Raport opublikowany jakiś czas temu przez „Gazetę Wyborczą” nie pozostawia wątpliwości – na polskim rynku pracy dzieje się źle i dotyka to przede wszystkim ludzi młodych. Czas porzucić marzenia o świetlanej przyszłości, którą mają nam zagwarantować studia. Wykształcenie wyższe przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Każdego roku ok. 400 tysięcy absolwentów szuka stałego zajęcia, a udaje się nielicznym. Bardzo rzadko wykonujemy zawód, który ma cokolwiek wspólnego z naszymi zainteresowaniami czy kwalifikacjami.
Niemal 80 procent tegorocznych maturzystów trzeźwo oceniło rzeczywistość, twierdząc że dyplom wyższej uczelni nie gwarantuje dobrej pracy. Równocześnie... tyle samo z nich wybiera się na studia. Po co? Część z nich liczy na cud, a pozostali odkładają usamodzielnienie się o kolejnych kilka lat. Rzeczywiście, nie ma się do czego spieszyć. Co czwarty młody Polak zarabia mniej, niż 1,5 tysiąca złotych na rękę. Średnią krajową – zaledwie kilka procent z nich.
Myślicie, że trudno o gorsze wiadomości? Nic bardziej mylnego. Teraz dowiadujemy się, że jesteśmy narodem leni, którzy zbyt późno chcą wziąć za siebie odpowiedzialność. Karierę zawodową rozpoczynamy kilka lat po rówieśnikach z Europy.
Ze wspomnianego raportu opublikowanego przez „Gazetę Wyborczą” wynikało, że młodzi Polacy nie cenią się, nie mają żadnych kwalifikacji i są gotowi przyjąć każdą pracę, a to odbija się na warunkach proponowanych przez pracodawców. Wychodzi więc na to, że sami jesteśmy sobie winni. Nastroju nie poprawi na pewno także badanie przeprowadzone przez TNS Polska. Okazuje się, że do listy grzechów musimy dopisać lenistwo. Pracy szukamy zdecydowanie zbyt późno.
Średnia dla całej Unii Europejskiej wynosi 20 lat – to w tym wieku statystyczny młody człowiek rozpoczyna karierę zawodową. W Polsce to już 22 lata, czyli pierwszą pracę podejmujemy dopiero na trzecim roku studiów. Podobno nie dlatego, że nie mamy innych możliwości, ale dlatego, że nie bardzo nam się chce.
„Młode osoby nie potrafią pracować w grupie, są mało samodzielne. Dodatkowo ich oczekiwania odnośnie tempa rozwoju kariery czy wynagrodzenia są oderwane od rzeczywistości” - czytamy w raporcie.
- Młodzi idą na studia trochę z automatu. Nauczyliśmy się traktować szkolnictwo wyższe niemal jak obowiązkowy etap edukacji, chociaż wiemy, że na przestrzeni ostatnich lat przestało cokolwiek gwarantować - komentuje Joanna Skrzyńska z TNS Polska.
Na dodatek młodzi Polacy uważają, że praca służy przede wszystkim zarabianiu pieniędzy oraz, że trudno jest się dorobić, wykonując ją uczciwie.
Wychodzi więc na to, że sami jesteśmy sobie winni. Zgadzacie się?