„50 twarzy Greya”. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu ten tytuł wywoływał rumieńce na niejednej kobiecej twarzy. Dzisiaj książkowe romansidło wzbudza bardziej politowanie niż fascynację, a te osoby, którym „pornogniot dla mamusiek” mimo wszystko się podobał, nie mówią tego głośno.
Nie zmienia to jednak faktu, że książka E.L. James zainspirowała wiele par do tego, by wprowadzić do swojego życia intymnego nieco pikanterii. Sexshopy i internetowe sklepy z gadżetami erotycznymi przeżywały prawdziwe oblężenie. Czy wszystkim spodobały się eksperymenty z sado-maso? Oczywiście nie. Potwierdzają to anonimowe wpisy na forach internetowych.
Przeczytajcie zwierzenia dziewczyn, które chciały przeżyć historię Any Steele, ale ich facetom nie udało się wcielić w rolę Greya…
„Pierwsza część Greya zafascynowała mnie do tego stopnia, że kazałam ją przeczytać mojemu facetowi. R. początkowo nie chciał o tym słyszeć, ale jak mu powiedziałam, że kilka trików chcę przenieść do naszej sypialni, z ochotą zabrał się do lektury.
Już pierwsze opisy seksu nakręciły go tak mocno, że chciał je ze mną „przerobić” natychmiast. Spodobał mu się zwłaszcza opis seksu oralnego w wannie.
Któregoś wieczoru postanowiliśmy wziąć wspólną kąpiel. Napuściliśmy sporo wody, rozebraliśmy się i próbowałam „zabrać się do pracy”. Okazało się jednak, że wody było zbyt dużo, a ja nie miałam ochoty nurkować, żeby zrobić mu fellatio. R. zaczął się więc wypinać, żeby jego „sprzęt” był dla mnie łatwiej dostępny. Początkowo było dobrze, ale nagle… mój chłopak się poślizgnął i upadł pupą na dno wanny. Woda chlusnęła mi w twarz i dostała się do oczu. Zaczęliśmy się z tego tak śmiać, że ochota na dalsze pieszczoty zupełnie nam minęła”.
„Poprosiłam mojego faceta przed seksem, żeby zawiązał mi swój krawat na oczach, tak jak robił to w książce Grey. Zgodził się ochoczo, ale już po chwili pożałowałam swojej prośby. Miałam rozpuszczone włosy, które zaczęły się plątać w trakcie robienia supła z krawata. W pewnym momencie mój facet pociągnął mnie za nie niechcący tak mocno, że aż krzyknęłam z bólu. Dramat!”.
„Pod wpływem „50 twarzy Greya” kupiłam w sexshopie kajdanki. M. bardzo się ten pomysł spodobał i już tego samego wieczoru postanowiliśmy się nimi zabawić. Zostałam przez mojego ukochanego rozebrana do naga i przykuta do łóżka. Powiedział mi, że mam na niego czekać w takiej pozycji, a on pójdzie na chwilę do łazienki. Myślałam, że poszedł się umyć czy coś w tym stylu, a on… załatwiał na toalecie swoją potrzebę fizjologiczną, podczas gdy ja czekałam podniecona! Przez odgłosy z ubikacji odeszła mi ochota na cokolwiek. Oczywiście kochaliśmy się potem, ale w ogóle nie sprawiło mi to frajdy”.
„Mój chłopak kupił mi na urodziny pejcz. Niby dla śmiechu, ale wyczułam, że ma ochotę przetestować go w sypialni. Pomyślałam sobie: „Raz się żyje!” i się zgodziłam. Ustaliliśmy, że dostanę pejczem kilka „klapsów” na pośladki. Początkowo uderzenia były stosunkowo lekkie i nawet mi się podobały. Mój partner spytał więc, czy może spróbować z nieco większą siłą. Zgodziłam się. Niepotrzebnie, bo ból był niesamowity! Już wiem, że sado-maso to nie dla mnie”.
„Mój chłopak po przeczytaniu „50 twarzy Greya” nakręcił się na ostrzejszy seks. Oczywiście nie powiedział mi o tym wprost, tylko przeszedł od razu do praktyki. Dawał mi klapsy, chwytał mocno za szyję, próbował unieruchomić, łapiąc mnie za ręce. Jemu się podobało, a mnie… wcale. Bardziej mnie to śmieszyło, niż podniecało. Przestało być jednak zabawnie, gdy zaczęłam odczuwać ból przy zbyt ostrych pchnięciach. Tylko w głupiej książce tego typu zabawy mogły być opisane jako przyjemne. W rzeczywistości wcale takie nie są”.