Każda z nas znalazła się choć raz w życiu w takiej sytuacji, kiedy chciała cofnąć czas. Powiedziałyśmy coś niestosownego, wygłupiłyśmy się na forum publicznym lub popełniłyśmy błąd, którego nie dało się naprawić. W takich momentach marzyłyśmy o tym, żeby to się nigdy nie zdarzyło.
Z Agnieszką było podobnie. Na osiemnastce kolegi z klasy wydarzyło się coś, o czym chciałaby zapomnieć. Niestety wszyscy wokół pamiętali i wytykali Agnieszkę palcami.
- Pewnie na to zasłużyłam – mówi Agnieszka. – Dobrowolnie przespałam się wtedy z trzema kolegami. To musiało się źle skończyć – dodaje.
Co dokładnie wydarzyło się na tej imprezie?
- To był dzień jak każdy inny. Maj, sobota wieczorem. Kolejna 18-tka kolegi z klasy. Wtedy takie urodziny urządzało się albo w klubie, albo w domu, ale z pompą, wśród wielu zaproszonych osób. Jubilatowi kupowało się śmieszne prezenty, np. worek cementu, a o północy dostawał 18 klapsów paskiem od spodni.
Nie wiem, jak 18-tki są obchodzone dzisiaj. Moja była ponad 10 lat temu. Może dzisiaj normą jest coś zupełnie innego? – zastanawia się Agnieszka.
- Na urodzinach P. z mojej klasy miało być ostro, ale chyba nawet ja nie przypuszczałam, że będzie AŻ TAK. P. zaprosił prawie wszystkich z naszej klasy, kilkanaście osób z równorzędnego rocznika i kilku sąsiadów. Miał dwupiętrowy dom, więc wszyscy się zmieścili bez problemu.
- Alkohol lał się strumieniami już od samego początku imprezy. Zanim się zorientowałam, byłam już porządnie wstawiona. Moja najlepsza przyjaciółka również, a po drinkach zawsze załączała jej się ochota na seks. Szybko przygruchała sobie jakiegoś kolesia i zaczęła się z nim obmacywać w kącie. Patrzyłam na nią i myślałam sobie, że ja też chciałabym teraz poflirtować z jakimś przystojniakiem.
Dwa miesiące wcześniej zakończył się mój półroczny związek. Byłam więc sama, a wręcz przeraźliwie samotna. Mój eks grał na dwa fronty, a kiedy wszystko wyszło na jaw, zostawił mnie i został z tą drugą. Przeżyłam to mocno, zwłaszcza, że był facetem, z którym straciłam dziewictwo. Postawiłam sobie za punkt honoru, że na 18-tce kumpla znajdę sobie nowego, fajnego chłopaka.
- Nagle usłyszałam, że część osób zbiera się do gry w butelkę. Nigdy nie byłam pruderyjna, więc ochoczo przyłączyłam się do zabawy. Grało ze 30 osób. Od razu ustaliliśmy zasadę, że jeśli butelka wskaże dwie osoby tej samej płci, pocałunek z języczkiem i tak musi się odbyć. Istna Sodoma i Gomora, ale byliśmy wstawieni, więc wszyscy się zgodzili.
Na mnie wypadło za trzecim razem. Z niepokojem patrzyłam na to, kogo wytypuje butelka. Padło na R. z równoległej klasy. Pocałowaliśmy się i było całkiem fajnie. Po pewnym czasie gra nam się znudziła, ale R. nie odstępował mnie na krok.
Tańczyliśmy, całowaliśmy się, a w końcu wylądowaliśmy w pokoju na górze. Chciałabym powiedzieć, że puściły mi hamulce przez alkohol, ale wcale tak nie było. Po dwóch miesiącach od zerwania byłam wyposzczona i po prostu CHCIAŁO MI SIĘ SEKSU.
- Po wszystkim zeszliśmy na dół jakby nigdy nic. On wrócił do swojej paczki, ja odnalazłam przyjaciółkę i zwierzyłam jej się z tego, co zaszło. Zaczęłyśmy znowu pić drinki. W pewnym momencie wyszłam do toalety i natknęłam się na dość przystojnego chłopaka. Okazało się, że jest sąsiadem jubilata. Pogadaliśmy chwilę i… zaczęliśmy się całować. Zamknęliśmy się w łazience, a tam… wiadomo. Doszło znowu do seksu.
Co ciekawe, w ogóle nie czułam wtedy, że robię coś złego. Wydawało mi się, że skoro jestem wolna to mogę robić co chcę i nikomu nic do tego.
Po szybkim numerku każde z nas rozeszło się w swoją stronę. Ja byłam już mocno podchmielona, więc stwierdziłam, że muszę się położyć. Ponownie poszłam do pokoju na górze.
- Położyłam się na łóżku i wydaje mi się, że na jakiś czas przysnęłam. Obudził mnie P., jubilat. Pytał, czy wszystko w porządku i jak się bawię. Powiedziałam mu, że sporo wypiłam, zakręciło mi się w głowie i postanowiłam nieco odpocząć. Dosiadł się do mnie, zaczął mnie gładzić po udzie i żartować, że z okazji 18. urodzin powinien dostać ode mnie porządnego buziaka. Dodał, że liczył na to już podczas gry w butelkę, ale wtedy się tego nie doczekał.
Pomyślałam sobie: czemu nie? – i zaczęliśmy się całować. W czasie pocałunku strasznie się podnieciłam. Mimo że tego wieczoru już dwukrotnie uprawiałam seks, ciągle było mi mało. Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść, ale suma sumarum przespałam się również z P.
- Naiwnie sądziłam, że nikt nie dowie się o moich wybrykach. Uspokajałam się w duchu, że przecież tego wieczoru nie tylko mnie puściły hamulce i że różne osoby robiły ze sobą różne rzeczy.
W poniedziałek w szkole okazało się jednak, że P. i R. zgadali się co do tego, że spałam z nimi oboma. Na dodatek P. rozmawiał w niedzielę po imprezie również ze swoim sąsiadem. Wszystko wyszło na jaw, a ja zostałam okrzyknięta najbardziej puszczalską dziewczyną w szkole.
Przez kilka tygodni wszyscy sobie nieźle używali, plotkując o mnie i wytykając mnie palcami. Na szczęście nadeszły wakacje, a dwa miesiące później większość osób już zapomniała o tym, co zaszło u P. na imprezie. Okazało się zresztą, że polonistka ma romans z nauczycielem WF-u i szkoła zaczęła żyć nową aferą.
- Jak oceniam całe zajście z perspektywy czasu? Jako swoją totalną głupotę oczywiście. Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy nie zachowałabym się w ten sposób.
Zapewne gdybym była facetem to po takich wybrykach zostałabym bohaterem i noszono by mnie na rękach. A ponieważ byłam dziewczyną, nazwano mnie puszczalską.
Nie utrzymuję już kontaktu z nikim z liceum. Poszłam na studia do innego miasta, dość szybko udało mi się znaleźć dobrą pracę i teraz mam nowych znajomych. Mam nadzieję, że nikt z nich nigdy nie dowie się o tym, co zrobiłam na tamtej 18-tce. Wystarczy, że ja to pamiętam i będę musiała z tym żyć.
Dziewczyny, nie popełniajcie tego błędu, co ja. Szanujcie się.