Ile jest mięsa w mięsie?

Z kontroli, jaką przeprowadził kujawsko-pomorski inspektor jakości towarów rolno-spożywczych, wynika, że polscy producenci dopuszczają się wielu naruszeń, faszerując swoje produkty nielegalnymi substancjami. Co naprawdę jemy i jak się chronić przed żywieniowymi oszustami?
Ile jest mięsa w mięsie?
20.02.2009

Kujawsko-pomorski inspektor jakości towarów rolno-spożywczych, Marek Szczygielski, opowiedział niedawno gazecie „Duży Format” o wynikach kontroli jakości towarów sprzedawanych w polskich sklepach. Okazało się, że producenci dopuszczają się wielu naruszeń, faszerując swoje produkty nielegalnymi substancjami. Co naprawdę jemy i jak się chronić przed żywieniowymi oszustami?

Pasztet z bażanta i wędlina z bambusem

Szczygielski przyznał w wywiadzie, że największe nieprawidłowości zdarzają się w branży mięsnej. Na porządku dziennym jest manipulowanie nazwami produktów – zdarzają się „pasztety z bażanta” z 15-procentową zawartością bażanta czy „parówki cielęce” z mniej niż 6-procentową ilością cielęciny. Ale producenci mają swoje sposoby na przechytrzenie i klientów, i kontroli. Kiedy inspekcja zakwestionowała nazwę pewnego popularnego „pasztetu z zająca”, ponieważ zawierał śladowy procent mięsa z zająca, wytwórca znalazł i zatrudnił technologa żywności o nazwisku Zając, który miał opracować wspaniałą, nowatorską recepturę i nazwać swoim nazwiskiem ów pasztet.

Ogromnym problemem jest również sposób przetrzymywania mięsa. Kilka lat temu znaleziono u jednego z większych producentów kontener z przeterminowanym mięsem, przeznaczonym dla wojska. Podobno jego zapach był tak odpychający, że inspektorzy, którzy na niego natrafili, prawie wymiotowali.

Oprócz tego, właściwie normą jest dodawanie spulchniaczy do wędlin i parówek. Wśród nich najbardziej popularne są: karagen, skrobia modyfikowana oraz błonnik. Prawdziwym hitem stał się jednak ostatnio błonnik z bambusa, który jest delikatniejszy i mniej wyczuwalny od innych dodatków. Najgorsze jednak wydaje się to, że w tej kwestii inspekcja nie wiele może zmienić. Polscy producenci nie mają obowiązku utrzymywania żadnych standardów, więc jeśli piszą, że szynka zawiera do 70% wody i nie przekraczają tego poziomu, nie łamią prawa.

Ryba w glazurze

Do masy uchybień dochodzi również w przetwórstwie rybnym. Powszechne jest mrożenie ryb w tzw. glazurze, która często stanowi około 50% masy kupowanej przez nas ryby. Ostatnio jednak producenci znaleźli nowy sposób na obejście przepisów i pompują do wnętrza ryby wodę z polifosforanami, które ją utrzymują, żeby nie wypływała. A specjaliści alarmują, że większa ilość tych substancji może być szkodliwa i spowodować zaburzenia metabolizmu.

Masło z sadłem świni

Większość sprzedawanych w Polsce maseł to miksy tłuszczowe zawierające 7% prawdziwego masła plus kwasy mlekowe, emulgatory, sól, przeciwutleniacze, aromaty, barwniki i regulatory kwasowości. Oprócz tego, często dodaje się do nich tłuszcz okołojelitowy z uboju świń oraz oleinę, czyli olej palmowy najgorszej jakości, który w normalnych warunkach jest przeznaczony do produkcji smarów.

Kontrole nie przynoszą rezultatów

Niestety, bardo trudno jest udowodnić nieprawidłowości w produkcji towarów spożywczych. Tuż przed kontrolą, główny prezes zarządu potrafi się rozchorować albo niespodziewanie wyjechać. A nawet jeśli już dojdzie do inspekcji, producenci mają swoje sposoby, aby skutecznie obejść prawo lub nagiąć je na swoją stronę. W takiej sytuacji, nam, klientom, nie pozostaje nic innego, jak być bardziej czujnymi i z większą uwagą robić zakupy. Marek Szczygielski zdradził „Dużemu Formatowi”, że nigdy nie kupuje chleba w supermarkecie, jak ognia unika salami i jaj z ferm, a najlepsze wędliny znajduje w małych masarniach.

Zobacz też: Spleśniałe hamburgery w McDonald’s

Polecane wideo

Komentarze (153)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 20.04.2012 13:39
ostatnio w wywiadzie minster rolnictwa powiedzia,ze polska zywnosc jest najzdrowsza to skandal,zeby taki BUC tak w zywe oczy klamal sam tego nigdy by nie ruszyl tego nafaszerowanego chemia swinstwa to dopiero LGARSTWO ale co tam jemu kto mu co za to zrobi nikt chyba ze sie cos wreszcie zmieni w Polsce tacy jak on beda pierwsi uciekac z ojczyzny a po latach zrobia z taki wielkich bochaterow
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.04.2012 13:31
Te swinstwa ta sa wyroby ktore nam serwuja politycy moze nie wszyscy wiecie ale selekcja ludzi juz sie rozpoczela niekt nawet sie niezorientowal skad tyle chorob nagle sie pojawilo (nowotwory) coraz wiecej ludzi choruje to sa skotki wlasnie zywnosci nafaszerowanej chemia jak myslicie cza politycy sporzywaja taka zywnosc nigdy dlatego nie ma w srod nich zachorowan na raka oni i ich rodziny nie wezma do geby takiego swinstwa tylko serwuja ludzia ktorzy nie moga sie niestety od tego uchronic tak waglada polska polityka a przedsiebiorcy ktorzy produkuja takie swinstwa maja na to zezwolenie od panstwa oczywiscie nie za darmo politykom konta rosna jak grzybki po deszczu za to tylko zeby mordy trzymali na klodke a co tam ludzie ich to nieinteresuje wazne ze oni nie musze tego zryc w tamtym systemie to nie wyszli by juz do konca swojego zycia z kryminalu za takie przestepstwa a dzisiaj sa bezkarni.PRECZ Z TYMI DARMOZJADAM!!! trzeba za nim nie bedzie za pozno zrobic z nimi porzadek i uratowc chociaz czesc polskiego spoleczenstwa.To nie sa ludzie to sa BESTIE.nie dajmy sie nimi manipulowac bo bedzie zle.Pozdrawiam polskie spoleczenstwo ludzi pracy ktorzy ciezko pracuja za taka wlasnie zaplate od politykow najwyzszy czas zeby to zmienic!!!!!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 29.04.2011 21:42
Jak bym zaczal jesc same warzywa to bym schudł, teraz robie mase. tak ze stejki trzeba wpierdzielac a nie kanapeczki :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 30.01.2011 22:03
co wy chcecie żeby bylo aż ponad 30% miesa w kielbasie i bez kości które sa najlepsze?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.10.2009 17:52
trzeba jeść swoje , od swoich :)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie