Nie wiem już co mam robić, żeby spełnić swoje marzenia... Od 2 lat prowadzę bloga modowego, udzielam się na portalach społecznościowych i jestem aktywna na Instagramie. Nie marzę o popularności największych szafiarek, ale dlaczego tak mało ludzi mnie docenia? Staram się bardzo, poświęcam dużo czasu temu zajęciu, wydaję pieniądze na ubrania, angażuję fotografów i niewiele z tego wychodzi.
Na początku widziałam jakieś zainteresowanie. Miałam coraz więcej obserwatorów, ale od roku praktycznie nic się nie zmienia. Odwiedzających jest coraz mniej, a na Instagramie mam mniej fanów, niż większość beznadziejnych dziewczyn. Co ja robię źle? Bardzo chciałam, żeby to był mój sposób na życie, ale coraz mniej w to wierzę. W tym kraju trudno osiągnąć sukces bez znajomości i innych układów!
źródło: Sabina Ciesielska / Unsplash
Prawda jest taka, że większość blogerek zawdzięcza swój sukces znajomościom. To dzięki temu otrzymywały pierwsze kontrakty reklamowe, potem zrobiło się o nich głośno i tak to się kręci. Mnie nikt nie pomaga i chyba dlatego tak to wygląda. Mam trochę żal do internautek, że nie potrafią docenić prawdziwego talentu, a dają się nabierać na tanie sztuczki marketingowców.
Wiem dokładnie, która szafiarka z usług jakiej agencji PR korzysta. Ja nie mogę sobie na to pozwolić i dlatego jeszcze mało kto o mnie słyszał. Nie brakuje mi talentu! To jest najgorsze. Naprawdę znam się na modzie i social mediach, ale to już mur nie do przebicia.
Nie wiem ile jeszcze znajdę w sobie energii, żeby dalej próbować. Nie widzę, żeby to zmierzało do czegoś dobrego. Boli mnie, że kiedyś będę musiała się poddać i zrezygnować ze swojej pasji.
źródło: Sabina Ciesielska / Unsplash
Znam kilka stylistek, nawet kiedyś wysłałam swoje zdjęcia na pewien konkurs. Od wszystkich słyszę, że jestem w tym bardzo dobra i zasługuję na sukces. To gdzie on jest? Przez 2 lata zebrałam 4 tysiące obserwatorów na Insta, na FB 6... Bloga odwiedza maksymalnie kilkaset osób dziennie. Z tego się nie da wyżyć. Inne dziewczyny miały „szczęście”. A raczej znajomych, którzy załatwili im reklamę.
Mnie nie ma kto wcisnąć na ściankę albo czerwony dywan. Nikt mi nie załatwi kampanii reklamowych. A własnymi siłami to prędzej się wykończę, niż coś osiągnę... Jest mi z tym bardzo źle, bo naprawdę się staram. Dlaczego nikt tego nie docenia? Czy w Polsce nawet szafiarką nie można być bez „pleców”?
Anonim