub dłuższych listów i wszystkie paskudne. Nigdy żadnej pochwały. Polacy uwielbiają donosić, czepiać się i niszczyć życie innym. Nie uwierzycie, jakie zarzuty znalazły się pod moim adresem…  
Klienci sklepów to donosiciele! Nie uwierzycie, jakie piszą skargi... Ilona, 24 l.
fot. Thinkstock
03.06.2016

Pracuję od kilku miesięcy w sklepie dużej sieci. Robię jako kasjerka, magazynierka, sprzątaczka. Ogólnie wszystko i za marne pieniądze, ale na razie niczego lepszego nie znalazłam. Staram się być mimo wszystko uśmiechnięta. Nie tylko dlatego, że mamy taki nakaz. Po prostu lubię ludzi. A raczej lubiłam, bo dopiero teraz zobaczyłam, do czego są zdolni.

W naszym sklepie jest skrzynka na opinie klientów. Pewnie coś takiego widziałyście w niektórych. Wbrew pozorom to nie jest puste pudełko, do którego nic nie trafia. Codziennie ląduje tam przynajmniej kilka krótszych lub dłuższych listów i wszystkie paskudne. Nigdy żadnej pochwały.

Polacy uwielbiają donosić, czepiać się i niszczyć życie innym. Nie uwierzycie, jakie zarzuty znalazły się pod moim adresem…

 

x

fot. Thinkstock

Pierwszy raz zostałam wezwana na dywanik 2 dni po zatrudnieniu. Ktoś uprzejmie doniósł, że „rozmawiałam z koleżanką, zamiast obsługiwać”. Chodziło o to, że zapytałam inną kasjerkę o kod na jakiś produkt. Ktoś to nazwał rozmową i się wkurzył. Kiedy indziej dowiedziałam się, że nie dbam o higienę, bo mijając panią (i tutaj opis wyglądu) klient „poczuł przerażający ferment”.

To oczywiście bzdura, pewnie minął jakiegoś cuchnącego klienta albo akurat wjechało stare mięso. Dostaje mi się też za to, że mam „niebezpiecznie długie paznokcie” (ledwo wyrastają ponad opuszek), „niedbały makijaż” (nie lubię się malować, więc brak nie oznacza zaniedbania) albo brudne buty. A brudne nie są, tylko stare i służbowe.

Jak widzicie, „Polaczki” przyczepią się do wszystkiego. Takie mają hobby.

 

x

fot. Thinkstock

Każdego dnia jestem upokarzana. Jeszcze bym to jakoś przełknęła, gdyby dyrekcja jakoś luźniej do tego podchodziła. Oni powinni rozumieć, że klienci wypisują bzdury, bo taką mają naturę. Ale nie… Ich zdaniem powinniśmy być nieskazitelni i nie dawać powodów do narzekań. Tylko, że tak się nie da. To są ludzie, którzy zawsze znajdą powód! Dla nich dzień bez donosu to dzień stracony.

A jak pojawiła się jakaś dobra opinia, w której pani chwali obsługę, to przełożeni uznali to za naszą prowokację…

Także żyjemy w kraju donosicieli i nienawistników, którzy upajają się, kiedy mogą komuś dokopać. Wiedzą dobrze, że pracujemy tam za grosze i naprawdę się staramy. Jeszcze kilka takich anonimów i po prostu mnie zwolnią.

Ilona

 

Polecane wideo

Komentarze (7)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 03.06.2016 20:56
Nie ma nic gorszego niz praca z ludzmi.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.06.2016 20:11
Ludzie traktują ekspedientki jak najgorsze ścierwo. Nie wiem skąd to się bierze. Chyba daje poczucie władzy.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.06.2016 17:55
Ja rozumiem że ktoś może sie czasem poczuc urażony jak obsluga jest chamska albo nie zwraca uwagi na klienta. Ale to co opisalas to jakas przesada. Mysle ze to ze mozna napisac skarge anonimowo umacnia ludzi w przekonaniu ze moga napisac cokolwiek. Ja nie napisalam w zyciu ani jednej skargi nawet jesli ktos nie potraktowal mnie tak jak nalezy chociaż powinnam. Moim zdaniem kazdy jest tylko czlowiekiem, ludzie maja teraz za malo empatii w sobie, stad te ciagle skargi i pretensje do drugiego. Ludzie po prostu sa za bardzo skupieni na sobie zeby zauwazyc ze na swiecie jest ktos jeszcze oprocz nich.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.06.2016 14:10
Rozumiem Twój smutek, ale takie sytuacje są częścią pracy z ludźmi. Zresztą ja na mój lokalny supermarket mogę tylko narzekać i nie mam w naturze donosicielstwa. W mojej małej mieścinie jest tylko jeden duży market. A jak konkurencji brak, to również poziom usług niski. W przeciwieństwie do Ciebie, tutaj nikt nie uśmiecha się do klienta, w razie pytania opowiadają co najmniej niemile. Jeżeli chodzi o porządek to też nie jest najlepiej. A najgorzej jest na dziele warzywno-owocowym. Kupując, zawsze natknę się na zgniliznę, ostatnio na połowie cytryn była pleśń, dodatkowo zwiędłe warzywa. I jeśli chodzi o kasy to zawsze jedna czynna na 5 i czekaj w kolejce 15 min, już nie wspomnę o notorycznym braku koszyków, które ponoć zabierają klienci. A najgorsza sytuacja zdarzyła mi się ostatnio. Weszłam do marketu 10 minut przed zamknięciem na szybkie zakupy. Miny pracowników nieprzyjemne, wstrętne, bo co ja tu robię o tej godz. Oni chcą już wyjść/układać towar. Więc tak to się przedstawia u mnie, kiedy robię zakupy w innym większym mieście zawsze to wygląda lepiej. Ciekawe jak jest w innym krajach, np. w Niemczech czy UK. Autorko listu, stare mięso wjechało? Powinno wyjechać i to jak najszybciej, a nie wjechać.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.06.2016 13:02
Ja składam skargi jeśli ktoś mnie potraktował naprawdę nieuprzejmie. W reserved przyszłam do pani, żeby zapytać czy jest mój rozmiar bluzki (36), a pani była bardzo zajęta rozmową z koleżanką. Ponowiłam pytanie, a pani nic. Po raz trzeci wyskoczyła do mnie z tekstem nie widzisz, że rozmawiam?" - wyglądam bardzo młodo i chyba wzięła mnie za jakąś małolatę. U ginekologa gość bardzo boleśnie włożył mi wziernik do pochwy i jak syknęłam to wyskoczył z tekstem "a jak dawałaś to cię nie bolało?".
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie