Chciałam pomóc otyłej uczennicy, ale matka nie widzi problemu. Doniosła na mnie do dyrektora! M.

Jestem nauczycielką nauczania początkowego. Mam pod opieką kilkunastu maluchów. Po kilku latach w szkole zostałam wychowawczynią i naprawdę dobrze się czuję w tej roli. Dzieci mnie lubią, z rodzicami można się porozumieć i do tej pory było wszystko w porządku. Do momentu, kiedy postanowiłam porozmawiać z jedną uczennicą. Dziewczynka ma 7 lat, wyraźną nadwagę, jest ospała, niewiele się rusza, dzieci jej dokuczają. To ostatni moment, żeby coś z tym zrobić, ale najwyraźniej rodzice się tym nie przejmują. Bardzo delikatnie wypytałam ją, czy na coś choruje, czy chodzi do lekarza, a może łyka jakieś tabletki. Stwierdziła, że nie. Zwierzyła się, że codziennie je obiad w szkole i w domu, potem dostaje słodycze. Przykre, ale musiałam zareagować. Zapytałam ją, czy nie uważa, że waży za dużo i zaczęła się afera.  
Chciałam pomóc otyłej uczennicy, ale matka nie widzi problemu. Doniosła na mnie do dyrektora! M.
10.11.2015

Jestem nauczycielką nauczania początkowego. Mam pod opieką kilkunastu maluchów. Po kilku latach w szkole zostałam wychowawczynią i naprawdę dobrze się czuję w tej roli. Dzieci mnie lubią, z rodzicami można się porozumieć i do tej pory było wszystko w porządku. Do momentu, kiedy postanowiłam porozmawiać z jedną uczennicą.

Dziewczynka ma 7 lat, wyraźną nadwagę, jest ospała, niewiele się rusza, dzieci jej dokuczają. To ostatni moment, żeby coś z tym zrobić, ale najwyraźniej rodzice się tym nie przejmują. Bardzo delikatnie wypytałam ją, czy na coś choruje, czy chodzi do lekarza, a może łyka jakieś tabletki. Stwierdziła, że nie. Zwierzyła się, że codziennie je obiad w szkole i w domu, potem dostaje słodycze.

Przykre, ale musiałam zareagować. Zapytałam ją, czy nie uważa, że waży za dużo i zaczęła się afera.

 

x

Powiedziała, że może trochę tak, ale nie wie co z tym zrobić. Zaproponowałam, że porozmawiam z jej rodzicami na pewno razem nam się uda. Miałam to dopiero w planach, ale kolejnego dnia jej matka wpadła z krzykiem. Najpierw zwyzywała mnie, potem doniosła dyrektorowi. Podobno pastwię się nad jej dzieckiem i dyskryminuję ze względu na wygląd.

Ta kobieta zupełnie nie zrozumiała. Córka jej zapewne wspomniała o czym rozmawiałyśmy, mamusia poczuła się urażona i teraz robi zamieszanie. W efekcie to dziecko pewnie dalej będzie się objadało, a ja będę miała nieprzyjemności w pracy. Tak się kończy, jak próbujesz coś zmienić i otworzyć niektórym oczy.

Dziewczynka sama dopytywała, jak można schudnąć i co powinna jeść, więc była tym wyraźnie zainteresowana. Mama stwierdziła, że to bezceremonialny atak.

x

Wyszło na to, że wyzywam to dziecko od grubasów i odseparowuję od grupy. W rzeczywistości to dzieci jej dokuczają i nie chcą się z nią zadawać. Ja właśnie chcę temu zapobiec! Ale oczywiście wyszłam na złego człowieka i pedagoga. Przyznaję, że najpierw mogłam poruszyć ten temat z rodzicami, ale wolałam się do tego przygotować. Tacy ludzie zazwyczaj kręcą i wymyślają powody, więc chciałam poznać prawdę.

Pewnie bym usłyszała, że córka jest chora, to geny, w domu tak naprawdę nic nie je itd. Po rozmowie z dzieckiem nie dałabym sobie wcisnąć takich bzdur.

Skończyło się na tym, że mam zakaz rozmawiania na ten temat, pulchne dziecko będzie tyło dalej, a jej mamusia nadal nie widzi problemu. Wkurza mnie to i nie wiem co zrobić!

M.

Polecane wideo

Komentarze (33)
Ocena: 4.64 / 5
Anonim (Ocena: 5) 11.11.2015 07:16
Wielkim błędem było rozmawianie o tym z dzieckiem. Taki problem powinien być zauważony przez nauczyciela, reakcja jest jak najbardziej słuszna, ale nie tak powinno się załatwiać takie sprawy. Rozmowa z rodzicami, jeśli twierdzą, że dziecko jest chore, to niech przyniosą zaświadczenie lekarskie. Przy czym maluch nie powinien się o tym dowiedzieć. Nauczyciel powinien omówić z rodzicami sposoby zmiany przyzwyczajeń żywieniowych i kontrolować wzrokowo, czy te zmiany są wprowadzane w życie. Za to dziecko o takich zmianach nie powinno nic wiedzieć. Po prostu przyjęłoby za naturalne, że dostaje mniej i zdrowiej. Nie mówiąc o tym, że powinno się oragnizować dodatkowe zajęcia ruchowe dla dzieci z nadwagą. Tylko, że sama nie wiem, jak można byłoby to rozwiązać, żeby zaraz inne dzieci się nie śmiały z "klubu grubasów".
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.11.2015 23:12
Też bym zrobiła raban. Dziecko może mieć teraz traumę i źle postrzegać siebie. "W końcu nauczyciel powiedział mi że jestem gruba". Nie rozmawia się o takich sprawach z dzieckiem,a rodzicami. Skoro nie widzą problemu, to ich sprawa. Nie ma co wciskać nochala w nie swoje sprawy.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 10.11.2015 22:13
Masz rację, nauczyciel powinien reagować na takie sytuacje, ale Twoja reakcja nie była dobra. Zamiast rozmowy z rodzicami, poradzenia się np. psychologa szkolnego Ty wzięłaś sprawy w swoje ręce i mogłaś niechcący urazić to dziecko. Ono teraz będzie żyło ze stygmatem grubasa, będzie izolowało się od innych dzieci. Takiemu maluchowi powinno tak wprowadzać zmiany w diecie, by wiedziało, że musi dbać o swoje zdrowie, by nie chorować i by dobrze się czuć, a nie dlatego bo jest grube i musi chudnąć. Niestety źle zrobiłaś i na miejscu matki tego dziecka też bym była zła, ale nie z tego powodu, że zwróciłaś uwagę na zdrowie dziecka, ale za to jak nieprofesjonalnie podeszłaś do tematu.
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 10.11.2015 22:07
Moim zdaniem dobrze zrobiłaś. Bardzo bym chciała, żeby na taką wychowawczynię trafiło dziecko mojej siostry. Ona go tuczy śmieciowym jedzeniem, wciska mu słodycze, a teraz 3-letni dzieciak waży 26 kg. Gdyby wychowawczyni zwróciła na to uwagę, a siostra by mi się poskarżyła, przyznałabym rację nauczycielce. Bo chce dobra tego dziecka, widzi, że inne dzieci z niego szydzą. Ja cieszyłabym się, gdyby moje dziecko trafiło na zaangażowaną wychowawczynię, bo sama miałam zawsze wychowawczynie, dla których liczyło się tylko ich własne dobro. Wychowawca ma chcieć jak najlepiej dla swoich uczniów!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.11.2015 22:03
dobrze zareagowalas a mamusia nie chce sie pogodzic z prawda
odpowiedz

Polecane dla Ciebie