Może jestem dziwna, ale są dla mnie rzeczy ważne i ważniejsze. Długo starałam się o pracę w firmie, w której teraz jestem, ale nie dam sobie wejść na głowę! Fajnie jest zarabiać, ale chciałabym chociaż odrobiny szacunku. Teraz mam wrażenie, że jestem tylko kolejną maszyną do roboty. Mam wyglądać, mówić i przytakiwać, tak jak wszyscy. Wiem, że w kontaktach z klientami trzeba zachować jakieś zasady, ale w tej pracy każdy ma być taki sam. Niedawno dali mi do podpisania regulamin „dress code”, a to już przegięcie.
Nie napisali w nim, co nie wypada i co jest źle widziane. Nie ma miejsca na dyskusję. Są tylko wytyczne, że muszę mieć na sobie to i to. Makijaż taki i taki, koszula takiego koloru, spódnica takiej długości. Będziemy wyglądać jak klony. Zaczynam się zastanawiać, czy nie odejść z tego wariatkowa, póki mnie zupełnie nie przerobili według tylko im znanego wzoru.
Nie mogę zakładać spódnic przed kolano. Najlepiej, gdyby były do połowy łydki. Koszula może być tylko biała, kremowa albo niebieska. Żaden inny kolor nie wchodzi w grę. Buty nie mogą odsłaniać palców, ani pięty. Nawet jak przyjdzie gorące lato, to będę musiała się w nich gotować. Rajstopy też obowiązkowe, zawsze. Tylko w cielistym kolorze. Paznokcie najlepiej krótkie, ewentualnie wystające na kilka milimetrów. Lakier też określony – stonowane kolory. Włosy upięte, nie mogą opadać na twarz.
Jak się wszystkie do tego dostosujemy, to będziemy wyglądać tak samo. Nie chodzi mi o jakieś szaleństwa, ale dlaczego nie mogę mieć granatowych paznokci, eleganckich sandałów, różowej koszuli czy czegoś w tym stylu? Bo ktoś sobie wymyślił, że takim osobom klienci nie ufają? Większej bzdury nie słyszałam. Chcą mieć cyborgi, to niech sobie ich hodują. Ja chyba nie mam na to nerwów.
W jednym dziale to już obowiązuje i słyszałam, że za złe obuwie lub kolor koszuli zawracano ludzi do domu. Nagana dyrektora, dzień odpisany od urlopu i kara finansowa. Za coś takiego! Nie wiem czy to zgodne z prawem, ale jeśli tak robią, to pewne tak. Ale na pewno nie jest to normalne, żeby traktować nas jak niewolników. Wystarczy, że prowadzimy rozmowy według konkretnego scenariusza. Teraz jeszcze mam wyglądać tak, jak chce prezes.
Wiem, że na rynku pracy jest ciężko, ale to się źle skończy. Oszaleję w tej pracy, albo zaraz mnie wywalą. Oczywiście z naganą. Dać sobie spokój z tym wariatkowem?
Renata