Nie wierzysz w to, że możesz zarabiać miliony? To przeczytaj ten artykuł

Może się wydawać, że z góry wiadomo, jak nam się będzie w życiu powodzić. Wierzysz w to? Być może właśnie dlatego jeszcze nie ma cię na liście „Forbesa”.
Nie wierzysz w to, że możesz zarabiać miliony? To przeczytaj ten artykuł
Fot. Thinkstock
13.10.2016

Bogactwo rozpala wyobraźnię. Ludzie na całym świecie interesują się życiem krezusów. Chętnie czytamy o tym, kto ile zarobił, na co wydał pieniądze, jak dużo odłożył, a jak dużo przebalował. „Bo to, co nas podnieca, to się nazywa kasa” – pamiętasz tę piosenkę? Nie ma w tych słowach przesady. A czy wierzysz w to, że do dużej kasy może dojść naprawdę każdy? Nie? To czytaj dalej.

„Forbes” systematycznie publikuje listy najbogatszych ludzi świata. Wśród nich jest lista „Richest Self-Made Billionaires”, czyli miliarderów, którzy sięgnęli finansowego szczytu wyłącznie dzięki sobie. To ważne, bo ogólna lista uwzględnia również bogaczy, którzy majątek odziedziczyli, np. po żonie, mężu czy rodzicach. Listę „Richest Self-Made Billionaires” z 2016 roku otwiera twórca Microsoftu Bill Gates (ma 75 mld dolarów). Dzięki własnej pracy niewyobrażalnego majątku dorobili się również m.in. najbogatszy Europejczyk Amancio Ortega (właściciel grupy Inditex, do której należą Zara, Bershka, Oysho, Pull&Bear, Stradivarius), Jeff Bezos (prezes Amazon.com), Mark Zuckerberg od Facebooka. Z setki najbogatszych ludzi świata zdecydowana większość krezusów pieniędzy dorobiła się sama. Wśród najmajętniejszych są sieroty, potomkowie farmerów czy kiepsko opłacanych pracowników fizycznych. Teoretycznie z zerowymi szansami na odniesienie sukcesu.

Portret bezrobotnej Polki: Kto nie znajdzie pracy?

Przykłady najbogatszych ludzi świata pokazują, że kariera „od zera (czy pucybuta) do milionera” naprawdę jest możliwa. Określenie wzięło się od Johna D. Rockefellera. Przedsiębiorca uważany jest dziś za najbogatszego człowieka w historii (przez całe swoje życie zgromadził majątek wart… 660 mld dolarów!). Jego ojciec był drwalem, sprzedawał też mikstury własnej roboty. Matka prowadziła dom. Żyli oszczędnie. John pierwsze pieniądze zarobił, będąc 12-latkiem – wykonywał drobne prace dla sąsiadów, hodował indyki dla mamy, potem był asystentem księgowego. Cechowała go ogromna pracowitość. Czym zaowocowała – wiemy wszyscy.

Na ulicy (!) żył Christopher Gardner, o którym Wikipedia pisze: „milioner, inwestor, mówca i filantrop, który dzięki swojej pracowitości i nieustępliwości osiągnął ogromny sukces finansowy”. Dorastał w murzyńskim getcie. Matka siedziała w więzieniu, ojczym znęcał się nad rodziną. Sam też został aresztowany, bo… nie opłacił mandatów za nieprawidłowe parkowanie. W najbardziej krytycznym momencie swojego życia Gardner został bezdomnym. Razem z malutkim synkiem tułał się po przytułkach i stacjach kolejowych. Ale nigdy się nie poddał. Był utalentowany, niebywale pracowity i wytrwały. Gdy zahaczył się na darmowy staż w biurze, przychodził pierwszy i wychodził ostatni, wykonując dwieście telefonów do klientów. Zauważono go, dostał pracę. Okazało się przy okazji, że ma talent do gry na giełdzie. Dziś jest multimilionerem.

jak się wzbogacić

Fot. Thinkstock

Spełnić marzenia

Jedno jest pewne: wielkie pieniądze zaczynają się od marzeń. Rockefeller jako nastolatek podobno powiedział koledze, że ma tylko dwa marzenia: zarobić 100 tys. dolarów i dożyć 100 lat (żył 98). Natomiast urodzony w biednej rodzinie Amancio Ortega od Zary jako młody chłopak usłyszał, jak sprzedawca w jednym z lokalnych sklepów odmówił jego matce sprzedania jedzenia na kredyt. „Przyrzekłem sobie, że coś takiego nigdy już jej nie spotka. Bardzo dokładnie przemyślałem całą sytuację i postanowiłem, że poszukam pracy, by wesprzeć finansowo rodzinę”. Wszystko podporządkował jednemu celowi: wyjść z biedy. „Od kiedy zacząłem pracować, byłem owładnięty jedną myślą – dlaczego nie mogę wynaleźć czegoś nowego, zmienić rynku? Wiedziałem bardzo dobrze, że chcę zapełnić wolną przestrzeń, która istniała w przemyśle odzieżowym”.

Wpływowy bloger Tomek Tomczyk (znany jako Jason Hunt, a wcześniej jako Kominek) w jednej ze swoich książek wspomina znajomego, który zapytał go kiedyś, czy nie żałuje, że nigdy nie pozna… Toma Cruise’a. Tomczyk pisze, że właśnie wtedy uświadomili sobie, że nie tylko nigdy nie zobaczą słynnego aktora, ale także prawdopodobnie nigdy nie polecą do Los Angeles, nie przejadą się żółtą taksówką po Manhattanie, nie będą sławni ani bogaci.

„Tego wieczoru siedziałem na balkonie i gapiłem się na księżyc, nie mogąc pogodzić się z tym, że świat nigdy nie dowie się o moim istnieniu. Miałem wtedy 12 lat. Postanowiłem, że doświadczę wszystkiego, czego tylko zapragnę. (…) Każda epoka ma swoich bohaterów. Nie było ani jednego powodu, dla którego miałbym wierzyć, że nie będę jednym z nich. Wszystko zaczyna się w marzeniach. Trzeba dać sobie szansę zdobycia świata. Wszyscy startują z tej samej pozycji. Wszyscy byliśmy dziećmi i mieliśmy podobne marzenia. Każdy z nas chciał być sławny, bogaty, chciał zmieniać świat. Bo nie powiesz mi chyba, że marzyłeś, żeby cały dzień stawiać pasjanse w ciemnym biurze? Niestety wielu z nas na pewnym etapie życia porzuca marzenia, wstydzi się ich lub zapomina. Nigdy sobie na to nie pozwoliłem”.

Tomczyk pisze, że nigdy nie przestał sobie wyobrażać, że czytają go miliony, choć przyznaje, że statystycznie był bez szans, a koledzy się z niego śmiali.

jak się wzbogacić

Fot. Thinkstock

Więcej przykładów? Znakomity koszykarz Marcin Gortat w rozmowie z „Forbesem” wyznał: „Żyłem w Łodzi, na Bałutach, i mieszkałem w małym pokoiku w typowym bloku. Marzyłem, żeby być wielkim zawodnikiem, najpierw piłki nożnej, później koszykówki. Pracowałem i zacząłem odnosić sukcesy, zarabiać pieniądze. Równolegle pojawiła się myśl, że nie chcę już wracać na niższy poziom. Chodzi także o mój charakter – jestem uparty i walczę, nie oddaję łatwo pola innym zawodnikom. Mam też chęć do pracy nad sobą, rozwijania się jako koszykarz i jako człowiek poza parkietem”.

Pracować i ryzykować

Pracowitość jest bez wątpienia tą cechą, bez której nie dojdzie się na szczyt. Amancio Ortega mówi tak: „Od samego początku poświęciłem wszystko dla pracy, bez względu na to, jak wiele ode mnie wymagała. Nigdy nie byłem zadowolony z tego, co robię, i starałem się wpajać tę zasadę ludziom, w którymi pracowałem. Samozadowolenie to niebezpieczna pułapka, jeśli chce się dokonać czegoś ważnego”.

Podobna etyka pracy przyświeca Włochowi Leonardo Del Vecchio, który z majątkiem sięgającym blisko 19 mld dolarów jest jednym z najbogatszych ludzi świata. Szef firmy Luxottica produkującej okulary i szkła kontaktowe ma jedną dewizę: „Pracę zawsze stawiałem ponad wszystko. Gdybym sprzedawał owoce, robiłbym to najlepiej, jak potrafię”.

Pokolenie młodych Polaków. Lenie czy pracoholicy?

T. Harv Eker, biznesmen, mówca motywacyjny i autor bestsellerowych poradników nie ma wątpliwości, że wszystko zaczyna się w głowie. Napisał o tym książkę – „Bogaty albo biedny? Po prostu różni mentalnie”. Eker zauważa, że ludzie bogaci koncentrują się na tym, czego chcą, podczas gdy biedni na tym, czego nie chcą. Bogaci skupiają się na okazjach. Biedni – na przeszkodach. A to, na czym się koncentrujesz, decyduje o tym, co znajdujesz w życiu. Sęk w tym, że okazje trzeba wykorzystywać. Gdy ktoś mówi: „Ona strojąc się w ciuchy, zarabia takie pieniądze, a moja mama od trzydziestu lat ma 1200 zł”, to daje sygnał, że jego matka nie dostrzegła i nie wykorzystała okazji, jakie miała w swoim życiu. Trzymając się kurczowo kiepskiej pracy, możesz przegapiać życiową szansę.

jak się wzbogacić

Fot. Thinkstock

Przykład źle opłacanej matki wydaje się zbyt mocny, bo uważasz, że nie każdy może sobie pozwolić na życie z głową w chmurach i pogoń za marzeniami? Pora zmienić nastawienie. Wszystkich bogaczy łączy jedno: na pewnym etapie swojego życia podjęli ogromne ryzyko. Amancio Ortega po przykrej sytuacji w sklepie spożywczym rzucił szkołę, zrezygnował z dalszej nauki i zatrudnił się jako pomocnik sprzedawcy w sklepie z koszulami. Christopher Gardner również postawił wszystko na jedną kartę, gdy przyjął darmowy staż w firmie brokerskiej, choć nie miał dachu nad głową. Ryzyko się opłaciło. W tym i w wielu innych przypadkach.

Działanie zawsze wygrywa z brakiem działania

Albert Einstein mawiał, że szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów. Pierwszym krokiem na finansowy szczyt jest więc wyjście ze swojej strefy komfortu. Postawienie sobie celu – najlepiej będącego wynikiem marzeń – koncentracja na nim, podjęcie ryzyka, ciężka praca, ambicja, determinacja.

T. Harv Eker pokazuje podstawową różnicę między osobą bogatą a biedną. Ta pierwsza myśli: „Tworzę swoje życie”, podczas gdy ta druga myśli: „Życie mi się przydarza”. „Jeśli chcesz dojść do bogactwa, musisz być przekonany, że kierujesz swoim życiem, zwłaszcza finansowym. (…) Ludzie biedni zamiast wziąć odpowiedzialność za to, co się dzieje w ich życiu, wolą grać rolę ofiary. Dominującą myślą ofiary jest często: Och, jaki ja jestem biedny. Więc natychmiast, na skutek zasady intencji, ofiara staje się dosłownie właśnie taka – biedna”. Eker tłumaczy, że oznaki bycia ofiarą to: obwinianie, usprawiedliwianie, narzekanie.

jak się wzbogacić

Fot. Thinkstock

Kolejna istotna różnica: bogaci są zdeterminowani, żeby być bogaci. Biedni chcą być bogaci. T. Harv Eker uważa, że ludzie majętni koncentrują się na szansach. „Mam taką dewizę: Działanie zawsze wygrywa z brakiem działania. Ludzie bogaci zaczynają działać. Wierzą, że gdy już znajdą się w grze, będą w stanie podjąć trafne decyzje w danej chwili, zrobić poprawki i ustawić żagle w drodze. Ludzie biedni nie mają do siebie zaufania i nie wierzą w swoje możliwości, więc sądzą, że muszą wszystko wiedzieć z wyprzedzeniem, a to jest praktycznie niemożliwe. Tymczasem nie robią nic! W końcu ludzie bogaci, mający pozytywne nastawienie – gotów, pal, cel, zaczynają działać i zwykle wygrywają”.

Co jeszcze odróżnia biednych od bogatych? Ludzie sukcesu i pieniędzy podziwiają innych bogaczy, podczas gdy biedni… ich nie cierpią. Bogaci pokonują przeszkody. Biednych problemy i przeszkody przerastają. Widać to w postawie Marcina Gortata, który powiedział „Forbesowi”: „To słabości eliminują nas z wielu posad – czy to w drużynie, czy w firmie. Ludziom często brakuje charakteru: zacięcia, chęci, cierpliwości. W pewnych momentach trzeba też pokazać werwę, charyzmę. Powiedzieć głośno, że chce się więcej szans”.

Zobacz również: Jak dobrze wyglądać w pracy?

Ewa Podsiadły-Natorska

Źródła cytatów:

„Bogaty albo biedny? Po prostu różni mentalnie”, T. Harv Eker, wyd. Studio EMKA, Warszawa 2012

„Człowiek, który stworzył Zarę”, Covadonga O’Shea, wyd. Ole, Warszawa 2013

Forbes.pl

Polecane wideo

Komentarze (13)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 17.10.2016 01:06
Treść artykułu może trochę wprowadzać w błąd, bo jest tam pół prawdy. Ludzie jak słuchają o tym, że trzeba wierzyć w siebie i podejmować ryzyko mają tendencję do bezkrytycznego stosowania tej zasady. Owszem trzeba ryzykować ale jednocześnie mieć w sobie wystarczająco dużo pesymizmu aby przewidzieć możliwe utrudnienia -nie po to aby zrezygnować z danego przedsięwzięcia ale aby się dobrze do niego przygotować. Wtedy i tylko wtedy ryzyko ma sens. Tak samo jest z wiarą w "lepsze jutro", czy wiarą w siebie: nie może być na tyle duża, że wykluczy dobre przygotowanie a wielu ludzi ma z tym problem. Łażą na jakieś kursy typu "jak osiągnąć sukces" dają sobie wmówić, że są tacy super i potem nic dziwnego że nie widzą swoich błędów które zamykają im drogę do sukcesu. To pułapka. Nie jest prawdą, że ludzie bogaci skupiają się wyłącznie na szansach i ogólnie tym co pozytywne. Bardzo ważne jest aby równolegle skupiać się na przeszkodach by wiedzieć jak je ominąć. Żeby je ominąć trzeba o tym pomyśleć zanim człowiek się z nimi zderzy. Chodzi o to że nie można postrzegać takiego zdroworozsądkowego pesymizmu jako coś czego należy się pozbyć, bo on chroni, ale żeby nie blokował przed działaniem i nie sprawił że człowiek się podda to jego forma powinna zmienić się z "nie uda się" na "nie uda się JEŚLI x..." (a w innych wariantach może się udać). Sukces osiągają ludzie którzy nie tylko nie boją się ryzyka, ale są także bardzo jego świadomi. Jeszcze jest kwestia umiejętności porównania rozmaitych "szans" i "okazji" pod kątem tego która ma najlepszą proporcję potencjalnych korzyści w stosunku do ryzyka.
odpowiedz
niespelniona (Ocena: 5) 14.10.2016 18:05
ja zaczęłam od 0, postawiłam wszystko na jedną kartę, zaryzykowałam, zacięcie walczyłam o dobrą posadę,ignorując nawet własne zdrowie, nie wazne czy ulewa ja walczę o swoje i.... niedługo stracę dach nad głową. Dzięki motywacjo mojego życia -,-
zobacz odpowiedzi (3)
Lola (Ocena: 5) 14.10.2016 16:17
Od dwóch lat prowadzę swoją firmę i zaraz wykończy mnie ZUS. Trzymajcie za mnie kciuki!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.10.2016 12:32
w kazdym zyciu pojawia sie 1! max 2! okazje i szanse, dzieki ktorym mozna zmieniec cale dotychczasowe zycie, i albo je wykorzystamy , albo dalej bedziemy tkwic w tym samym miejscu. Np kolezanka oferuje nam prace za granica, ktora jest o wiele lepiej platna niz w Polsce ,ale ta osoba ma juz prace w kraju i boi sie zaryzykowac i wyjechac. Problem jest w tym ze ludzie boja sie isc w nieznane, wola zostac w swoim bezpiecznnym i stabilnym swiecie, chociaz wcale nie sa z niego do konca zadowoleni. Mamy swoj rytm dnia i swoje przyzwyczajenia, a jednoczesnie marzymy o czyms wiekszym, ale jak sie pojawia szansa, to z niej rezygnujemy, boimy sie stracic to co mamy.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.10.2016 16:29
rockefeller jak zaczynal pewnie 0 podatkow zusu, ubezpieczen, a domu i przy dzieciach wszystko robila zona.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie