Jestem pulchną dziewczyną, która siebie lubi. Co w tym złego? Podobno trzeba walczyć o pewność siebie, a jak ktoś taki jest, to zaraz się go krytykuje. Mnie się dostaje za wszystko. Według niektórych powinnam zawsze chodzić w obwisłych dresach i grubych swetrach, żeby przypadkiem ktoś czegoś nie zobaczył. Uważam, że jestem terroryzowana głupimi komentarzami, uśmieszkami. Kiedyś nawet znalazłam swoje zdjęcie na FB jakiegoś kolesia, który się tam ze mnie naśmiewał i zastanawiał „czy ta krowa nie ma lustra”.
Mam lustro, nawet kilka i dobrze wiem jak wyglądam. Nie mam figury modelki, ale pełne i kobiece kształty. To dla mnie nie jest powód, żeby się przez całe życie zasłaniać i przepraszać za swoje istnienie. Lubię czasami pokazać więcej ciałka i co komu do tego? Kilka kilogramów więcej to nie jest powód, że mam zrezygnować z biodrówek, stringów czy krótkich topów!
fot. Thinkstock
Ja lubię taki styl, ale chyba wiem skąd takie oburzenie. Po prostu większe dziewczyny zazwyczaj się kryją w bezkształtnych ubraniach i dlatego ludzie nie są przyzwyczajeni do takich widoków. Jak któraś przypadkiem pokaże wałeczki, to od razu jest bezwstydna, wulgarna itd. Dlaczego chuda laska może pokazywać brzuch i nogi, a mnie już nie wypada? Bo nie mieszczę się w „normie”? Przepraszam, ale ja mam inne normy.
Nie uważam, żeby moje odsłonięte ciało było gorsze od tego, jakie pokazują chudsze dziewczyny. Jest inne i uwierzcie mi, że niektórzy lubią na takie popatrzeć. Mam spore powodzenie, ale desperaci i tak będą mnie wytykać palcami. Czego oni chcą? Żebym się zamknęła w sobie i przestała wychodzić z domu? Nie mam zamiaru się poddawać, ale niech wiedzą, że mnie to boli.
fot. Thinkstock
Długo miałam kompleksy, sama uważałam się za grubą krowę, która nie powinna się nigdzie pokazywać. Trochę mi zajęło, żeby zaakceptować swoje ciało i potrafić się nim „chwalić”. Ja też się chcę komuś podobać, dlatego nie boję się już szortów, krótkich bluzek, obcisłych spodni.
Mam do tego prawo czy nie?
Dla mnie to oczywiste, ale nawet inne dziewczyny czasami się mnie czepiają. Bo podobno jestem bezwstydna i nie znam umiaru. To jaki ma być ten umiar? Zero ciała na wierzchu, bo kogoś przypadkiem obrzydzę? Mnie się robi niedobrze na widok wielu ludzi, ale to nie powód, żebym ich tak wytykała.
Justyna