Rząd ruszył z kampanią wizerunkową dotyczącą programu „Rodzina 500 plus”. W okolicznościowych spotach szczęśliwi Polacy twierdzą, że nareszcie stać ich na wszystko, a ich dzieciom niczego już nie brakuje. Faktycznie, wsparcie państwa to dla wielu wymierna korzyść, ale medialne doniesienia potwierdzają, że nie wszędzie jest tak różowo. Wystarczy wspomnieć sytuację z Włocławka, gdzie odnotowano wzrost interwencji policji w dniach wypłaty świadczeń. Mówiąc wprost - rodzice upijają się za pieniądze przeznaczone dla ich pociech.
Czy to jedynie niechlubny wyjątek? Raczej nie. Zmiany dotyczą również rynku pracy. Wiele osób przechodzi do szarej strefy lub zupełnie rezygnuje z płatnego zajęcia. Wszystko po to, by nie przekroczyć limitu i pieniądze z programu należały się już na pierwsze dziecko. Głośno było także o rodzicach, którym odebrano potomstwo, a po wprowadzeniu „500+” nagle zabiegają o ich powrót do domu.
Te historia z Wielkiej Brytanii pokazuje dobitnie, czym jeszcze może się to skończyć.
Zobacz również: LIST: „500 zł na dziecko to fatalny pomysł! Niektórzy będą się rozmnażać, żeby zarobić...”
fot. zrzut ekranu Channel 5 / On Benefits
Chociaż główni bohaterowie tej historii to Brytyjczycy, łatwo wyobrazić sobie taką sytuację także w naszym kraju. Wszędzie tam, gdzie wprowadza się nadmierną pomoc socjalną, pojawiają się nadużycia.
19-letnia Chantal każdego miesiąca otrzymuje 460 funtów wsparcia od państwa. Jak na tamtejsze warunki raczej niewiele, ale dziewczyna jakoś sobie radzi. Dziś otwarcie przyznaje, że raczej nie wybiera się do pracy. Żeby żyło jej się jeszcze wygodniej - prędzej urodzi dziecko, na które dostanie jeszcze więcej pieniędzy.
Mało tego - pomysł podchwycił jej chłopak, który także pozostaje bezrobotny i liczy na wsparcie od uczciwie pracujących podatników.
Zobacz również: Pierwszy efekt programu „Rodzina 500 plus”: Libacje w dniu wypłaty świadczeń!
fot. zrzut ekranu Channel 5 / On Benefits
Parze nie przeszkadza to w staraniu się o potomstwo. Młodzi Brytyjczycy od 1,5 roku nieskutecznie próbują zostać rodzicami. Może to i lepiej? Wychowanie maleństwa porównują z hodowlą zwierzaka.
- Niektórzy nie potrafią utrzymać siebie i dziecka na zasiłku. Inni potrafią. Myślę, że ja dałabym radę. Jako ciężarna dostałabym dodatkowe wsparcie na zakup rzeczy dla maluszka. Wydaje mi się, że nie jest to trudniejsze, niż hodowanie psa. Chociaż nie wiem. Może jest trochę gorzej - tłumaczy bohaterka serialu dokumentalnego o ludziach żyjących z pomocy państwa.
Chantal nie radzi sobie z planowaniem wydatków. Ekipa telewizyjna rejestruje, jak w kilka godzin po odebraniu zapomogi wydaje ją niemal w całości.
fot. zrzut ekranu Channel 5 / On Benefits
Nastoletnia para żali się, że ich mieszkanie jest za małe nawet na posiadanie kota, ale z dzieckiem to co innego. Do powiększenia rodziny namawiają ich rodzice. Przyszli dziadkowie kupili już nawet prezenty dla wnuka.
- Mój chłopak mógłby dostać pracę, ale zdecydował, że pozostanie bezrobotny. Mnie proponowano mycie brudnych autobusów, ale to nie jest moje powołanie. Nigdy nie pracowałam na cały etat. Na część też nie. W ogóle nigdy nic nie robiłam - tłumaczy 19-latka.
Para planuje wydać kolejne zasiłki na pierścionek zaręczynowy, tatuaże i kurczaka z fast foodu. Cotygodniową pomoc wydają średnio w… 3 godziny. Czy do tego prowadzi zbyt duże wsparcie socjalne?
Zobacz również: KOBIETA URODZIŁA 18. DZIECI I NIE MÓWI STOP