W najbardziej rozwiniętych krajach Europy studia to nie tylko nauka do egzaminów, ale także wiele praktycznych zajęć. Młodzi ludzie uczestniczą w szkoleniach, a na pewnym etapie mają także zagwarantowane płatne staże. Zazwyczaj jeszcze w trakcie zdobywania wyższego wykształcenia znajdują pracę. W efekcie, zostając magistrem mają już całkiem spore doświadczenie, które pozwala im zarabiać godne pieniądze. A jak wygląda to w Polsce?
Wszystko zależy od indywidualnego nastawienia. Jeśli nie chcesz lub nie musisz - możesz spędzić 5 lat wyłącznie nad podręcznikami i niczego konkretnego nie osiągnąć. Wystarczy zaliczać kolejne sesje i napisać pracę dyplomową. Nawet jeśli konieczne jest odbycie praktyk - te nie mają zbyt wiele wspólnego z prawdziwym życiem zawodowym.
Doskonale wiedzą o tym nasze bohaterki, które za kilka dni zdobędą naukowy tytuł, ale nigdy jeszcze nie pracowały. Jak chcą to nadrobić?
Zobacz również: Reportaż: Praca w Polsce po studiach to absurd!
fot. Thinkstock
Paulina studiuje zarządzanie. Jak twierdzi, kierunek podpowiedział jej rozum, a nie serce. Po 5 latach ma poważne wątpliwości, czy był to najlepszy wybór. Absolwentów jest sporo, konkurencja coraz większa, a ona nie ma żadnego doświadczenia. 24-latka pozostaje na utrzymaniu rodziców i prawdopodobnie jeszcze długo się to nie zmieni.
- Nie wiem nawet kiedy zleciało tyle czasu. Pamiętam pierwszy rok, a tu już koniec. Praca magisterska zatwierdzona i czekam tylko na wyznaczony termin obrony. Mam wrażenie, że trochę zmarnowałam swój potencjał. Najpierw było sporo nauki i trzeba było się przyzwyczaić, więc przez 2 lata faktycznie dzień w dzień się uczyłam i trudno było to pogodzić z zarabianiem pieniędzy. Potem zrobiło się luźniej, ale zabrakło mi motywacji. Rodzice nie naciskali i niczego nie wymagali. Chcieli tylko, żebym zdobyła tytuł. Znajomi mniej więcej od trzeciego roku studiów żyją na własny rachunek. Zatrudniają się w knajpach, sklepach, różnych biurach. Ja cały czas czekam i w sumie nie wiem na co - martwi się.
Nasza rozmówczyni jest przerażona wizją prawdziwej dorosłości, która teraz ją czeka.
fot. Thinkstock
- Wiem, że nie tylko ja tak mam. Studia potraktowałam jako przedłużenie liceum. Masz się uczyć i tyle. Z tą różnicą, że rodzice nie chodzą na wywiadówki i nie muszą o wszystkim wiedzieć. Jak miałam wolne, to imprezowałam albo jeździłam z koleżankami na wycieczki. Pieniądze od rodziców przychodziły na czas i żyło mi się bardzo dobrze. Czasami myślę, że byli dla mnie za dobrzy i dlatego niewiele zrobiłam. Nie musiałam zarabiać, więc zostawiłam to sobie na później. A teraz co? Mam 24 lat, zaraz będę magistrem, ale moje CV to jedna wielka pustka. Straciłam kilka lat. Pewnie trafię do jakiegoś fast foodu albo sieciówki, a moi znajomi mają to już za sobą. Myślę, że to oni zrobią większą karierę - twierdzi.
Paulina za kilka dni opuści akademik i powróci do rodzinnego domu. Z dyplomem i wielkim strachem o przyszłość.
- Czuję się trochę jak kaleka. Studia przedłużyły moje dzieciństwo o 5 lat. Jestem niby o wiele starsza, ale wciąż nie zaznałam tego, co to jest odpowiedzialność i ciężka praca. Przestrzegam przed takim podejściem, bo potem obudzisz się z ręką w nocniku - nie kryje rozczarowania.
Zobacz również: Żadna praca nie hańbi? 7 zawodów, które Polacy uważają za najmniej prestiżowe
fot. Thinkstock
Magdalena kończy właśnie studia dziennikarskie, o których zawsze marzyła. Nie wierzyła swoim znajomym, że w tym fachu bardziej liczy się talent i determinacja, niż dyplom. Dopiero niedawno zrozumiała, że to oni mieli rację. Pracują w mediach, choć ukończyli zupełnie inne kierunki. Ona za chwilę będzie wykwalifikowaną dziennikarką, która nie ma na swoim koncie żadnej publikacji.
- Trzymamy się ze sobą od liceum. Byliśmy w kółku dziennikarskim i wszyscy marzyliśmy o pracy w gazecie, telewizji czy Internecie. Tylko ja zdecydowałam się na takie studia. Oni poszli na jakieś pedagogiki, administracje i inne historie sztuki. Tylko, że cały czas próbowali. Zgłaszali się na staże, odbywali praktyki, pisali za darmo. Jesteśmy w tym samym wieku i na przykład jedna koleżanka pracuje w lokalnych mediach od 3 lat, kolega pisze do portalu pewnej gazety. Ja sobie wymyśliłam, że najpierw się wyszkolę, a dopiero potem spróbuję. Minęło 5 lat i nic nie osiągnęłam - wyznaje.
W tym zawodzie to chyba najgorsze możliwe wyjście i nasza rozmówczyni doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
fot. Thinkstock
- Pod koniec lipca się bronię. Będę oficjalnie dziennikarką, chociaż niczego konkretnego jeszcze nie stworzyłam. Najlepsze miejsca w mediach są już pozajmowane. Ludzie w moim wieku mają często ogromne doświadczenie. Nie rozumiem, dlaczego tak to przespałam. Przecież mogłam próbować i do tego czasu pewnie coś by z tego wyszło. Teraz mam 24 lata i jakie perspektywy? Bardzo wątpliwe, żebym kiedykolwiek zaczepiła się w jakiejś redakcji. Mam sporo wiedzy, ale bardzo mały warsztat. Skończyłam studia dla papierka i tak to niestety wygląda. Jestem sama na siebie wściekła - twierdzi.
Magdalena zupełnie nie wie, jak po tylu zmarnowanych latach spełnić swoje zawodowe marzenia.
- Jak mam dostać pracę w gazecie albo innej redakcji, skoro niczym konkretnym nie mogę się pochwalić? Przecież nie wyślę pustego CV, bo mnie wyśmieją. Jestem skazana na bezpłatne praktyki, po których najprawdopodobniej i tak nie dostanę żadnej oferty. Nie wiem, co ja sobie przez te lata myślałam - dodaje zaniepokojona.
fot. Thinkstock
Gdyby mogły cofnąć czas, jak pokierowałyby swoim losem?
- Od 3 roku studiów pchałabym się wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Pracowałabym nawet za darmo, byle móc sobie coś wpisać do życiorysu. Nie polegałabym na pieniądzach rodziców. Nawet bym ich poprosiła, żeby ograniczyli to wsparcie. Wtedy musiałabym się postarać i zacząć zarabiać. Zazdroszczę ludziom, którzy są w moim wieku i ich CV nie mieści się już na jednej stronie - mówi nam Paulina.
- Nigdy nie poszłabym na dziennikarstwo. Wybrałabym coś bardziej praktycznego, a w międzyczasie próbowałabym swoich sił w wymarzonym zawodzie. Mogłam przecież pisać i wysyłać swoje teksty do redakcji. Mogłam pójść na staż do jakiegoś portalu. Wiele mogłam, a nie zrobiłam nic. Czuję, że zrujnowałam własne marzenia - twierdzi Magdalena.
Zobacz również: PRACA - GDZIE JEJ SZUKAĆ?