Badania wykazują, że mamy coraz większy kłopot z osiągnięciem pełnej ekstazy. Udawanie orgazmu stało się chlebem powszednim nie tylko dla kobiet. Także panowie radzą sobie w ten sposób. Tylko jak to zrobić, żeby partner się nie zorientował? Wydaje się, że wystarczy kilka głośnych westchnień, ale to za mało, by odegrać wiarygodna rolę. Wbrew pozorom - to poważne zadanie aktorskie.
Autorzy poradnika opublikowanego w serwisie Howcast twierdzą, że zanim zaczniesz wzdychać w objęciach partnera, warto poćwiczyć tę „scenkę” na osobności. Kurs ich autorstwa składa się z 10 elementów. Każdy osobno ważny, ale dopiero razem dają spektakularny efekt. Do tego stopnia, że nawet najbardziej doświadczony kochanek nie wykryje naszej mistyfikacji.
Najlepiej, gdybyś nie musiała udawać, ale kiedy to konieczne - zrób to właśnie w ten sposób.
Zobacz również: Faceci wyznają: Co myślę o dziewczynach, które udają orgazmy?
fot. Thinkstock
Musisz się do niego przyssać niczym pijawka. Nie puszczaj go ani na chwilę, połącz gesty z coraz głośniejszym krzykiem, oddychaj krótko i intensywnie. Właśnie w tym momencie przeżywasz orgazm.
Nie bądź samolubna. W czasie kiedy symulujesz własną ekstazę powinnaś wypowiadać słowa, które także dla niego skończą się szczęśliwym finałem (tym razem prawdziwym).
fot. Thinkstock
Po wszystkim głęboko odetchnij, połóż się swobodnie i powiedz mu, że „to było, ahhh” lub „byłeś, ohhh, cu… do… wny”. Niech ma świadomość, że się spisał.
To nie może być tak, że chwilę później stwarzasz wrażenie osoby, która tak naprawdę nic fajnego nie przeżyła. Kamery już zgasły, ale wciąż musisz pozostać w temacie.
Zobacz również: 12 faktów o kobiecym orgazmie
fot. Thinkstock
To nie może być przerażający wrzask. Do orgazmu dochodzi się powoli. Pierwszy etap to kilka spokojnych jęków przy szeroko otwartych oczach i naturalnym wyrazie twarzy.
Z czasem samo mruczenie nie wystarczy. Aby jeszcze bardziej nakręcić partnera - pomiędzy pojedynczymi jękami powinnaś szeptać coś w stylu „o, tak” czy „ale mi dobrze”.
fot. Thinkstock
Na szeptach i mruknięciach nie może się skończyć. Z czasem zacznij wzdychać coraz głośniej. W ten sposób dasz mu do zrozumienia, że świetnie się spisuje i jesteś coraz bliżej.
Z czasem przydadzą się także efekty wizualne. Autorzy instrukcji radzą, byś przygryzała wargi, coraz szerzej otwierała usta, marszczyła brwi i zagryzała zęby.
fot. Thinkstock
Oddaj mu się całkowicie i pozwól, by cię poprowadził. Nie zapieraj się rękami i nogami, ale kołysz biodrami góra-dół, na boki, ściskaj partnera rękami. Twoje ciało musi powiedzieć: to jest to!
Udawany orgazm nie może być przeżywany po cichu i skrycie. W końcu robisz to dla partnera. W pewnym momencie zasygnalizuj mu, że „jestem już blisko”.
Zobacz również: Dlaczego kobiety udają orgazmy?