Przeczytałam artykuł o wydatkach na komunię i muszę zabrać głos w tej sprawie. Jestem zaproszona na taką uroczystość w najbliższą niedzielę i potwierdzam wszystko, co przeczytałam. To nie jest skromne przyjęcie dla najbliższych, ale impreza wielka jak wesele! Mam szczęście, a raczej w tym przypadku nieszczęście, być matką chrzestną. Nikogo nie interesuje na co mnie stać. Ode mnie się wymaga, że wydam majątek, żeby zadowolić małego chłopca.
Myślę, że on by się ucieszył z nawet najtańszego prezentu, który wręczyłabym mu od serca. To raczej jego rodzice próbują wymusić na gościach fajerwerki. Tylko kogo na to stać? Od kilku tygodni ciągle się o tym mówi. Jego mama robiła podchody, żeby mi przedstawić „listę prezentów”. Mam coś z tego wybrać albo dołożyć się do najdroższego upominku. Czy to nie jest szaleństwo?
fot. Thinkstock
Myślałam o tym, żeby kupić mu rower, ale tego nawet nie ma na liście. Mój chrześniak dostał go na poprzednie urodziny i to jakiś wypasiony model. Także mój pomysł odpada. Na liście są za to: laptop z konkretnymi parametrami, iPhone, iPad i tym podobne rzeczy. Same najdroższe marki i modele, żeby przypadkiem ktoś nie kupił czegoś tańszego. Ich synkowi należą się najlepsze rzeczy. Skąd ja mam wziąć ponad 2 tysiące na upominek?
Przez głowę przeszło mi, że kupię mu ten telefon za 2,5 tysiąca, ale nie sama. 5 osób się złoży, wyjdzie po 500 zł na głowę i jakoś to przeżyję. Dowiedziałam się, że to jednak przesada, bo wtedy on dostanie tylko tego smartfona. A co z resztą listy?! Tak, mają pretensje, że tak kombinuję. Wtedy powiedziałam wprost, że uważam to za przesadę i wycofuję się. Kupię mu coś sama i tyle.
fot. Thinkstock
Usłyszałam, że bardzo ich zawiodłam. Szczególnie mojego chrześniaka... On oczywiście o niczym nie wie i to jego mama (moja kuzynka) ma najwięcej do powiedzenia. Miała już scenariusz, że synek się obłowi. Dostanie najdroższe gadżety i wtedy rówieśnicy będą mu zazdrościć. Ma być na bogato.
Uważam to za chorą sytuację. Potem się mówi, że to dzieci są chciwe, a tak naprawdę wszystko zaczyna się od ich rodziców. Nie wiem, jak mam się teraz zachować. Ulec ich szantażowi? Zrobić swoje i wymyślić jakiś skromniejszy prezent?
Najchętniej w ogóle bym tam nie poszła, ale wiem, że muszę.
Aga