W wakacje byłam z rodzicami u babci. Całe szczęście, że nie ze znajomymi, bo by się wydało... Tata namówił mnie na wycieczkę rowerową, chociaż niepewnie się czuję na rowerze. Jak jest jakaś większa górka, to boję się zjechać. Wtedy zaryzykowałam i skończyło się tragicznie. Wyryłam twarzą o żwirową drogę i możecie sobie wyobrazić, jak to wyglądało. Twarz mi się goiła miesiąc!
Ale to nie był największy problem, bo straciłam też cztery zęby. I to licząc od jedynki na górze. Bez nich wyglądam jak stara babcia, po prostu coś okropnego. Na dodatek uszkodziłam szczękę i na razie nie da się zbyt wiele z tym zrobić. Wstyd mi przyznać, ale lekarze wstawili mi częściową protezę, żebym mogła jakoś pójść do szkoły...
Od tego czasu chodzę z protezą, jak stara baba. To jest dla mnie tak upokarzające, że nie potrafię normalnie żyć. Ledwo się to trzyma, nawet jak dobrze podkleję. Co wieczór wkładam tą wkładkę do specjalnego płynu, co rano pół godziny mocuję na dziąsłach i podniebieniu... Dramat. Z NFZ-u nie mogę liczyć na nic lepszego, a zrobienie porządnych zębów będzie kosztowało kilka tysięcy.
Na razie rodzice na to nie mają, więc od tego czasu się męczę. Dostałam na tym punkcie normalnej obsesji, bo ciągle mi się wydaje, że inni o wszystkim wiedzą. Że widzą różnicę, albo że mi się to odkleja i spada mi pod nogi. Gdyby tak się kiedyś stało, a przecież może się zdarzyć, to chyba bym się zabiła ze wstydu. Jak ja mam normalnie funkcjonować w takim stanie? Wszystko, co bym chciała, jest dla mnie ogromnym kłopotem.
Zwykłe wyjście ze znajomymi do McDonalda odpada, bo przy jedzeniu proteza może się obluzować. Bliższy kontakt z chłopakiem też, bo przy całowaniu może to wyczuć, albo mi się poluzuje... Jestem bliska szaleństwa. Jeśli to się wreszcie wyda, to nie będę miała życia w szkole. Wyobrażacie sobie dziewczynę w moim wieku ze sztuczną szczęką?
Nie wiem, po co o tym piszę. Chcę się chyba wyżalić. Może przy okazji inne dziewczyny zobaczą, że pryszcz na nosie albo brak kasy na nową sukienkę to żadne problemy!
Ola