Zjawisko mobbingu jest spotykane coraz częściej. To nic innego, jak prześladowanie podwładnego czy współpracownika za pomocą ośmieszania, zaniżania samooceny, obrażania czy izolacji od reszty pracowników. Mobber jest złośliwy, a nawet okrutny. Nie przebiera w sposobach i środkach. Czasami jego dręczenie jest zakamuflowane. Na zewnątrz pokazuje miłą twarz i jest dobrze oceniany przez podwładnych, ale np. w stosunku do jednej osoby jego zachowanie zmienia się diametralnie. Bywa również na odwrót i dręczy kilka osób albo całą grupę. W tym drugim przypadku jest o wiele łatwiej udowodnić jego winę. Co powinna zrobić dręczona osoba? Przede wszystkim zbierać dowody. Mogą to być maile, SMS-y, zeznania innych osób, itp.
O samym mobbingu zdecydowały się opowiedzieć Martyna, Weronika i Sylwia (imiona zmienione). Dziewczyny pracują w popularnej sieciówce. Napisały do redakcji zbiorowego maila, aby poprosić o spotkanie. Tak powstał ten reportaż. Nasze rozmówczynie twierdzą, że ludzie robiący zakupy nawet nie wiedzą, z czym muszą się codziennie mierzyć pracownicy...
Opowieść rozpoczyna Sylwia.
Zobacz także: EXCLUSIVE: Najbardziej żenujące CV (Oto prawdziwy szczyt desperacji)
Fot. iStock
- Swoją przygodę z pracą rozpoczęłam we wrześniu. Chciałam dorobić sobie do studiów, a taki rodzaj pracy wydawał mi się najlepszy. Elastyczny grafik, fajny sklep, zniżka na asortyment, młodzi ludzie i przyjemna atmosfera. Tak przynajmniej mi się wydawało... Jedynym minusem mieli być klienci – zdaniem zespołu kierowniczego – wymagający i nieprzyjemni. Może właśnie to powinno było mnie zaalarmować. Dlaczego? Jeżeli obgadują jedną osobę, tak samo postąpią w stosunku do drugiej. Przy klientach skakali, uśmiechali się sztucznie, a kiedy tylko odchodzili od kasy, sypały się niepochlebne komentarze. Jednym słowem – fałsz. Oczywiście nie wszyscy tacy byli. Chodzi mi o grupę złożoną z trzech kierowniczek. Jak się niedługo potem przekonałam, były nie w porządku w stosunku do większości pracowników, ale zwłaszcza do dziewczyn. Tych inteligentnych i ambitnych. Ja sama także znalazłam się na celowniku. Jaka może być przyczyna ich niechęci? Chyba zazdrość, tak mi się wydaje. One są skazane na tę pracę, raczej nie mają szerszych perspektyw, a ja skończę prawnicze studia i się stąd wyniosę. Właściwie nawet znacznie szybciej...
Sylwia opowiada, do czego dopuszczają się mobberki.
Fot. iStock
- Na początku zaczęły się problemy z grafikiem. Kierowniczki zażądały ode mnie planu zajęć, aby móc ułożyć grafik. Powiedziały, że muszą sprawdzić, czy naprawdę studiuję. To moja pierwsza praca, byłam trochę niepewna, więc przyniosłam. Potem okazało się, że ułożyły wszystko w porządku. Niestety grafik zmienił się w tym samym miesiącu aż pięć razy! W pewnym momencie nie wiedziałam, jak pracuję. Przychodziłam do pracy i dostawałam ochrzan, że jestem spóźniona. Ich zdaniem powinnam sprawdzać sama, czy nie pojawił się nowy harmonogram, a nie liczyć, że ktoś mnie powiadomi.
Niedługo potem Sylwia została upokorzona przy kliencie.
Nie będę już opowiadać całej sytuacji, ale kierownik nie powinien poniżać podwładnego przy klientach. Moja przełożona zwyzywała mnie od tępych idiotek i rzuciła w moim kierunku kilka przekleństw. Tylko dlatego, że nie mogłam znaleźć jednej rzeczy i zrobiła się kolejka przy kasie. Nikogo nie obchodziło, że byłam sama. Kilka dni później, z drugiej ręki, dowiedziałam się czegoś interesującego. Byłam sama na zmianie nie przypadkiem. Tego samego dnia na drugą przyszły aż trzy osoby. Kierowniczki śmiały się z tego i mówiły, że `dobrze mi tak`. Wtedy w to nie wierzyłam, ale teraz, kiedy dobrze je znam, wiem do czego są zdolne.
Zobacz także: Nie wierzysz w to, że możesz zarabiać miliony? To przeczytaj ten artykuł
Fot. iStock
W rozmowę włącza się Martyna.
- Jestem zupełnie świadoma tego, co mówi Sylwia, ale są jeszcze inne kwestie. Jedna z tych kierowniczek nastawia przeciwko mnie wszystkich chłopaków. Tak się składa, że pracuję w mniejszym zespole z samymi facetami i ktoś zasugerował, że jednej z szefowych się to nie podoba. Od dawna nie ma faceta i chyba liczy, że wyrwie kogoś z pracy. Dla dziewczyn często jest chamska, chociaż bywa także znośna, ale dla facetów zawsze ma czas, zawsze ma o czym pogadać i zawsze jest gotowa wysłuchać ich problemów. Wszyscy widzą tę różnicę. W każdym razie ona upokarza mnie przy mężczyznach. Nie uważam się za jakąś szczególnie atrakcyjną dziewczynę, więc naprawdę nie wiem, co jej tak przeszkadza. Chyba faktycznie zazdrości mi towarzystwa facetów... Ostatnio skomentowała mój strój i fryzurę. Podobno noszę za bardzo opięte spodnie i jestem wyzywająca, co nie jest prawdą. Kazała mi przychodzić w luźnych. Jedna z pracownic słyszała także, że mówiła mojemu współpracownikami, jaka jestem brzydka, głupia i do niczego się nie nadaję. Aha, i nie golę nóg. Nie mogłam wręcz uwierzyć w to, co powiedziała. To bardzo nieprofesjonalne. Ale w sumie ona sama się ośmiesza... Kiedyś kazała mi też zmyć podłogę, chociaż od tego mamy ekipę sprzątającą. Gdy to robiłam, wyśmiewała mnie po cichu.
Fot. iStock
Weronika dorzuca do opowieści swoją część.
- Ostatnio brakuje nam pracowników i często bywam na zmianie sama. Łazienka jest na innym piętrze, więc zdarza się, że przetrzymuję mocz. Kiedyś musiałam się wysikać na zapleczu do słoika, bo nie mogłam już wytrzymać. Całe szczęście, że jakiś znalazłam... W tym czasie zrobiła się kolejka i dostałam jeszcze ochrzan. Kierowniczka powiedziała, że mogłam zadzwonić. Tak właśnie zrobiłam, ale nikt nie odbierał. Poinformowałam ją o tym i nic już nie powiedziała.
Ważny jest właśnie stosunek niektórych kierowniczek do nas. Czasami ich pomoc jest niezbędna przy naszej pracy, bo mają karty funkcyjne. Niestety nieodbieranie telefonów jest na porządku dziennym. A potem my musimy się tłumaczyć klientom.
Fot. iStock
Weronika również została upokorzona, ale przy innych pracownikach.
- Jedna z tych kierowniczek nawrzeszczała na mnie, bo źle poukładałam asortyment. Przeklinała, powiedziała, że jestem niezdarą i każdy głupi potrafi robić takie rzeczy. Tak naprawdę nie zdążyłam tego zrobić, bo był spory ruch, ale to oczywiście nie miało dla niej znaczenia. Mogłam przecież po kogoś zadzwonić do pomocy... Szkoda, że ich słowa to czcza gadanina.
Dziewczyny planują zwolnić się wszystkie trzy w najbliższym czasie i wnieść pozew do sądu. Opisane w artykule sytuacje to tylko część rzeczywistości, w której funkcjonowały. Myślicie, że mają szansę wygrać?
Zobacz także: 8 zasad ludzi sukcesu! Zależy Ci na karierze? Weź z nich przykład!