W nowym serialu zobaczymy, jak wygląda tworzenie wielkiego magazynu na co dzień. Przedsmak tego, jak powstają „Vogue”, „Elle” czy „Marie Claire”, miałyśmy w kultowej książce „Diabeł ubiera się u Prady” i w filmie nakręconym na jej podstawie. Wszystko prowadzi do jednego celu - aby obedrzeć nas ze złudzeń o wspaniałości wielkiego świata mody. Praca nie polega na przebieraniu się w kreacje haute couture, robieniu zakupów u Hermesa czy Chloe i bieganiu między pokazami Gucci a Marca Jacobsa.
Takie samo założenie ma najnowszy program „Runing Heels”, ukazujący funkcjonowanie redakcji "Marie Claire". Jego emisja rozpocznie się 1 marca na kanale Style Network. W pierwszym odcinku oglądamy praktykantkę, Samanthę, z małego miasteczka w Oshkosh w stanie Wisconsin. Z każdą minutą jej rozpacz i dramat są coraz większe. Do pracy ubrała się w wysokie szpilki i chodzenie, a co dopiero mówić o bieganiu, staje się torturą. Jej pierwsze zadanie to odebranie sukienki znanego projektanta i dostarczenie jej na sesję zdjęciową. Płacząc, mówi taksówkarzowi o swoim zadaniu:
„To strasznie ważne, proszę pana. Tę sukienkę muszą zobaczyć ludzie”
("New York Times").
Czy kolejne show o modzie i jej kulisach się sprzeda? Na pewno tak. Dla producentów jest to nie lada gratka. „Project Runway”, z Heidi Klum jako prowadzącą, miał kilka edycji, „Brzydula Betty” święci triumfy na całym świecie i doczekała się nawet polskiej wersji, a mniej znane w Polsce "The Fashionista Diaries” z 2007 (magazyn "Jane") czy „Stylista” (o praktykach w „Elle”) nie narzekały na brak widzów.
Z jednej strony dostajemy brutalną prawdę o bezwzględności świata mody, a z drugiej, dzięki jego perfekcjonizmowi, otrzymujemy produkty, które kocha cały świat. Tu nie ma miejsca na błędy.
Zobacz też:
16-latka wyrocznią świata mody
Wybiegowe trendy okiem modelki
Joanna Martel