Chciałabym się podzielić swoją historią i prosić o radę, jak mogę zapomnieć o byłej dziewczynie mojego chłopaka. Jesteśmy razem prawie 2 lata, na początku różnie między nami było. Wiem, że na początku chodziło mu tylko o seks, dużo razy mnie zostawiał, bo nie wytrzymywał „psychicznie” bez stosunku i rozładowania napięcia. Kiedy zaczęliśmy chodzić, to byłam dziewicą i się mocno tego trzymałam, tak w ogóle, to jak mnie rzucił, po 3 dniach wrócił do swojej eks...
Potem wróciliśmy do siebie i mnie przepraszał. Nie ważne. Ważne jest to, że oboje mieszkamy za granicą i jak po 3 tygodniach związku chciałam jechać do Polski na wakacje, to zrobiliśmy sobie przerwę żeby po prostu od siebie odpocząć. W międzyczasie znalazł sobie dziewczynę, nazwijmy ją „K”, no i ta „K” myślała, że to coś poważniejszego. Kiedy wróciłam z Polski po ponad miesiącu to ją zostawił i znowu do mnie wrócił. W ciągu tygodnia zdążyliśmy się znowu rozstać i znalazł sobie kolejną partnerkę, oczywiście uważał, że chodzi tylko o seks...
Po paru dniach znowu zdał sobie sprawę że mnie „kocha” i że za mną tęskni, więc błagał znowu o przebaczenie. Nie traktowałam tego poważnie, ale co mi tam, zawsze mogło być gorzej. No więc mieliśmy sporo rozstań i powrotów, czułam jakbym miała różowe okulary. Choćby nie wiadomo jak mnie mocno zranił, to byłam w stanie mu wybaczyć. I teraz minęło sobie tak 2 lata, na inne dziewczyny nie zwraca uwagi w ogóle, nie pisze z innymi, od ponad roku się nie rozstawaliśmy ani nic i wszystko jest ogólnie dobrze.
Ale co to by mogła być za piękne zakończenie bez paru problemów. Jeszcze zeszłego roku w styczniu jak się rozeszliśmy on wrócił do tej swojej „K”, niby wracał i przepraszał mnie na kolanach i mu wybaczyłam, ale teraz z czasem to już mnie to chyba coraz bardziej boli. Pamiętam o tym, jaki był i co robił. Bo wcześniej mi to powiewało, a teraz ta „K” jeszcze niedawno pojechała na jakąś tam okazję do Polski, to mu się zwierzała z problemów życiowych, że tylko on ją może zrozumieć i takie tam duperele. Ale jaka eks by takie coś w ogóle mówiła, kiedy wie, że on jest szczęśliwy ze mną...
Nienawidzę jej po prostu, przy każdej lepszej okazji próbowała mi go ukraść, jak się np. kłóciliśmy to go na piwo chciała zabierać. A najlepsze jest to, że to była moja „kumpela”. Już jej nie ma od miesiąca powiedzmy, nikt ze znajomych się z nią nie widuje, po prostu zajęła się swoim życiem, a my swoim. Teraz go sobie „wychowałam” i pilnuje mnie w sumie bardziej niż ja jego. Wszyscy mówią, że się zmienił i że powinnam o tym zapomnieć. Problem polega na tym, że ja nie umiem mu odpuścić tego, że mógł patrzeć na nią tak samo jak na mnie, albo chociaż planować z nią przyszłość tak jak ze mną. Jestem koszmarnie zazdrosna i nie wiem co z tym robić. Nigdy nie byłam tak zazdrosna o żadną jego byłą.
Z góry dziękuję,
N.