Wyobraź sobie następującą sytuację: pewnego dnia wygrywasz w konkursie bilet na bezludną wyspę. Pobyt na niej ma trwać zaledwie miesiąc, a sponsor wycieczki gwarantuje ci całkowite wyżywienie na wszystkie 30 dni wakacji. Warunek jest tylko jeden – na rajską wyspę możesz wziąć ze sobą tylko jedną, dowolną rzecz. Co to będzie?
Postanowiłyśmy poszperać na forach internetowych i sprawdzić, jak odpowiedziały na to popularne pytanie kobiety z różnych stron świata i w różnym wieku.
Oto 10 najciekawszych pomysłów!
- Miesiąc sam na sam to strasznie długo. Żeby uprzyjemnić sobie samotne wieczory, podszkoliłabym się w masturbacji. A co, niech będzie przyjemnie! Taki książkowy poradnik o różnych technikach onanizmu bardzo by mi się na bezludnej wyspie przydał – napisała Kati.
- Na bezludną wyspę zabrałabym ze sobą terenowe auto. W czasie burzy chowałabym się w nim przed deszczem i piorunami. W nocy mogłabym w nim spać bez obawy, że pożre mnie jakieś dzikie zwierzę. A w ciągu dnia jeździłabym nim po wyspie na wycieczki. Jestem genialna! – napisała Badmaggie.
- Ludzka pamięć bywa zawodna, a pobyt na bezludnej wyspie warto zapamiętać. To w końcu przygoda życia! Na wyspę wzięłabym więc aparat cyfrowy, którym robiłabym zdjęcia i nagrywała filmy. Potem pokazywałabym te wszystkie piękne widoki rodzinie i wszystkim znajomym – stwierdziła MoKo.
- Mój wibrator jest moim najlepszym przyjacielem. Nigdy się z nim nie rozstaję, więc to oczywiste, że na bezludną wyspę zabrałabym go ze sobą – wyznała Little-Honey.
- Żeby nie urosły mi najdłuższe paznokcie świata! – wyjaśniła lonely.
- Wielkie wrażenie wywarł na mnie film `Cast away. Poza światem`. Główny bohater w wyniku wypadku trafia na wyspę, na której jest zupełnie sam. Nie ma się do kogo przytulić, ani do kogo odezwać. Nie chce mówić sam do siebie, bo wtedy wydawałoby mu się, że zwariował. Kimś na kształt przyjaciela staje się więc dla niego zniszczona piłka. Dorysowuje jej oczy, nos i usta, i nadaje jej imię. Zaczyna traktować ją jak żywego człowieka. Ja na bezludnej wyspie chciałabym mieć ze sobą ulubionego pluszaka, z którym też bym rozmawiała i do którego bym się przytulała – wyznała Karina.
- Dzięki kartkom papieru mogłabym rysować, żeby mi się nie nudziło. Farbami byłyby owoce znalezione na wyspie, czy kawałki węgielków – napisała Fllo.
- Żebym nie zapomniała jak wyglądam i mogła się ładnie uczesać na dzień powrotu do domu – tłumaczy Tea.
- Dzięki niemu codziennie miałabym kontakt z innymi ludźmi, wiedziałabym, co się dzieje na świecie i mogłabym wieczorami oglądać filmy i seriale – wylicza Marion.
- Dlaczego akurat ta trylogia? Po pierwsze: każda książka jest dobra na samotne popołudnia, a powieść erotyczna tym bardziej. Po drugie powieść działałaby na mnie podniecająco i zastępowała mi filmy erotyczne. A po trzecie trylogia zawiera taką ilość śmieszno-żałosnych fragmentów, że mogłabym się pośmiać – tłumaczy Eva.
A teraz pora na Was, Papilotki! :) Co Wy zabrałybyście ze sobą na bezludną wyspę?