Czy każda z nas musi być szczupłą pięknością bez ani grama nadwagi? Oczywiście, że nie. A nawet jeśli, to nie każda ma takie możliwości. Czym innym jest jednak akceptacja dla swojej, nawet nieco większej budowy ciała, a czym innym usprawiedliwianie swojego lenistwa. Pod tym względem kobiety są pełne sprzeczności. Głośno narzekamy na zbędne kilogramy, a równocześnie nic z tym nie robimy. Dla własnej wygody potrafimy sobie wytłumaczyć dosłownie wszystko – nawet gwałtowny przyrost tkanki tłuszczowej.
Zamiast skupić się na drobnych krokach, które sprawią, że będziemy się lepiej czuć i wyglądać, wolimy udawać, że to od nas zupełnie niezależne. Wreszcie jednak trzeba stanąć twarzą w twarz z brutalną rzeczywistością – nic samo się nie zrobi. To, że znajdujesz wyjaśnienie dla każdej swojej porażki, nie oznacza, że możesz się cieszyć zupełnie czystym sumieniem. Zazwyczaj jedno mówimy, a drugie myślimy. Na zewnątrz udajemy pewne siebie i racjonalne kobiety, a w środku często skrywa się zakompleksiona dziewczynka, która zwyczajnie sobie nie radzi.
Sam fakt, że próbujemy usprawiedliwiać brak perfekcyjnej figury o tym świadczy. Zamiast szczerze przyznać, że problemem może być łakomstwo lub lenistwo, szukamy innych wymówek. Oto najpopularniejsze (i najbardziej nieprawdziwe) z nich.
1. To wszystko kwestia czasu
W myśl zasady, że „nie od razu Rzym zbudowano”, próbujesz sobie wmówić, że wymarzona figura to wyłącznie kwestia czasu. Wystarczą drobne zmiany i odrobina konsekwencji. W teorii jesteś świetna, ale zdecydowanie gorzej z praktyką. Zazwyczaj tego typu zapewnienia ograniczają się wyłącznie do deklaracji, bo kiedy kolejny raz wybierzesz tort czekoladowy zamiast porcji owoców i weekendowe lenistwo na kanapie zamiast ruchu na świeżym powietrzu, to znaczy, że czasu może Ci nie wystarczyć.
2. Jedzenie nie może się zmarnować
Oszczędność i współczucie to wspaniałe cechy, ale niekoniecznie sprawdzają się w kuchni. Przede wszystkim dlatego, że wcale nie są tym, czym powinny. W ramach oszczędności potrafisz wyczyścić lodówkę ze wszystkich spoczywających w niej dań i przetworów, bo obawiasz się, że wkrótce się zepsują. Niezwykle szlachetne, ale wcześniej sama je tam włożyłaś. Ze współczuciem spoglądasz także na otwarte opakowanie ciastek lub ostatnią porcję lodów. Ktoś musi je zjeść, bo w przeciwnym wypadku się zmarnują.
3. Do wakacji zostało sporo czasu
Niezwykle popularna wymówka, którą zaczynamy powtarzać jak mantrę już na początku jesieni. Efekty takiego myślenia są zazwyczaj opłakane, bo po obudzeniu się z zimowego snu, trzeba zmierzyć się ze smutną rzeczywistością. Nawet niedźwiedzie polarne nie potrzebują aż takiej warstwy tkanki tłuszczowej, jaką hodują niektóre z nas. Prawda jest nieco bardziej skomplikowana – jeśli latem kolejnego roku chcesz wyglądać, jak modelka z rozkładówki, to musisz o to zadbać już teraz.
4. Miałam zły dzień
Natura nie obchodzi się z nami zbyt łagodnie. Wszelkie badania potwierdzają, że cukier nie tylko krzepi, ale także poprawia nasze samopoczucie. To jednak nie powód, by każdą swoją porażkę lub stresującą sytuację zajadać tysiącami pustych kalorii. Niestety, mamy do tego wrodzoną skłonność. Problem w tym, że przez chwilę rzeczywiście poczujesz się lepiej, ale wystarczy kilka tygodni praktykowania takiej postawy i wreszcie popadniesz w rozpacz, widząc tego efekty. Nastrój nigdy nie może być usprawiedliwieniem dla zwykłego obżarstwa.
5. Jedzenie po kryjomu nie tuczy
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale to bez wątpienia jedno z największych wyzwań w naszym życiu. Jak uświadomić sobie, że zjedzona ukradkiem brytfanka ciasta albo kubełek lodów tuczą dokładnie tak samo, jak pochłonięcie tylu kalorii przy innych? Przecież to niemożliwe. Kiedy objadam się samotnie w mieszkaniu, to nie mam aż takich wyrzutów sumienia, jak robiąc to samo w towarzystwie innych. Pobudka! Towarzyszą temu zupełnie inne emocje, ale dokładnie te same efekty uboczne. Nasz organizm na pewno da o tym wkrótce znać.
6. Nie będę się głodzić
Trudno nam zrozumieć, że zadbana sylwetka wcale nie musi być efektem wymagającej diety. Nie musisz katować się 800 kaloriami dziennie. Może być ich nawet ponad 2 tysiące, ale niech będą wartościowe! Głodują wyłącznie ci, dla których nie ma innego ratunku. Osoby, które odżywiają się racjonalnie i nie ulegają groźnym zachciankom, wcale nie chodzą głodne. To jednak dla większości z nas przekonująca wymówka, bo mama zawsze nam mówiła, że trzeba dużo jeść, aby być silną. Problem w tym, że pewnie miała na myśli warzywa, owoce, zdrowy nabiał lub chude mięso, a nie tort bezowy.
7. Zacznę jutro
Możesz to sobie wmawiać, ale wszyscy dobrze wiemy, jak to się skończy. Przeciętny człowiek działa bardzo przekornie – im bardziej czegoś chce, tym bardziej to od siebie oddala. Wmawiamy sobie, że do zmiany trzeba się przygotować, nie można niczego robić pochopnie, potrzebna jest strategia. W przypadku zdrowszego odżywiania to kompletna bzdura. Albo zaczniesz tu i teraz, albo będziesz to sobie obiecywała przez kolejne lata.