Niektórym z nas wydaje się, że orgazm to orgazm. Zapominamy o tym, że moment najsilniejszego podniecenia seksualnego ma wiele twarzy. Szczytować możemy dzięki stymulacji pochwy, punktu G, sutków, a nawet cewki moczowej. Nie wspominając o łechtaczce, która odpowiada za wyjątkową przyjemność.
Jeśli nie jesteś przekonana, jaki typ orgazmu przeżywasz najczęściej, prawdopodobnie chodzi właśnie o ten. Eksperci twierdzą, że orgazm łechtaczkowy jest najpopularniejszy, najczęstszy i najłatwiejszy do osiągnięcia. Wszystko dzięki jej silnemu unerwieniu.
Nie spoczywajmy jednak na laurach, bo zawsze może być lepiej. Jak wzmocnić doznania?
fot. Thinkstock
Najczęściej w grę wchodzi klasyczna penetracja członkiem, ale to wcale nie jest najłatwiejszy sposób. Łechtaczka umiejscowiona jest wyżej, niż wejście do pochwy, więc prącie nie musi jej wcale dotykać.
Zdecydowanie skuteczniejszą metodą jest stymulacja łechtaczki dłonią - własną lub partnera. Wrażliwe miejsce można pieścić bezpośrednio albo wokół, co tylko potęguje doznania. Nie warto ograniczać się tylko do tego miejsca - drugą rękę skieruj w stronę samej pochwy.
Nie do przecenienia jest oralna stymulacja, która niemal zawsze kończy się orgazmem. Odpowiednie operowanie językiem czyni cuda. Najlepiej, gdy łechtaczka drażniona jest wytrwale i jednostajnie.
fot. Thinkstock
1. Pieszczenie łechtaczki powinno odbywać się w stałym tempie. Bez zmiany nacisku, częstotliwości i innych szaleństw, bo to utrudni szczytowanie.
2. Jeśli chcesz przeżyć orgazm łechtaczkowy, postaw na intensywny petting i seks oralny, a nie klasyczny stosunek dopochwowy. W ten sposób łatwiej osiągnąć orgazm pochwowy.
3. Stymulacja łechtaczki nie może odbywać się „na sucho”. Jeśli strefa ta nie jest odpowiednio wilgotna, warto sięgnąć po lubrykant, który zwiększy doznania.
4. Dopuszczalne jest delikatne szczypanie łechtaczki, ale na pewno nic mocniejszego. To bardzo unerwiona część ciała, więc od przyjemności do bólu tylko mały krok.
5. Na orgazmie łechtaczkowym nie musi się skończyć. Jednokrotne szczytowanie w ten sposób nie wyklucza, że za chwilę osiągniesz satysfakcję poprzez stymulację pochwy czy sutków.
fot. Thinkstock
Każda aktywność fizyczna, w tym także seksualna, wymaga od nas energii. W czasie miłosnych igraszek spalamy kalorie, ale zapomnijmy o tym, że można zrezygnować ze zdrowej diety i ćwiczeń na rzecz seksu.
Przyjmuje się, że orgazm łechtaczkowy pozwala spalić ok. 15 kalorii. Nieco więcej, bo 21, w przypadku orgazmu pochwowego. Ale to nie wszystko. Przyspieszony oddech - kolejne 3 kalorie, krzyki - nawet kilkanaście, opóźnianie orgazmu - kilkadziesiąt.
Tym bardziej warto postarać się o orgazm wielokrotny.