Niedawno donieśliśmy wam o planowanym wprowadzeniu opłat za egzaminy komisyjne. To jednak była jedynie część zmian, które minister nauki, Barbara Kudrycka, chce zrealizować.
Zgodnie z najnowszymi informacjami, od października 2010 roku, za drugi dzienny kierunek studiów trzeba będzie płacić. Ile? Tego jeszcze nie wiadomo, choć Ministerstwo Nauki bierze pod uwagę stawki, jakie obecnie obowiązują na studiach zaocznych.
Ekipa Donalda Tuska proponuje następujące rozwiązanie: Każdy student, rozpoczynając swoją edukacyjną przygodę, otrzyma tzw. „bon edukacyjny" na określoną liczbę punktów. W przypadku studiów pięcioletnich będzie to 360 punktów ECTS (żeby ukończyć studia, musi zdobyć minimum 300) - żak dostaje więc 60 punktów ekstra na wypadek, gdyby się rozmyślił po roku. Na studiach trwających dłużej (np. medycyna) takich punktów będzie odpowiednio więcej.
Z dodatkowych opłat będzie zwolniona jedynie wąska grupa szczęśliwców w postaci 10% najlepszych studentów. Oni będą mogli kształcić się za darmo (jeśli oczywiście nie liczyć wszelkich dodatkowych, związanych z edukacją kosztów).
Organizacje studenckie po raz kolejny są oburzone proponowanymi zmianami. Ich zdaniem, tego rodzaju „reformy" uderzają w zdolnych, ale niezbyt majętnych. Liczą na poparcie ze strony wykładowców. Wspólnymi siłami będą walczyć o zmianę rządowych planów lub chociaż zwiększenie procenta najlepszych, którym naukę sfinansuje państwo.