EXCLUSIVE: Babcia klozetowa (Do czego zdolni są bywalcy publicznych szaletów?)

23-letnia Ewelina studiuje zaocznie i pracuje w publicznej toalecie.
EXCLUSIVE: Babcia klozetowa (Do czego zdolni są bywalcy publicznych szaletów?)
Fot. Thinkstock
20.02.2016

Jeszcze do niedawna brudne, śmierdzące i słabo dostępne, dzisiaj coraz częściej eleganckie i higieniczne. Można powiedzieć, że publiczne toalety przeżywają swój renesans. Istnieją w najbardziej ruchliwych miejscach polskich miast i wbrew pozorom nie narzekają na brak zainteresowania. - Toalety się zmieniły, ale ludzie nie bardzo – mówi nam pracownica odpowiedzialna za czystość i pobieranie opłat.

Choć potocznie mówi się o niej „babcia klozetowa”, Ewelina nie ma nic wspólnego z seniorką. Ma 23 lata, studiuje zaocznie jeden z kierunków humanistycznych i w ten sposób zarabia na czesne. Nie ukrywa, że nie jest to spełnienie jej marzeń, ale przez ponad rok zdążyła się przyzwyczaić. Twierdzi, że tego typu działalność to misja i pomoc bliźniemu. Czasami po prostu musimy sobie ulżyć, a do domu daleko. Z kolei restauracje udostępniają łazienki wyłącznie swoim klientom.

Jak pracuje się w takim miejscu i do czego zdolni są bywalcy publicznych szaletów? Tego mało kto się spodziewał...

 

publiczna toaleta

© Newscom/StarStock

Papilot.pl: Jak trafiłaś do publicznej toalety?

Ponad rok temu siedziałam na zajęciach i dostałam SMS-a od dotychczasowego pracodawcy, że nie przedłużą mi umowy. Jak gdyby nigdy nic. Pracowałam na umowę o dzieło w pewnym sklepie, gdzie przyjmowałam towar i rozkładałam go na półkach. To był ostatni dzień miesiąca, więc mógł to zrobić. Załamałam się, bo jakoś trzeba opłacić studia. Pod wieczór wracałam do mieszkania i w przejściu podziemnym zobaczyłam toaletę, na którą wcześniej w ogóle nie zwracałam uwagi. Na drzwiach wisiała różowa kartka. Z ciekawości przeczytałam i okazało się, że to propozycja pracy.

Kogo szukali?

Osoby dyspozycyjnej w tygodniu, więc dla mnie idealnie, bo studiuję w weekendy. Energicznej, potrafiącej sprzątać i miłej w obyciu, żeby nie straszyć klientów. Oczywiście nie musiałam wysyłać żadnego CV. Skończyło się na jednej rozmowie telefonicznej, potem spotkaliśmy się na mieście z zarządcą i dostałam tę pracę. Od poniedziałku zaczęłam, więc mogłam odetchnąć.

Zostałaś przeszkolona?

Jeszcze w weekend musiałam się zgłosić na miejscu późnym wieczorem, już po zamknięciu szaletów. Tam wprowadzono mnie w temat.

 

publiczna toaleta

© Newscom/StarStock

Czego ciekawego się dowiedziałaś?

Pokazano mi stosowane w tym miejscu środki czystości. Niektóre bardzo agresywne, więc ważne jest korzystanie z rękawiczek. Do tego harmonogram – jak często dokłada się papier, wymienia się kostki zapachowe, gdzie pozbywamy się śmieci po całym dniu, kiedy sprzątać kabiny. Było w tym coś upokarzającego, bo która młoda dziewczyna chciałaby pracować w „kiblu”, ale szybko się wdrożyłam.

Ilu klientów dziennie odwiedza toaletę?

Średnio kilkudziesięciu na godzinę, a dobowo nawet kilkuset. Wszystko zależy od dnia. Największy ruch jest w tygodniu i w konkretnych godzinach. Szczególnie rano, między 15 i 17 oraz przed samym zamknięciem. Przez resztę dnia jest względny spokój i wtedy odwiedzają nas zwłaszcza turyści.

Jak wysoka jest opłata za skorzystanie?

W tym roku już 2,50 zł, ale uważam, że to uczciwa stawka. To nie jest toaleta z PRL-u.

 

publiczna toaleta

© Newscom/StarStock

Czym się różni?

Nie różni się niczym od eleganckiej toalety w centrum handlowym lub hotelu. Nie ma urwanych desek, pustych rolek po papierze, zacieków na ścianach i urwanych spłuczek. Regularnie kontroluję czystość. No i wbrew pozorom - w środku ładnie pachnie. Za taką jakość warto zapłacić. Naprawdę można być pewnym, że nie zwymiotuje się na wejściu i nie złapie się jakiejś choroby.

Klienci szanują ten porządek i nie utrudniają Ci życia?

W zdecydowanej większości to kulturalni ludzie, którzy nie zostawiają po sobie żadnych śladów. Ale oczywiście różnie bywa, bo czasami pojawi się typowy lump, któremu ktoś postawił tę przyjemność. Albo młodzi ludzie w stanie upojenia. Wtedy w kabinach robi się nieprzyjemnie, bo mocz trafia na posadzkę, a wymiociny potrafią przykryć całą muszlę. Dobrze, że nie jesteśmy toaletą całodobową, bo w nocy takich sytuacji byłoby znacznie więcej.

Co jeszcze mają na sumieniu?

Niektórzy traktują szalet jako miejsce schadzek.

 

publiczna toaleta

© Newscom/StarStock

Co masz na myśli?

Czasami jestem zajęta sprzątaniem kabiny w męskiej części i wtedy do damskiej wchodzi para. Albo na odwrót. Potem widzę dwie pary nóg pod drzwiami, bywa głośno i niekomfortowo, ale już się nauczyłam reagować. Zaczynam stukać i proszę o opuszczenie łazienki. Czasami jest za późno. Regularnie znajduję na podłodze zużyte kondomy. A także zakrwawione podpaski i tampony, bo niektórym paniom trudno jest trafić do kosza. W kabinie można znaleźć dosłownie wszystko – resztki po skrętach, gazety, śmieci, zabrudzoną bieliznę.

Zdarzają się niebezpieczne sytuacje?

Napad na toaletę publiczną chyba mija się z celem, bo nic wartościowego tam nie ma. Pieniędzy za dużo też nie. Ale zdarzyło mi się dwa razy dzwonić po pogotowie. Raz przyszła kobieta, jak się okazało – ugodzona nożem w udo. Chciała się opatrzyć, ale zaczęła słabnąć. Był też staruszek, który na muszli klozetowej dostał zawału. Oboje wyjechali stąd żywi, więc mam nadzieję, że pomogłam.

Spotykasz w pracy znajomych?

Bywa i tak, ale przestałam się już krępować. Praca jak praca.

 

publiczna toaleta

© Newscom/StarStock

Czy Polacy to higieniczny naród?

W takich miejscach raczej tak. Większość potrafi kulturalnie skorzystać z kabiny i nie zamienić jej w pobojowisko. Najwięcej sprzątania mam po panach, który nie zawsze trafiają do muszli. Z myciem rąk bywa jednak różnie. Niektórzy od razu wychodzą, inni udają, że coś tam robią przy umywalkach. Nie moja sprawa.

Czy rodzina i znajomi wiedzą, gdzie pracujesz?

Rodzice oczywiście tak, ale nie są zachwyceni. Nawet się zastanawiam, co mówią, kiedy ktoś ich pyta, czym zajmuje się ich córka. Ale nie mają prawa narzekać, bo za swoje studia płacę. Ze znajomymi jest różnie. Ci najbliżsi się dowiedzieli, choć było trochę śmiechu. Na uczelni albo na imprezach raczej się nie chwalę.

Chcesz coś przekazać bywalcom takich miejsc?

Miejcie litość nad obsługą i trafiajcie do muszli oraz kosza. Wszystko co wyląduje obok ktoś musi sprzątnąć.

 

Polecane wideo

Komentarze (7)
Ocena: 5 / 5
MG66 (Ocena: 5) 24.02.2016 17:20
Moim zdaniem, po przeczytaniu tego artykułu, największy szacunek należy się Pani Ewelinie, która pewnie mogłaby wybrać zupełnie inny sposób zarabiania na życie (jak pewna część dziewczyn w jej wieku), a jednak mimo to stara się, pracuje w takiej pracy jaką ma i dodatkowo jeszcze studiuje. Rodzice powinni być z Ciebie dumni i założę się, że na pewno są.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 22.02.2016 14:20
Ja pracuję jako recepcjonistka w salonie masażu taskiego. Tu dopiero wychodzi z ludzi bractwo i rasizm
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 21.02.2016 10:48
Najobrzydliwsze co może być to właśnie te podpaski/ tampony wrzucone do toalety lub na podłogę... Tak trudno zwinąć i do kosza?? I oczywiście obsikane deski... W głupim mcdonaldzie czystość w toalecie to dramat. Kiedyś weszłam i zemdliło mnie dosłownie. Podpaski rozrzucone i calutka podłoga od krwii...gdyby nie to że jestem w ciąży i musze często korzystać z łazienki, to wolałabym przetrzymać...
odpowiedz
Ruda (Ocena: 5) 21.02.2016 00:09
Niestety nie tylko panowie mają problem z trafianiem do toalet...zauważyłam to szczególnie w galerii krakowskie. Ja rozumiem że sporo kobiet się przwija przez toalete ale jak trzeba usiąść lub zawisnąć nad tym kiblem żeby obsikać całą deske? I to w dodatku kobieta? Jeszcze pół biedy jeśli powyciera po sobie, ale zazwyczaj takie damulki wychodzą a ktoś następny musi po nich wycierać ich mocz z deski żeby załatwić się...do tego dochodzą te cudowne toaletowe zapachy gdzie jest sporo kibli w jednej łazience. Nie raz aż mnie zbiera na wymioty jak wchodze tam do łazienki no ale gdzieś się załatwić trzeba :/
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.02.2016 15:59
wbrew ppozorom meskie toalety sa czystsze jak damskie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie