Tak jak w modzie tym, co obecnie najgorętsze jest vintage, tak i w świecie zapachów koneserzy perfum doceniają moc aromatów skomponowanych lata temu, rozsmakowując się w ich trudnej do odtworzenia dziś, wyjątkowej aurze.
Perfumeryjne trendy, podobnie jak moda, zmieniają się co sezon o 180 stopni – kwiatowe nuty przekazują na moment palmę pierwszeństwa owocowym, by te za chwilę zostały wyparte przez cięższe akordy orientale i kadzidlane. W wojnie toczącej się nieustannie na drogeryjnej półce obrażeń nie doznają wyłącznie najlepsi – w tym przypadku zapachy stworzone lata temu, ponadczasowe, nietracące nic ze swego uroku, mimo zmieniających się pór roku i kolejnych kartek zrywanych z kalendarza. Stworzyły je wybitne nosy, więc nic dziwnego, że nadal tak dobrze radzą sobie na trudnym, pełnym konkurencji rynku. W dodatku bez pomocy kosztownych kampanii reklamowych, których wymagają aromatyczni debiutanci, mogący zwykle liczyć na zaledwie chwilową karierę na naszych toaletkach.
To, czym wyróżniają się „leciwe” kompozycje jest swego rodzaju bezczelność i zdecydowanie. Współcześni kreatorzy pachnideł, pracujący zwykle dla olbrzymich koncernów, kierują się najczęściej zasadą uniwersalizmu – zapach powinien znaleźć jak najszersze grono odbiorców, więc nie może się niczym szczególnym wyróżniać. Musi być także lżejszy i bardziej lotny, co z kolei narzuca współczesny tryb życia – będąc wiecznie w biegu szukamy „odświeżaczy”, z nie zapachów z duszą. W efekcie większość wypuszczanych na rynek perfum to kompozycje pozbawione charakteru właściwego dla pełnych pasji i zuchwałych aromatów typowych dla lat 30-tych i 80-tych. W międzyczasie nasze babki i matki zaliczyły erę panowania woni kwiatowych i pudrowych, wśród których także pojawiły się perełki regularnie odtwarzane i poprawiane po dziś dzień.
Najstarszymi do dziś dostępnymi, regularnie uwspółcześnianymi i wciąż uwielbianymi w pewnych kręgach perfumami jest kultowa „piątka” Chanel. Pierwsze flakony No. 5 trafiły do znajomych paryskiej kreatorki tuż przed Bożym Narodzeniem 1921 roku. Coco 100 butelek rozdała najlepszym klientom podczas grudniowych zakupów. W sprzedaży pojawiły się pół roku później i nie zostały wycofane do dziś. Flakon jest co dwie dekady modyfikowany zgodnie z panującą modą. Zaledwie trzy lata po jego premierze, w 1925 roku, pojawił się kolejny intensywny zapach – tym razem od Guerlain. Shalimar, bo o nim mowa, do dziś zachwyca głębią, balansując na granicy dusznej wulgarności i oszałamiającej słodyczy.
Na kolejny charakterny zapach kazano paniom pierwszej połowy XX wieku czekać aż 22 lata! Pojawił się w 1947 roku z etykietką Diora i miał być odzwierciedleniem lansowanego na lata 50-te tzw. „new look’u”. Miss Dior był wstępem do kwiatowych dekad, które na przełomie lat 70-tych i 80-tych, przerwał drapieżny atak uzależniającego Opium od YSL. To jeden z bardziej udanych zapachów w historii, wciąż stanowiący wizytówkę sporego grona kobiet. Rok 1985 stoi natomiast pod znakiem batalii zniewalającego Poison od Diora (przez kolejnych 20 lat nieustannie modyfikowanego) z tajemniczym Obsession od Calvina Kleina. Walka wytwornych aromatów, których korzenie sięgają okresu rozkwitu ery disco, trwa do dziś i zdaje się nigdy nie zakończyć ku uciesze uwielbiających je klientek.
Wyruszając w zapachową podróż wehikułem czasu należy uzbroić się w cały wachlarz cnót. Przeszukiwanie aromatycznego arsenału wymaga cierpliwości (złożonym kompozycjom trzeba pozwolić rozkwitnąć na skórze, co w ich przypadku zajmuje nawet cały dzień i nie wolno zrażać się początkową mocą) oraz odwagi – mimo, że niewidoczne, zwracają uwagę jak ostentacyjna, złota biżuteria, wyzywający makijaż i krótka sukienka, ale w przeciwieństwie do nich zamiast odzierać z godności, intrygują.
Poszukiwaczki zapachów niebanalnych odsyłamy do nielicznych perfumerii, które dają wyjątkową szansę poznania jedynych w swoim rodzaju, niszowych marek (w Warszawie polecamy GaliLu przy Mokotowskiej). Niech nikogo nie przeraża elitarność przedsięwzięcia – wody perfumowane i toaletowe, mimo unikatowości, nie są o wiele droższe od popularnych.
Lilka Tylman
Zobacz także: