Skompromitowałam się tak bardzo, że już bardziej się nie da. Kolega zaprosił mnie na studniówkę. Zgodziłam się i poszłam. Na początku było super, tańczyłam, rozmawiałam - jednym słowem bawiłam się. Ale później zaczęłam pić wódkę, bez niczego nawet popity. Obaliłam sama litra i to w 5 minut. Nie wiem zupełnie co we mnie wstąpiło, bo nie jestem aż tak szalona. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
I nic, czarna dziura. Kompletnie nic nie pamiętam.
Z opowieści wiem, że przestałam kontaktować jeszcze na sali. Wynosił mnie kolega z nauczycielką. Chcieli dzwonić na pogotowie nawet, bo nie mogli mnie obudzić. Wróciłam do domu i mama się mną przez pół nocy zajmowała bo wymiotowałam i bym się udusiła, ponieważ nawet wtedy leżałam jak kłoda i się nie ruszałam.
fot. Thinkstock
Muszę wrócić do szkoły i boję się tego, że wszyscy będą się śmiać. I do tego pewnie nauczyciele będą się mnie czepiać. Wiem, że przesadziłam i nikt inny nie upił się tak mocno jak ja. Mogę mieć tylko nadzieję, że ludzie szybko o tym zapomną. W końcu jestem tylko młodą dziewczyną, której mogło się zdarzyć. Nie powinno, ale się stało, a ja muszę jakoś żyć dalej.
Jest mi wstyd, szkoda mi kolegi i żal mi mamy, która musiała na to patrzeć. Ciekawe, co sobie wtedy o mnie pomyślała. Na pewno nie tak mnie wychowała.
Co ja mam robić?
A.