Słodycze (cukier!), woda, warzywa, bilety, książki, chleb, benzyna... Od pewnego czasu ceny niemalże wszystkiego idą w górę. Niestety, proporcjonalnie do wzrostu cen, nie wzrastają również nasze zarobki. Rachunki są coraz wyższe, a za codziennie oraz weekendowe zakupy płacimy więcej i więcej, i więcej. Dosyć! Pieniądze w twoim portfelu nie muszą topnieć. Przekonaj się, na czym możesz zaoszczędzić. I jak nauczyć się robić zakupy z głową.
Zbieraj gazetki i ulotki promocyjne
Zżymasz się, gdy znajdujesz w skrzynce pocztowej stertę ulotek i gazet ze sklepów, supermarketów i dyskontów spożywczych? Są dla ciebie tylko zbędną makulaturą, której jak najszybciej chcesz się pozbyć? Błąd! Właśnie dzięki takim ulotkom i gazetkom możesz trafić na bardzo atrakcyjne promocje i obniżki cen. W przeciwnym wypadku ciągle będziesz przepłacać – do czasu, aż w jakiś sposób dowiesz się, że gdzieś sprzedawane są produkty w promocyjnych cenach. Dlatego od tej pory nie tylko zbieraj gazetki, ale po prostu je przeglądaj i korzystaj z promocji. Dzięki temu w twoim portfelu zostanie naprawdę dużo pieniędzy.
Słodycze kupuj raz na tydzień
Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy, że najwięcej pieniędzy wydajesz na to, co jest... najtańsze. Nielogiczne? Zdziwisz się, ale dokładnie tak jest. Chodzi o drobiazgi, które kosztują parę złotych, a po które sięgamy praktycznie codziennie. Wśród tych wszystkich niedrogich produktów największym przekleństwem są słodycze. Zauważ, że w marketach batoniki, wafelki, ciasteczka, cukierki i gumy do żucia – celowo – ustawione są przy kasach, więc masa ludzi stojąc w kolejce po nie sięga. Słodycze kupujemy bardzo często jako dodatek do głównych zakupów. I nie dość, że w skali roku wydajemy na nie naprawdę dużo, to jeszcze tuczymy się pustymi kaloriami. Załóżmy, że kupujesz słodycze średnio za 2 zł dziennie. Rocznie to wydatek rzędu ponad 700 zł. Jakby tego było mało, to również masa niepotrzebnych kalorii... Jeśli w ogóle zrezygnujesz z kupowania słodyczy lub ustalisz, że sięgasz po nie raz w tygodniu, zadbasz i o swój portfel, i o zdrowie, i o zgrabną sylwetkę.
Oszczędzaj wodę...
Twoje rachunki za wodę mogą być niższe. Wystarczy, że zaczniesz ją oszczędzać, tak samo, jak oszczędza się pieniądze. Sprawdź, a przekonasz się, że dzięki kilku prostym sztuczkom będziesz płacić mniej. Przede wszystkim zrób przegląd kranów i spłuczek. Jeśli gdzieś masz przeciek, pora wymienić uszczelki lub wziąć się za naprawę. Myjąc zęby, zakręcaj wodę. Tak samo postępuj podczas zmywania – woda nie musi się lać cały czas. Bierz szybki prysznic, a jeżeli kąpiesz się w wannie, niech będzie napełniona tylko do połowy. Najgorsze, co możesz zrobić, to nalać za dużo wody, a potem odlać ją po wejściu do wanny. Spora strata, czy nie? Nigdy nie odkręcaj wody w kranie do końca – mniejszy strumień to mniejszy wydatek. Jeśli raz użyta woda może ci się jeszcze do czegoś przydać (np. do podlania kwiatów), zlej ją do butelki i przechowaj na później. Myśl ekologicznie – więcej o EKOżyciu w osobnym tekście.
...i prąd
Za prąd, tak samo jak za wodę, nie musisz płacić kroci. Przestrzegaj kilku prostych zasad i zobliguj do ich przestrzegania resztę domowników. W czym rzecz? Przede wszystkim gaś światło zawsze (!), gdy wychodzisz z jakiegoś pomieszczenia. Światło w kuchni, pokoju czy w przedpokoju, gdzie nikogo nie ma, nie jest nikomu potrzebne. Zwróć uwagę, ile świateł pali się w pokoju, w którym przebywasz. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, że mamy włączoną lampę i kilka lampek nocnych. Wybierz jeden rodzaj oświetlenia. Sięgnij po żarówki energooszczędne. Wodę gotuj w czajniku, a nie na kuchence elektrycznej. Gdy tylko się zagotuje, od razu z niej skorzystaj. Nie dopuść do tego, żeby woda wystygła i żebyś musiała ją gotować jeszcze raz. Zawsze przykrywaj garnki podczas gotowana. W domu nie podłączaj do prądu naładowanego laptopa – zrób to dopiero, gdy bateria będzie bliska wyczerpania. Jeśli nie oglądasz telewizji, wyłącz odbiornik. Wcale nie potrzebujesz czegoś „w tle”, gdy czytasz albo wykonujesz prace domowe.
Rób listę zakupów
Niestety, na jedzenie wydajemy zdecydowanie za dużo pieniędzy. A to dlatego, że po pierwsze: jeść trzeba i po drugie: sklepowe półki kuszą nas wymyślnymi, pięknie opakowanymi produktami, którym ulegamy. Najbardziej obciążające dla twojego portfela jest pójście na zakupy bez żadnego planu z zamiarem kupienia „czegoś na ząb”. Właśnie w ten sposób działamy na swoją szkodę i po wyczerpujących zakupach wyjeżdżamy z marketu z wypełnionym po brzegi wózkiem. Jeśli chcesz wydawać mniej na jedzenie (a mniej jedzenia to niższy rachunek, mniejsze straty i mniej pochłoniętych kalorii), zawsze rób listę zakupów. I ściśle się jej trzymaj! Odstępstwa wskazane są tylko w sytuacji, gdy natrafisz na jakąś interesującą promocję. Pamiętaj również, żeby nigdy nie chodzić na zakupy głodna i nie brać ze sobą zbyt dużej ilości pieniędzy. Jeżeli będziesz miała przy sobie 200 zł, jest wielce prawdopodobne, że właśnie tyle wydasz. Dlatego włóż do portfela 150 zł i ruszaj na zakupy. A z osobnego tekstu dowiesz się, w których marketach zapłacisz najmniej.
Lokuj i inwestuj
Znasz przysłowie „ziarnko do ziarnka, aż zbierze się miarka”? Pora wziąć je sobie do serca. Trudno będzie ci zaoszczędzić pieniądze, jeśli nie będziesz ich odkładać w jedno konkretne miejsce. Samo konto nie jest miejscem lokowania pieniędzy. Warto zdecydować się na jedną formę oszczędzania. Może być to lokata, konto oszczędnościowe czy wartościowe przedmioty. I wcale nie potrzebujesz na to kroci. Możesz przyjąć założenie, że odkładasz na konto oszczędnościowe 100 zł miesięcznie. Po roku masz 1,2 tys. zł – w sam raz na porządne wakacje albo spełnienie innego marzenia. Dobrą i niewymagającą wysokich nakładów finansowych lokatą kapitału są monety i zegarki. Oczywiście, i w jednym, i w drugim przypadku istnieją okazy po kilkadziesiąt (i kilkaset) tysięcy złotych. Ty możesz jednak kupować je nawet za 100-200 zł. W ten sposób w kilka miesięcy odłożysz całkiem sporą kwotę.
Julia Wysocka
Zobacz także:
Polki oszczędzają na ubraniach
W czasie kryzysu liczy się dla nas cena, dlatego chętnie kupujemy w second-handach.
Zakupy obniżają męską płodność!
Oto wniosek, do jakiego doszedł urolog z Berlina.