Kobiece szczytowanie zawsze wygląda nieco inaczej, ale kojarzy się jednoznacznie dobrze. Bez względu na to, czy chodzi o orgazm łechtaczkowy, pochwowy, punktu G, wielokrotny czy sutkowy. Okazuje się jednak, że fachowa terminologia nie zawsze wystarcza. Zara Barrie, dziennikarka portalu Elite Daily, twierdzi że ma na swoim koncie ekstazę w znacznie mniej oczywistych odsłonach.
Jak twierdzi, szczytowi rozkoszy nie zawsze muszą towarzyszyć pozytywne emocje. Czasami fizyczna ekstaza ustępuje miejsca złości, strachowi lub rozpaczy. Wszystko zależy od okoliczności, nastawienia, a przede wszystkim osoby partnera. Raz chcesz krzyczeć z zadowolenia, a kiedy indziej zaciskasz pięści lub zaczynasz szlochać.
Doświadczyłaś czegoś podobnego?
Zobacz również: Faceci wyznają: Co myślę o dziewczynach, które udają orgazmy?
fot. Thinkstock
Aby go przeżyć nie potrzebujesz nawet partnera. Istnieją kobiety, które szczytują zupełnie bez okazji, a na dodatek w miejscach publicznych. Znane są przypadki ekstazy w czasie biegania, ćwiczeń na siłowni, oglądania filmu, pływania, a nawet sprzątania domu. Przychodzą bez zapowiedzi i chociaż są bardzo przyjemne, każą ci się zastanowić, czy na pewno jesteś do końca normalna. Poza tym - jak nie zdradzić się przed postronnymi obserwatorami?
fot. Thinkstock
Dziennikarce zdarzyło się doświadczyć przyjemności w stanie wskazującym na spożycie. Nie będziemy wnikać, o jakie substancje chodzi. Jej zdaniem to wyjątkowo dziwne uczucie, bo środki psychoaktywne z jednej strony wyostrzają nasze zmysły, a z drugiej - znacznie spowalniają reakcje. Dzięki temu odczuwamy każdy kolejny bodziec prowadzący do pełnej ekstazy, co jest bardzo przyjemne, ale także wstrząsające. Na trzeźwo nigdy czegoś takiego nie doświadczysz.
fot. Thinkstock
Jest bardzo miło, partner się stara, odczuwasz pierwsze skurcze i stało się - zaczynasz szczytować, orgazm mija, a ty najchętniej schowałabyś się pod łóżko. Chcesz mieć święty spokój, a każdy kolejny dotyk kochanka jest wręcz bolesny. Odsuwasz się, ale on nie daje za wygraną. Wtedy nie masz wyjścia i musisz wrzasnąć, żeby trzymał łapy przy sobie, bo po orgazmie jesteś nadwrażliwa i chcesz dojść do siebie w samotności. Nie każdy to zrozumie, więc licz się z tym, że naprawdę zostaniesz sama.
fot. Thinkstock
Serce bije coraz mocniej, ruchy stają się dzikie, nie kontrolujesz swojego oddechu i wreszcie jest - szczytujesz. Problem w tym, że trwa to zdecydowanie zbyt krótko, wcale nie jest tak przyjemne i spodziewałaś się znacznie więcej. Zaczynasz pytać samą siebie - to naprawdę koniec? Po to się tyle męczyłam? Co ze mną nie tak? Co nie tak z moim partnerem? CZY JUŻ NIGDY NIE PRZEŻYJĘ NICZEGO LEPSZEGO? Na jakiś czas masz dosyć igraszek, bo obawiasz się kolejnego rozczarowania.
Zobacz również: Kiedy szczytują kobiety? 5 łóżkowych zabaw, które kończą się dla nas orgazmem!
fot. Thinkstock
Ekstaza to nie tylko cielesne odczucia, ale także gwałtowne reakcje duszy. Zdarza się tak, że osiągając orgazm nagle zdajesz sobie sprawę, jak bardzo kochasz swojego partnera. W jednej chwili dostrzegasz wszystkie jego zalety i chciałabyś spędzić z nim resztę życia. Albo wręcz przeciwnie - jesteś wściekła, że trafiłaś do łóżka właśnie z nim. I chociaż spisał się na piątkę, bo twoje ciało dosłownie eksploduje - masz żal do siebie, że dałaś mu szansę, a tym bardziej do niego, że w ogóle się do ciebie zbliżył.
fot. Thinkstock
O tym twój partner nigdy nie powinien się dowiedzieć. Kochacie się, jest przyjemnie, ty masz cały czas zamknięte oczy, on myśli, że z powodu potęgującej rozkoszy. W pewnym momencie jest już po wszystkim - osiągasz satysfakcję, spoglądasz na niego i jest ci wstyd. Przez cały czas myślałaś o kimś zupełnie innym i teraz chciałabyś zapaść się pod ziemię ze wstydu. Wiesz, że to było nie na miejscu i on na to nie zasłużył. Fizycznie kochałaś się z nim, ale emocjonalnie dopuściłaś się podłej zdrady.
fot. Thinkstock
Czegoś takiego dziennikarka życzy każdej kobiecie. Seks, jak każdy inny, jest przyjemnie, ale bez fajerwerków. Czujesz, że za chwilę będzie po wszystkim. Przychodzi orgazm - skromny, niewielki, delikatnie odczuwalny. Ale zamiast słabnąć, on z sekundy na sekundę się wzmacnia. Partner już dawno opadł z sił i leży gdzieś obok, a ty szczytujesz dalej. Tracisz kontrolę nad swoim ciałem i zastanawiasz się, czy umrzesz z błogością na twarzy, bo nic nie zapowiada końca. Ta rozkosz cię wykończy!
Zobacz również: 13 rzeczy, które myśli każda z nas przed udawanym orgazmem