Mechanizm wydaje się prosty i oczywisty - im mniej ważysz, tym jesteś szczęśliwsza. Nadwaga niemal z automatu rujnuje nasze samopoczucie i nie pozwala czerpać radości z życia. Wszystkie, bez wyjątku, wmawiamy sobie, że rygorystyczna dieta odmieni wszystko. Kiedy będę ważyć mniej, życie stanie się prostsze. Czy aby na pewno? Poznajcie kobietę, która dała temu wiarę i szybko pożałowała.
Oto Allison Kimmey - matka i mentorka. Kilka dni temu w emocjonalnym wpisie na Instagramie obnażyła całą prawdę o związku między figurą a satysfakcją. Okazuje się, że kiedy wreszcie udało jej się schudnąć i uzyskać wymarzoną sylwetkę - świat się nie zmienił. Jej nastawienie też nie. Chyba, że na gorsze. Ciągła walka z kaloriami, kilogramami i centymetrami w obwodzie doprowadziła ją niemal do szaleństwa. Dlatego dziś nie ma wątpliwości, że lepiej ważyć więcej i nie mieścić się w ulubioną sukienkę, niż katować się bez sensu.
Dlaczego szczuplejsza wcale nie równa się lepsza, szczęśliwsza i bardziej spełniona? Pozwólcie, że ona Wam to wytłumaczy…
Zobacz również: Mieli idealne sylwetki, ale strasznie się ROZTYLI! To przykre, jak wyglądają teraz...
fot. zrzut ekranu instagram.com/allisonkimmey
„Moja przygoda z restrykcyjną dietą, dysmorfofobią (zaburzenie psychiczne, któremu towarzyszy przekonanie o własnym nieestetycznym wyglądzie lub budowie ciała - przyp. red.), efektem jo-jo i nienawiścią do siebie zaczęła się, kiedy miałam 14 lat. W tym czasie przygotowywałam się na rozpoczęcie nauki w liceum, czyli odchudzałam się, żeby godnie wyglądać. Ale to niewiele dało. Wciąż widziałam w lustrze dziewczynę, z którą coś jest nie tak. Bez względu na to, jak ciężko pracowałam nad swoim wyglądem.
Po moim ślubie w 2008 roku przybrałam na wadze i znowu zaczęłam się z tego powodu nienawidzić. Nigdy nie miałam w sobie tyle pewności siebie, żeby poczuć się dobrze. Ciągle przejmowałam się tym, jak wyglądam i jak postrzegają mnie inni ludzie.
Zdjęcie po lewej stronie zostało wykonane w 2013 roku, 9 miesięcy po urodzeniu drugiego dziecka…” - rozpoczyna swój emocjonalny wywód.
Zobacz również: Ile kilogramów dzieli te zdjęcia? Szansa, że zgadniesz, jest niewielka!
fot. zrzut ekranu instagram.com/allisonkimmey
„Wtedy wciąż byłam częścią tzw. kultury diety. Cały czas czekałam na moment, kiedy będę mogła wykonać kolejne zdjęcie i móc pochwalić się efektami odchudzania. Dopiero wtedy pokocham swoje ciało. Ale kiedy tak o tym myślałam, coś się wydarzyło.
Zorientowałam się, że nie wiem kim jestem. Nie miałam własnej tożsamości, bo ciągle przejmowałam się tylko tym, jak naprawić swoje ciało. Miałam tyle możliwości i szans, a marnowałam czas na to, by wmawiać sobie, że kiedyś będzie dobrze. Wystarczy, że będę lżejsza o kilka kilogramów. Ale to nie jest prawda.
Prawda jest taka, że zacznę czuć się lepiej, kiedy sobie na to pozwolę. Kiedy przestanę wmawiać sobie, jak POWINNAM wyglądać. Dlatego na zdjęciu po prawej stronie jestem o kilka rozmiarów większa i milion razy szczęśliwsza” - tłumaczy Allison Kimmey.
fot. zrzut ekranu instagram.com/allisonkimmey
„Ostatnie 3 lata były dla mnie trudnym czasem. Bardzo często płakałam. Zawiesiłam w próżni wszystkie swoje znajomości i stosunki międzyludzkie. Kwestionowałam swoje istnienie każdego dnia. Ale na szczęście nie przestałam pokazywać swojej pięknej duszy, którą wiem, że posiadam i którą tak bardzo kocham.
Tu nie chodzi o twój rozmiar czy wagę. Wszystko zależy od twojego stosunku do innych ludzi i siebie samej. KOCHAM SWOJE CIAŁO. Uwielbiam to, że jest moim wehikułem, dzięki któremu mogę zmieniać świat. Jestem szczęśliwa, że inspiruje tak wiele osób. Kocham ten stan, kiedy mogę zrobić rzeczy, o które nawet bym się nie podejrzewała.
Uwielbiam to, że należy do mnie” - kończy swój wpis.
Zobacz również: Czy twoja figura jest zapisana w genach?
fot. zrzut ekranu instagram.com/allisonkimmey
Allison w mniejszym rozmiarze czuła się zdecydowanie mniej szczęśliwa.
fot. zrzut ekranu instagram.com/allisonkimmey
Nigdy nie ważyła tak dużo, jak dzisiaj. Nigdy nie była też tak szczęśliwa!