Udane życie seksualne na pewno nie może opierać się na rutynie. Kiedy robimy to zawsze w ten sam sposób, prędzej czy później bliskość fizyczna stanie się dla nas zwyczajnie nudna. Przewidywalność w sypialni skutecznie gasi pożądanie. Dlatego warto eksperymentować, co zazwyczaj sprowadza się do zmiany pozycji na bardziej odważną. Choćby „na pieska”, o czym marzy chyba każdy facet.
W teorii brzmi to nieźle, bo kobieta zostaje zdominowana, ustawienie to pozwala na głęboką penetrację i zupełnie inne doznania, niż tradycyjny „misjonarz”. Praktyka pozostawia wiele do życzenia, o czym przekonuje publicystka portalu metro.co.uk. Ekspertka radzi, by przygotować się na najgorsze. I bez chwili zawahania wylicza kilkanaście wad tej pozycji. My przytaczamy te najmniej oczywiste.
Lepiej weź to pod uwagę, zanim dasz się namówić na podobne nowości…
Zobacz również: PSYCHOTEST: Co Twoja ulubiona pozycja seksualna mówi o Tobie?
fot. Thinkstock
To pozycja, która odseparowuje od siebie partnerów. Ani przez chwilę nie jesteście w stanie na siebie spojrzeć. Chyba, że wykręcisz głowę do tyłu i jakimś cudem dostrzeżesz fragment jego twarzy (ale to może skończyć się kontuzją). Zamiast tego widzisz swoje rozhuśtane piersi. Ewentualnie ścianę przed sobą. Albo sufit. Niewiele w tym romantyzmu, bo równie dobrze z tyłu mógłby się znajdować ktokolwiek.
fot. Thinkstock
Pozycja „na pieska” zdecydowanie nie jest zabawą dla osłabionych fizycznie kobiet. Wydaje się, że masz niewiele do roboty, ale klęczenie w jednej pozycji przez cały akt to spore wyzwanie. Po kilku minutach poczujesz, że twoje kolana i ręce są wyjątkowo mocno obciążone. Nie będziesz wiedziała, co z nimi zrobić. A na zmianę pozycji nie licz, bo przecież nie przerwiesz partnerowi w trakcie. Przynajmniej rób to na miękkim łóżku, a nie twardej podłodze…
fot. Thinkstock
Przy takim ustawieniu ciał niewiele można zdziałać. Wszystko ogranicza się do penetracji od tyłu. Zapomnij o głaskaniu, pocałunkach, wzajemnym pieszczeniu się dłońmi. Przyjmujesz wyjątkowo pasywną pozycję i czekasz jedynie, aż partner zrobi swoje. Jeśli do osiągnięcia orgazmu potrzebujesz czegoś więcej, to nie obędzie się bez rozczarowania. Ukochany ewentualnie może klepnąć cię w pupę, ale wtedy poczujesz się jeszcze dziwniej.
Zobacz również: Złamanie penisa: 3 ryzykowne pozycje, które mogą skończyć się źle
fot. Thinkstock
Rzadko o tym myślimy, ale w tej sytuacji wątpliwości dosłownie się mnożą. Czy moja pupa jest wystarczająco zgrabna? Czy na moich plecach tworzą się wałeczki? Jak prezentuje się tył mojej głowy? A może mam owłosione plecy, ale nie byłam tego świadoma? Kochając się tradycyjnie partner skupia się przede wszystkim na twojej twarzy. Tym razem podziwia fragmenty, które na co dzień przed nim ukrywasz.
fot. Thinkstock
Dla wielu z nas to przerażająca myśl. Nawet jeśli lubimy swoje jędrne pośladki, to raczej nie zastanawiamy się nad wyglądem tego, co pomiędzy nimi. A z całą pewnością jemu przyjdzie na to patrzeć. W pozycji „na pieska” wypinamy się tak mocno, że niczego nie jesteśmy w stanie ukryć. I tutaj znowu pojawiają się wątpliwości. Czy ten widok go nie obrzydzi? Czy jestem tam owłosiona? Czy przypadkiem nie puszczę bąka?
fot. Thinkstock
To może zdarzyć się w niemal każdej pozycji, ale ta obarczona jest szczególnym ryzykiem. Jej specyficzne ułożenie i penetracja pod innym niż zazwyczaj kątem może prowadzić do niecodziennych odgłosów. Teoretycznie nie ma się czym przejmować, bo to zupełnie normalna sprawa, ale chyba wolałybyśmy tego uniknąć. Niestety, nadmiar wprowadzanego do środka powietrza musi znaleźć swoje ujście.
fot. Thinkstock
W klasycznym seksie możesz obserwować jego kolejne kroki, spoglądać mu w oczy i wyłapywać grymasy na twarzy. W tej sytuacji zupełnie nie wiesz, co zamierza, jak się czuje i czy dajesz radę. Bezwładnie kucasz i twoja rola ogranicza się wyłącznie do tego. To może być nieprzyjemne uczucie, zwłaszcza dla kobiet, które nie czują się dobrze w roli „popychadła”.
Na pewno chcesz tego spróbować?
Zobacz również: Co wkurza facetów w pozycji misjonarskiej?