W czasie wigilijnej kolacji spożywamy średnio… 3000 kcal. To olbrzymie obciążenie dla organizmu. A przecież 24 grudnia to dopiero wstęp do świętowania. Boże Narodzenie przypada na 25 i 26 grudnia, co oznacza kolejne dni spędzone za stołem i niekontrolowane obżarstwo. Efekt? Wzdęcia, problemy trawienne, uczucie pełności w brzuchu, problem z dopasowaniem ubrań. A przecież sylwester za pasem! Spokojnie. Są sposoby, by sprawnie i w miarę bezboleśnie doprowadzić się do porządku.
Oto garść przydatnych wskazówek!
To zasada, którą powinnaś kierować się nie tylko przy świątecznym stole. To prawda, że na pierogi, karpia czy zupę grzybową czeka się cały rok, a potem na bigos i bożonarodzeniowe słodkości (piernik… Miodownik… Makowiec… Kutia), tym bardziej więc po świętach powinnaś zachować umiar. Jedz wszystko, ale po trochu. Nałóż sobie na talerz niedużą porcję, nie proś o dokładkę, przejdź do kolejnej. Jeśli po świętach został kompot z suszu, nie odmawiaj go sobie. Poprawia przemianę materii i reguluje trawienie.
Zjadłaś? W porządku. Odsuń talerzyk i zajmij się rozmową, np. z partnerem. A najlepiej wstań i zacznij zmywać. Chodzi o to, by nie siedzieć ciągle przy stole, bo niepostrzeżenie znów zaczniesz coś podjadać.
Każda dawka ruchu po jedzeniu jest na wagę złota. Po posiłku warto wybrać się na spacer. Spalisz kalorie, dotlenisz się, a przede wszystkim znajdziesz się z dala od lodówki pełnej przysmaków, które zostały ze Świąt.
To fakt, że po świętach zostaje tyle smakołyków… Bigos mogłabyś jeść codziennie. Sałatki też. I ryby. A ciasta! O nie, to ciasta są twoim faworytem. Zaraz, zaraz. Jeśli święta się skończyły, pora wrócić do racjonalnego odżywiania. Jedz to, co zostało ze świąt, ale z umiarem, zachowując stały rytm posiłków (najzdrowiej co trzy godziny). Nie podjadaj! Nie musisz od razu przechodzić na rygorystyczną dietę, ale zdrowy rozsądek powinien zwyciężyć. Nic się nie stanie, jeśli zjesz kawałek piernika, ale potraktuj to jako posiłek (lunch, kolację). I zadbaj o to, by spalić dodatkowe kalorie.
Fot. Thinkstock
To podstawowa zasada rządząca odchudzaniem – trzeba spalać więcej kalorii niż dostarcza się organizmowi wraz z pożywieniem. Nie ma innej opcji. Oznacza to, że na każdą spożytą 1 kcal powinny przypadać 2 kcal spalone. Zadbaj o to, by tak było. Kontroluj swój apetyt. Powinnaś jeść wtedy, gdy czujesz głód fizyczny i opierać się chwilowym zachciankom. Istnieje tzw. głód emocjonalny, który sprawia, że sięgamy po jedzenie, by poprawić sobie humor, pocieszyć się, zabić nudę, ukoić nerwy itp. Musisz nauczyć się odróżniać głód fizyczny od emocjonalnego!
Między posiłkami pij niegazowaną wodę – najlepiej mineralną, która zawiera ważne dla zdrowia minerały. Mineralnej nie myl ze źródlaną, która oczywiście nadaje się do picia, ale jest gorszej jakości. Podobnej jakości woda do źródlanej płynie… z kranu. Sięgaj również po zdrowe soki (najlepiej świeżo wyciskane, domowej roboty), oczyszczające koktajle i herbaty ziołowe. Na trawienie dobrze wpływa herbata czerwona i zielona. Godną uwagi jest herbata miętowa, rumiankowa, z kopru włoskiego, pokrzywy. Spróbuj ich nie słodzić, a jeśli to twoja słabość, wybierz zdrowe zamienniki cukru – stewię albo cukier brzozowy (ksylitol).
Fot. Thinkstock
Wstałaś od stołu podczas świąt i poszłaś na spacer? Wspaniale. Rób tak dalej. Wolne dni nie muszą – i nie powinny – oznaczać leżenia plackiem na kanapie, w otoczeniu świątecznych smakołyków, przed telewizorem. To też jest w porządku, ale w swoim czasie. Niech będzie to nagrodą po wysiłku. Ruszać możesz się wszędzie. Jeśli kluby fitness cię nie przekonują, szczególnie gdy po świętach brakuje ci funduszy, idź na spacer (np. z kijkami), pobiegaj, poćwicz w domu. Pogoda sprzyja aktywności fizycznej, więc nie szukaj wymówek. Skrzyknij koleżanki – każdej z was przyda się porcja ruchu. Aktywność fizyczna poprawia samopoczucie i kondycję.
Fot. Thinkstock
Błonnik jest niezbędny, by jelita funkcjonowały bez zarzutu. W święta na pewno pracowały na zwiększonych obrotach. Być może dopadły cię teraz problemy z trawieniem: wzdęcia, zaparcia, do tego kiepskie samopoczucie. Jest na to rada: błonnik. Włącz do diety produkty pełnoziarniste, kasze, orzechy, warzywa i owoce, bakalie (suszone śliwki, morele i rodzynki – sięgaj po nie w pierwszej kolejności), nasiona roślin strączkowych. Pamiętaj, że błonnik wymaga przyjmowania dużej ilości płynów; to kolejny argument za tym, by pić jak najwięcej.
Zostało ci sporo jedzenia ze świąt? A kto powiedział, że powinnaś zjeść to wszystko sama? Zapomnij o tym. Lepiej obdaruj smakołykami rodzinę i koleżanki. Pamiętaj, że żywność możesz śmiało zamrozić i sięgnąć po nią w odpowiednim momencie, zatem nie próbuj sobie wmówić, że trzeba wszystko zjeść teraz, póki się nie zepsuje. Odwiedź z sernikiem sąsiadkę, na którą zawsze możesz liczyć. Pierniczki rozdaj. Połączysz przyjemne z pożytecznym!
Fot. Thinkstock
- Nie najadaj się przed snem i nigdy nie jedz w łóżku, zwłaszcza przed telewizorem.
- Stawiaj sobie realistyczne cele. Nie przytyłaś 5 kg w tydzień, więc nie schudniesz 5 kg w tydzień. W odchudzaniu chodzi przede wszystkim o lepsze samopoczucie i poprawę kondycji fizycznej. Odchudzaj się dla zdrowia.
- Posiłki doprawiaj ziołami. Szczególnie zalecane są: pieprz kajeński, cynamon, imbir, bazylia, tymianek.
- Zapomnij o alkoholu. To puste kalorie, poza tym alkohol szkodzi zdrowiu. I rozbudza apetyt.
- Przestań się głodzić, bo to niczemu nie służy. A tylko spowalnia przemianę materii, obniża nastrój i zazwyczaj kończy się niekontrolowanym atakiem na jedzenie. Odżywiaj się z głową. Zawsze.
RAF