Być może nie jesteś aktualnie na diecie, ale z całą pewnością kiedyś podjęłaś takie wyzwanie. Nawet jeśli nie stosowałaś żadnego konkretnego planu, ani nie korzystałaś z pomocy dietetyka, zapewne próbowałaś ograniczyć spożycie najbardziej kalorycznych przekąsek. To może przynieść świetne efekty, ale pod warunkiem, że podchodzisz do tematu na serio. I nie podjadasz. Niestety, to nasz najczęstszy błąd i wiemy nawet, kiedy zazwyczaj zdarza nam się grzeszyć...
Zdecydowana większość kobiet twierdzi, że idealna waga mieści się w przedziale 55-60 kg To przynajmniej kilka kilogramów mniej, niż wynosi średnia dla pań w Europie. Niezależnie od naszych gabarytów, najczęściej marzymy o tym, by schudnąć od 5 do 10 kilogramów. I to jak najszybciej. Zazwyczaj jednak kończy się rozczarowaniem, a wszystkiemu winna jest nasza niekonsekwencja.
Najnowsze badania udowadniają, że zdrową dietę i rezygnację ze śmieciowego jedzenia rezerwujemy sobie na dni powszednie. W weekendy jesteśmy już tak sfrustrowane, że robimy straszne rzeczy...
Z raportu opracowanego przez dietetyków wynika, że najbezpieczniejszym dniem w tygodnia jest dla nas wtorek. Tylko 2 procent ograniczających spożycie zbędnych kalorii kobiet załamuje się właśnie wtedy. W środy i czwartki ryzyko nieznacznie wzrasta, ale im bliżej końca tygodnia, tym gorzej. Badania potwierdzają, że najbardziej przełomowe są dla nas dwa dni w tygodniu. Najczęściej porzucamy dietę w...
PIĄTEK, GODZINA 20.00 – na taką odpowiedź wskazała niemal co czwarta ankietowana (22 procent). Po ciężkim tygodniu pozwalamy sobie na wszystko to, czego wystrzegałyśmy się przez poprzednie dni - dania fast food, niezdrowe przekąski, kolorowe napoje i alkohol. Niewiele mniej (21 procent) wskazuje na SOBOTĘ wieczorem.
W niedzielę odczuwamy już kaca moralnego i próbujemy swoich sił od nowa. Aż do kolejnego weekendu. Do czego to wszystko prowadzi?
Eksperci nie pozostawiają złudzeń – to nic, że w dni powszednie ograniczamy spożycie kalorycznych przekąsek, skoro nadrabiamy to pod koniec tygodnia. Nawet jeśli przyjmujemy o 500 kalorii mniej każdego dnia (-2500 kalorii tygodniowo), piątkowe i sobotnie obżarstwo sprawia, że jesteśmy w stanie przyjąć tych kalorii jeszcze więcej, niż teoretycznie „straciłyśmy”. Bilans się wyrównuje i waga ani drgnie (może wzrosnąć).
Niemal co czwarta dorosła kobieta (24 proc.) przyznaje, że jest na permanentnej diecie. I nie ma w tym nic dziwnego, skoro tak łatwo nadrabiamy kaloryczne zaległości. Co trzecia z nas popełnia dietetyczne grzechy przynajmniej 3 razy w tygodniu. To błędne koło prowadzi do tego, że co trzecia kobieta odczuwa z tego powodu frustrację i popada w jeszcze większe kompleksy.
A Wam kiedy najczęściej zdarza się zgrzeszyć?