Największe grzechy ekspedientek

Niektóre sprzedawczynie zachowuję się tak, jakby pracowały w handlu za karę. Co jeszcze mamy im do zarzucenia?
Największe grzechy ekspedientek
09.08.2015

Z jednej strony często współczujemy osobom pracującym w handlu – zdajemy sobie sprawę, że nie jest to zbyt dochodowe zajęcie, a nadgorliwi klienci potrafią być bardzo kłopotliwi. Z drugiej – jeśli ktoś już się tego podjął, powinien jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Nikt nikogo na siłę do pracy w sklepie nie zaciąga, a jakieś zasady muszą obowiązywać. Niestety, nie wszyscy ekspedienci zdają sobie z tego sprawę.

W branży tej dominują kobiety – to właśnie one pomagają (przeszkadzają?) klientom w codziennych zakupach, kasują towary, a ich osobowość sprawia, że do konkretnego sklepu aż chce się wrócić (lub niekoniecznie). Stykamy się z nimi na tyle często, że każda z nas zdążyła już sobie wyrobić opinię na ich temat. Jak wynika z naszych rozmów, ta zazwyczaj nie jest zbyt pozytywna. Co mamy im do zarzucenia?

Zapytałyśmy o to 5 kobiet w różnym wieku. Każda z nich ma inne doświadczenia, ale ich wnioski mogą Ci pomóc, jeśli już pracujesz w sklepie lub dopiero planujesz karierę ekspedientki.

praca w sklepie

Nie ma dla mnie nic gorszego, niż wizyta w sklepie, gdzie czuję się atakowana. Wszystko zaczyna się przy wejściu, gdzie ekspedientka wita klientów. To jest akurat miłe. Gorzej jest wtedy, kiedy na tym nie poprzestaje i zaczyna snuć się za mną niczym cień. Ja potrzebuję spokoju i przestrzeni, a ta leży mi niemal na plecach i ciągle dopytuje, czy już coś wybrałam, czy może w czymś służyć, może jakiś inny rozmiar i bajki w stylu „klientki bardzo to sobie chwalą” albo „proszę brać, póki jest”. Kilka razy miałam nawet sytuację, że sprzedawczyni prawie weszła ze mną do przymierzalni, bo chciała doradzić. To już nie jest pomoc, ale zwykła nadgorliwość, której nie trawię – twierdzi Agnieszka.

praca w sklepie

Niektóre ekspedientki są przesadnie miłe i aż za bardzo się starają, ale wolę coś takiego, niż totalną olewkę. Sklep trzeba traktować jak dom, do którego przychodzi się w odwiedziny. Gospodarz powinien przynajmniej się uśmiechnąć i powiedzieć dzień dobry. Jeśli widzę, że sprzedawczyni siedzi znudzona za ladą i nawet nie podnosi wzroku, to naprawdę wszystkiego mi się odechciewa. Już nawet nie patrzę, czy mają coś fajnego w ofercie. Dwa razy się zakręcę na pięcie i wychodzę, bo na takie chamstwo nie ma mojej zgody. Bo czego można się spodziewać? Jak poproszę o pomoc, to pewnie mnie okrzyczy, że jej przeszkadzam w wypoczynku. Ktoś tu się ewidentnie minął z powołaniem – przekonuje Marcelina.

praca w sklepie

Mam 27 lat, więc jestem młodą kobietą. Podkreślam – kobietą, a nie koleżanką byle sprzedawczyni. Nie przywykłam do tego, żeby obcy ludzie traktowali mnie jak swoją psiapsiółkę. Tak się niestety coraz częściej czuję w sklepach odzieżowych. Ja rozumiem, że czasami warto skrócić dystans, ale bez przesady. Ostatnio zdarzyło mi się, że na moje „dzień dobry” dziewczyna odpowiedziała „hej”. A potem mnie dopadła i mówiła do mnie per „ty”. Zapytałam, czy skądś się znamy, bo może akurat chodziłyśmy kiedyś razem do szkoły. Zaprzeczyła i stwierdziła, że „co sobie będziemy paniować”. Przyjaźni z tego nie będzie, a następnym razem dwa razy się zastanowię, czy wejść do tego sklepu – opowiada Paulina.

praca w sklepie

Kiedyś pracowałam w handlu i wiem, jak to ma wyglądać. Nigdy nie może być tak, że w sklepie są dwie ekspedientki i obie siedzą znudzone. Nie mówię, żeby atakować klientów i ich zamęczać, ale wypadałoby od czasu do czasu przejść się po sali. Dzięki temu kupujący mają pewność, że ktoś się nimi interesuje. Wtedy też łatwiej o coś zapytać, niż specjalnie podchodzić do lady. Lubię wiedzieć, że kilka metrów ode mnie jest osoba, która pomoże mi coś znaleźć albo pójdzie na zaplecze poszukać innego rozmiaru. Od tego przecież tam jest. Praca ekspedientki nie polega tylko na kasowaniu towarów. Czasami uda się coś sprzedać bez jakiegokolwiek zaangażowania z jej strony, ale nie na tym polega handel. Musi zachodzić jakaś interakcja, klient nie może się czuć intruzem – twierdzi Ewa.

praca w sklepie

W sklepach odzieżowych najbardziej denerwują mnie sprzedawczynie, które wizualnie nie pasują do danego miejsca. Wchodzę do salonu z markową i elegancką odzieżą, a tam tleniona dziewczyna z kolczykiem w brwi, w takich samych jeansach jak wszystkie osiedlowe dziewczyny i koniecznie z plecami albo brzuchem na wierzchu. Jakoś mi to do siebie nie pasuje i z tego powodu często sobie odpuszczam. Wizerunek ekspedientki powinien współgrać z miejscem, w którym pracuje. Tak samo nie wyobrażam sobie otyłej osoby, która doradza mi w sklepie sportowym albo zapryszczonej dziewczyny w sklepie kosmetycznym. Niektórych klientów to odstrasza i ja się zaliczam do tego grona – mówi nam Małgorzata.

A Ty co masz do zarzucenia ekspedientkom?

Polecane wideo

Komentarze (58)
Ocena: 4.62 / 5
gość (Ocena: 5) 02.12.2018 17:28
kasjerki w Biedronce są najgorsze !
odpowiedz
Ruda (Ocena: 5) 16.08.2015 18:00
Co do pierwszego oskarżenia... Owszem, to jest irytujące, ale niestety wiele sklepów wyznaje wyższe standardy obsługi klienta, które właśnie na tym polegają. 30 sekund na podejście do klienta, wypytanie co go interesuje, doradzanie... Celem jest sprzedaż towaru za wszelką cenę. Poza tym taka ekspedientka ma zwykle prowizję od sprzedaży. Sama pracowałam kiedyś w sklepie z takimi standardami i mimo, że nie wszystkim klientom odpowiada taka obsługa, było to ode mnie wymagane.
zobacz odpowiedzi (1)
Agnieszka (Ocena: 5) 11.08.2015 13:07
Nie zawsze opłaca się kupować z sklepie stacjonarnym. Ja preferuje zakupy w wersjach internetowych. Ostatnio kupiłam świetne buty nike mojemu chłopakowi w Safaris. Mają dużo świetnych ofert, warto zobaczyć sarafis.pl/meskie/filtry/marka
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 11.08.2015 02:50
Nikt nie ma ani jednego, ani drugiego. Zwyczajnie nie umiem zrozumieć, jak tępym trzeba być, by powiedzuec coś takiego. Jesli jest ekspedientka z wykształceniem kosmetologicznym i zna się na swoim fachu, ale ms problemy z cera, to nie powinna wykonywać swojego zawodu?
odpowiedz
juuki (Ocena: 5) 10.08.2015 22:25
to teraz grzechy proznych i pustych klientek i klientow; 1. brak kultury: nie potrafi odpowiedzieć dzień dobry jak wchodzi do lokalu 2. nie reaguja na pytania, udaja ze nie słyszą: znowu brak kultury (wystarczy powiedziec, nie dziekuje poradze sobie albo zapytam Pania jak bede potrzebowała pomocy - ale niektorzy chyba nie potrafia skleic jednego zdania) 3. stół poskładany itd. pytam czy podac rozmiar z danego modelu , pani odpowiada: "poradze sobie" po czym rozpi.....la cały stół do góry nogami i ciuchy leżą na ziemi....to jest kultura? zeby grzebac jak dzik w ziemi? 4. podchodzi do kasy jak burak, bez kontaktu wzrokowego, bez dzien dobry (gdy kasuje inna osoba ktora obsługiwała) 5. tryb rozkazujący "niech mi pani poda rozmiar, niech mi pani przyniesie"....znowu kultura: czy moglaby Pani, czy moge prosic. nie przeszłam na Ty z nikim... 6. przymierzalnie: nie zostawia sie rzeczy w przymierzalniach rozpi....nych na wieszakach albo na ziemi, tylko grzecznie odwiesza na przegladarke (taki mebel co to tam stoi) albo oddaje sprzedawcy...on wie co z tym zrobic. jak widze rzeczy na ziemi po mierzeniu w przymierzalni, na lewa strrone wywiniete to mysle co to za ludzie, chlew, bydło i nie wiem co jeszcze. To jest towar, produkt, i wala sie po ziemi... 6. pozegnac sie i podziekowac odchodzac od kasy tez mozna....zwykła kultura. 7. Gdy sprzedawaca chce poinformowac o promocji slyszy czesto odpowiedź "dziekuje nie musi mi Pani mowic" a po 10 minutach..."to jaka ta promocja?" no ku.... 7. Najwiekszy brak kultury jaki widziałam : podchodzi klient do kasy i rozmawia przez telefon a ja mam kasować. no chryste Panie, burżuazja a z butów słoma wychodzi. gdzie szacunek do drugiego człowieka? ja wtedy mowie grzecznie "poczekam az pan/pani skonczy rozmowe i na spokojnie skasujemy dobrze?:) (z najszczerszym usmiechem na twarzy:D") i wtedy taki delikwent od razu odklada telefon:D szanujmy sie... 8. to jest bomba:D "jak to nie ma zwrotów gotówki! według prawa sa zwroty, ja ŻĄDAM gotówki"...nie prosze Pania w Polskim prawie nie ma wymian ani zwrotów gotówki towaru zakupionego stacjonarnie chyba ze polityka wewnetrzna firmy stanowi inaczej (kazdy sklep sobie to sam wymysla!!!! tak ....nauczcie sie tego i nie macie prawa zadnego zadac ani prosic, czytajcie regulaminy albo pytajcie sprzedawców...i tyle. i powiedzcie mi teraz czy nie macie wrazenia czytajac to (pracuje w handlu od 7 lat) ze to my mamy przerabane obslugiwac chamstwo i prostactwo czasami? (jakies 20% klientow to wyzej opisani) nie bede narzekac ze wszyscy bo naprawde wiekszosc to uprzejmi sympatyczni ludzie, z ktorymi mozna pozartowac i pogadac (ale to tez jest zasluga sprzedawcy ktory jest naturalny i ma w sobie to cos co klienta przyciaga) Ale nie zarzucajcie nam czegos bo naprawde ksiazke mozna napisac o zachowaniu klientow:D niektorzy mysla ze sa bogami:D
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie