Iść czy nie iść z facetem do łóżka na pierwszej randce? Jeśli zrobimy to za szybko, pomyśli o nas..., jeśli za późno, puści nas kantem, bo po co mu taka cnotliwa.
Seksuolodzy twierdzą, że kobieta, która decyduje się na seks na pierwszym spotkaniu, to zagubiona, niepewna siebie i samotna istota. Często, umawiając się z facetem, kierujemy się potrzebą bliskości, przytulenia lub po prostu seksualnego zaspokojenia – ale wtedy, po co iść na randkę? Można umówić się na sam niezobowiązujący seks.
Myślałyśmy, że jakieś 90 procent mężczyzn chce iść do łóżka na pierwszej randce. Przeliczyłyśmy się, zaledwie 5 procent deklaruje taką chęć.
Mężczyzna, mimo że może zaczekać z seksem, jest w stanie zgodzić się na niego po pierwszym spotkaniu – ulega aż 40 procent. Jeśli facet czuje się przemęczony i zestresowany, może to mieć wpływ na to, czy zaciągnie nas do łóżka za pierwszym razem czy nie.
Przekonanie, które powtarzamy i przekazujemy sobie od pokoleń – szybki seks, jeszcze szybszy koniec - chyba traci na swojej wartości. Nie jest to wcale warunek. Około 1,4 procent par, które zaliczyły namiętne zbliżenie cielesne na pierwszej randce, stanęło przed ołtarzem. To dwie pary na sto. Niby mało, ale jednak!
A jeśli nie od razu, to kiedy? Z badań wynika, że facet chce uprawiać seks po dziewiątej randce. Niby chcemy, aby mężczyźni nas szanowali, ale gdy zwlekają zbyt długo, zastanawiamy się, czy nas pragną, czy ich podniecamy?! To błędne myślenie - mężczyźni chcą nas lepiej poznać, są bardzo wyczuleni na stereotypy, które krążą na ich temat - że każdy z nich to gorący lowelas, który chce zaliczyć jak najwięcej kobiet.
Według badań popularnej marki prezerwatyw, co czwarty mieszkaniec naszego globu, do pierwszego seksu czeka miesiąc. W tym czasie, faceci są w stanie określić, co czują i czy rzeczywiście to namiętność, a nie zwykłe zabijanie czasu.
Jak wynika z badań, ludzie chcą się kochać z osobami dla nich wyjątkowymi, nie z przypadkowym „przechodniem". A gdy już odczekają swoje, wiedzą, że to jest bardziej kochanie się niż seks.