„Większość osób cierpiących na anoreksję to młode kobiety. Chcą być szczupłe i piękne, coraz mniej jedzą, żeby schudnąć, ale z czasem chudnięcie staje się celem samym w sobie i prawie zupełnie przestają jeść. Jakby chciały osiągnąć ekstremum i zredukować wagę do zera” – napisał w jednej ze swoich powieści Haruki Murakami. Trudno o bardziej trafną definicję anoreksji.
Ta zdradliwa choroba sprawia, że możemy być okazami zdrowia, ale kiedy mózg podpowiada nam, że jest nas za dużo - jesteśmy w stanie unicestwić się na własną rękę. Chora dochodzi do wniosku, że nie wygląda tak dobrze, jak szczuplejsze koleżanki i gwiazdy, a w efekcie zaczyna nienawidzić własnego ciała. Postanawia schudnąć, ale później nie jest w stanie tego procesu zatrzymać. Ciągle ma wrażenie, że jeszcze kilka kilogramów i centymetrów uda się pozbyć.
Nawet wtedy, kiedy zostaje praktycznie pozbawiona tkanki tłuszczowej i mięśni. Ciało składa się niemal wyłącznie ze skóry i kości. Przypomina to uzależnienie. Uzależnienie od niejedzenia. Co dziesiąta chora, która nie podejmie leczenia, umiera. Skrzywione postrzeganie siebie jest tak mocno zakorzenione, że trzeba z nim walczyć praktycznie przez całe życie. Negatywne skutki głodzenia się także pozostają na zawsze.
Doskonale wie o tym Dagmara*, która zachorowała na anoreksję w gimnazjum. Co spowodowało, że wpadła w sidła jadłowstrętu? I czy udało jej się wyjść na prostą?
Zobacz także: Jestem uzależniona od jedzenia
Fot. Thinkstock
- Mam 25 lat, a od 12 jestem anorektyczką. Celowo używam czasu teraźniejszego, bo z anoreksją jest jak z alkoholizmem – z tego nie da się wyleczyć. Nawet jeżeli teraz jem już normalnie i nie mam obsesji na punkcie swojej wagi, w każdej chwili jadłowstręt może wrócić. Wystarczy jedna stresująca sytuacja, jeden niepochlebny komentarz odnośnie mojego wyglądu i znów zacznę się głodzić.
Tak to się zresztą zaczęło. Byłam w gimnazjum, kiedy moje ciało nagle zaczęło się zmieniać. Piersi urosły, biodra się zaokrągliły, a na udach pojawiły się rozstępy i cellulit. Wszystkie nastolatki przez to przechodzą, ale nie wszystkie mają toksycznych rodziców. Ja miałam.
Fot. Thinkstock
- Moja mama jest chyba najpiękniejszą kobietą, jaką znam. Wysoka, bardzo szczupła, z przepiękną buzią i gęstymi blond lokami. Podkochiwali się w niej wszyscy moi kumple z klasy. Od zawsze były pielgrzymki do mojego mieszkania, że niby po zeszyt czy po książkę, a tak naprawdę żeby choć przez chwilę popatrzeć na nią, na jej wdzięczne ruchy i słodki uśmiech.
Przy mojej mamie wyglądałam jak zwykły kopciuch. Zwłaszcza w fazie dojrzewania. Tak jak wspomniałam przed chwilą – utyłam i to sporo. Do tego pojawiły się pryszcze, a włosy zaczęły się przetłuszczać. Miałam wrażenie, że mama czuje wstręt, kiedy na mnie patrzy.
Fot. Thinkstock
Dagmara przyznaje, że nigdy nie usłyszała od swojej mamy przykrego komentarza na temat swojego wyglądu. Dość często żartował natomiast z niej ojciec.
- Zdarzało mu się mówić: „I w kogo ty się wdałaś? Raczej nie w mamę, bo kompletnie nie jesteście do siebie podobne” albo: „Ucz się, ucz, bo skoro nie jesteś ładna, to chociaż bądź mądra”. Bolało, i to jak. Zwłaszcza że mama nigdy nie brała mnie w obronę, tylko zaśmiewała się z komentarzy taty. A na mnie patrzyła współczującym wzrokiem. Współczuła mi tego, że jestem brzydka i gruba.
Miałam 13 lat kiedy postanowiłam sobie, że muszę schudnąć za wszelką cenę. Zaczęłam szukać informacji w Internecie o szybkich i skutecznych dietach.
Czy można być chudym i krągłym jednocześnie? Zobaczcie jej niesamowitą figurę!
Fot. Thinkstock
- Natrafiłam na forum, na którym dziewczyny polecały głodówkę jako najszybszą metodę na zrzucenie zbędnych kilogramów. I nagle mnie olśniło: Dagmara! Chcesz schudnąć? Przestań jeść!
Pozostało tylko wdrożyć ten „genialny” plan w życie. Początkowo nie było to łatwe, bo moja mama miała obsesję na punkcie wspólnych posiłków. Trudno było chować kotleta w bluzkę czy ziemniaki do kieszeni, więc robiłam tak, że zjadałam obiad, a potem zwracałam go w toalecie. Podobnie robiłam z kolacją.
Zmuszanie się do wymiotów było obrzydliwe, ale wtedy patrzyłam w lustro i mówiłam sobie: ty tłusta świnio, ZRÓB TO!
Fot. Thinkstock
- Z czasem przekonałam mamę, że wolę jeść w pokoju, bo mam bardzo dużo nauki. Brałam talerz do pokoju i wyrzucałam jego zawartość do torebki foliowej.
Najlepsze było to, że efekty głodówki faktycznie było widać. Zeszczuplałam. Znajomi zauważyli, że jest mnie mniej. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że zaczęłam mieć problemy z paznokciami (łamały się niemiłosiernie), włosami (strasznie zaczęły wypadać) oraz z okresem. Przestałam miesiączkować.
Kilka razy zdarzyło się, że zemdlałam w szkole. Nie miałam siły dosłownie na nic. Moim stanem zdrowia zainteresowała się szkolna pielęgniarka. Wezwała rodziców i powiedziała im, że podejrzewa u mnie anoreksję. Byli w szoku, bo uważali, że jesteśmy wspaniałą, przykładną rodziną.
Fot. Thinkstock
- Przez kolejne lata rodzice ciągali mnie po szpitalach, ośrodkach i psychologach. Na kilka tygodni wracałam do normalności, a potem znowu przestawałam jeść. W krytycznym momencie ważyłam 40 kilogramów. Mimo to ciągle czułam się za gruba. Patrzyłam na mamę i zazdrościłam jej wyglądu. Ubzdurało mi się, że upodobnię się do niej jeśli przestanę jeść. I że wtedy ojciec uzna mnie za piękną.
Ten obłęd trwał do końca liceum. Oprzytomnienie przyszło, kiedy nie zdałam matury. Ciągle opuszczałam lekcje przez pobyt w szpitalach, a poza tym nie miałam siły się uczyć. Tylko cud mógł sprawić, że zdałabym egzamin dojrzałości. Cud się jednak nie zdarzył i oblałam.
Do matury podeszłam drugi raz rok później. Tym razem się udało.
Dzisiaj już nie przypominam tej wychudzonej nastolatki, którą byłam jeszcze kilka lat temu. Łączy mnie z nią tylko jedno: brak pewności siebie. Wciąż uważam, że nie jestem atrakcyjna. I boję się, że kiedyś znowu doprowadzi mnie to do jadłowstrętu. Tak naprawdę nie znam dnia ani godziny, kiedy choroba wróci. A wróci. Czuję to.
Polecamy także: W jakich sytuacjach warto odpuścić sobie trening?
*Imię bohaterki zostało zmienione.