Mówi się, że matka bezwarunkowo akceptuje swoje dziecko i zawsze jest z niego dumna. W pierwszych miesiącach i latach życia pewnie tak, ale z czasem może stać się o wiele bardziej krytyczna. Kiedy pociecha rośnie, zmieniają się nasze oczekiwania wobec niej. Każdy rodzic chciałby, żeby jego potomek był najmądrzejszy, najpiękniejszy i dokonywał wyłącznie dobrych wyborów. To nie zawsze możliwe.
Dobrze wie o tym Stanisława, która twierdzi, że kocha swoją córkę nad życie, ale nie jest wobec niej bezkrytyczna. A nawet zdaje sobie sprawę, że ma znaczący udział w jej porażce. Nastolatka nigdy nie była drobną dziewczynką, a od kilku lat tyje w zastraszającym tempie. W tym roku rozpocznie naukę w szkole średniej ważąc ok. 90 kilogramów. Przy wzroście niewiele powyżej 160 cm jest to bardzo widoczne. Do tego stopnia, że mama w pewnym sensie… wstydzi się za nią.
Dziewczyna nigdy nie usłyszała tego od niej wprost. Zdaje sobie jednak sprawę, że nie jest dla matki powodem do dumy. Ta przyznaje, że unika np. wspólnych wakacji, bo boi się ludzkich spojrzeń.
Zobacz również: LIST: „Jestem niska i gruba, ale i tak czuję się ładniejsza od wysokich lasek! Faceci wolą mnie!”
fot. Thinkstock
Kobieta za swoją największą życiową porażkę uważa właśnie tuszę córki. Zanim się jednak zorientowała - było za późno, by uniknąć najgorszego. Nastolatka doprowadziła się do stanu, z którym coraz trudniej walczyć. Jej matka twierdzi wręcz, że to sytuacja beznadziejna i praktycznie bez wyjścia.
- Jako mama ponoszę odpowiedzialność za taki stan rzeczy. To jednak nie tak, że tuczyłam ją na siłę, a ona protestowała. Córka ma skłonności do tycia i sama też niewiele robi, by z tego wyjść. Gdybym miała określić jej największe hobby, to bez wątpienia byłoby to spanie i jedzenie. Od pewnego czasu nakłaniam ją na dietę i wściekam się, kiedy odkrywam w pokoju papierki po słodyczach. Wiem, że nie jest akceptowana przez rówieśników, ale chyba już się poddała. Woli się dalej opychać, niż zawalczyć o siebie. Ale kogo to interesuje? Cała wina spada wyłącznie na mnie, bo przecież mogłam ją przypilnować. Kiedyś pewnie tak, ale teraz to niemal dorosła kobieta i robi to, co chce. Kiedy ludzie widzą nas razem, pewnie wyobrażają sobie, że serwuję jej na obiad golonkę, a na deser jeszcze ciasto z lodami. Tak nie było nigdy, a od 2-3 lat bardzo ją ograniczam. To na nic - twierdzi rozczarowana matka.
W tym roku dziewczyna znowu spędzi całe wakacje w domu. Stanisława także nie wybiera się nigdzie na urlop. Przynajmniej nikt nie będzie ich oceniał.
Zobacz również: Usłyszała, że jest za gruba, by nosić bikini i legginsy. Co odpowiedziała krytykom? (Mistrzyni!)
fot. Thinkstock
- To nie jest tak, że klepiemy biedę i nie mamy możliwości wyjazdu. Gdybym poczuła taką ochotę, mogłabym w tej chwili pójść do biura podróży i wykupić wakacje w Grecji, o czym skrycie marzę od dawna. Problem w tym, że sama nie pojadę, a córki nie chcę tam ciągnąć. Może ona by nawet chciała, ale wątpię, żeby dobrze się tam czuła. Upał, plaża, mnóstwo ludzi. To nie są odpowiednie warunki wypoczynku dla dziewczyny z taką nadwagą. Bardzo by się pociła, ludzie komentowaliby jej wygląd, a leżąc nad morzem byłaby narażona na wymowne spojrzenia i jeszcze bardziej przykre komentarze. Oczywiście nie chodzi tylko o nią. Na pewno dostałoby się też mnie - matce, która nie potrafiła pomóc własnemu dziecku - martwi się Stanisława.
Z jednej strony kobieta zdaje sobie sprawę, że nastolatka zaczyna żyć własnym życiem. Z drugiej - wciąż próbuje ukrywać ją pod kloszem. Ale czy prawdziwym powodem jest wyłącznie jej ochrona? A może bardziej martwi się o… siebie?
- Nie ukrywam tego, że postrzegam to jako osobistą porażkę. Mam sporo na sumieniu, ale nie wydaje mi się, żebym tylko ja była winna. Ma też ojca i własny rozum. Ludzie jednak tego nie rozumieją i zawsze obarczają winą tylko matkę. A ja wcale nie jestem taka nadopiekuńcza i nie można powiedzieć, że kiedykolwiek ją tuczyłam. Co najwyżej przegapiłam moment, kiedy można było z tym coś jeszcze zrobić - twierdzi.
Zobacz również: Córka powiedziała matce, że ta jest gruba. Zobacz jej reakcję, która stała się viralem!
fot. Thinkstock
Stanisława mówi niemal otwarcie, że unika spędzania wakacji z własnym dzieckiem, bo obawia się reakcji innych. Przykro będzie nie tylko córce, ale i jej samej. Widok nastolatki w stroju kąpielowym zwyczajnie ją przeraża.
- Nie brzydzę się jej, nie wyśmiewam i w życiu nie dam powiedzieć na nią złego słowa. Ale prawda jest taka, że różni się od swoich rówieśnic. Ludzie to widzą i niestety paskudnie reagują. Może to dziwna teoria, ale uważam, że bardziej odpocznie siedząc w domu, niż narażając się na upokorzenia w jakimś słonecznym kurorcie. Nie jestem nawet pewna, czy gdybym jej zaproponowała, ona w ogóle chciałaby się wybrać. Pewnie też zdaje sobie sprawę, jak ludzie reagują na jej widok. Mam szczerą nadzieję, że wreszcie weźmie się za siebie i za kilka lat, kiedy już pozbędzie się nadwagi, pojedziemy sobie we dwie do ciepłych krajów. Ona nie będzie wyśmiewana, a ja oceniana, że tak ją zapuściłam. Tak - boję się cudzego gadania i dla świętego spokoju wolę ukrywać siebie i córkę - wyznaje.
Kilka dni po naszej rozmowie Stanisława dowiedziała się, że córka wyjeżdża nad morze z koleżanką. Wcale nie jest z tego powodu zadowolona. Obawia się, że nastolatka zderzy się z brutalną rzeczywistością i wróci do domu z płaczem…