Mimo że ostatnio coraz modniejsze staje się tzw. bezstresowe wychowanie, to nadal ma ono wielu przeciwników. Wśród nich można znaleźć zarówno rodziców potrafiących znaleźć balans między żelaznym rygorem a słodką beztroską, jak i tych hołdujących staroświeckim metodom pedagogicznym, w postaci dotkliwych kar cielesnych.
Jak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Fundacji Dzieci Niczyje (do których dotarła „Rzeczpospolita”), aż 45% Polaków uważa, że w niektórych sytuacjach bicie pociechy jest usprawiedliwione. Z kolei aż 60% respondentów uznało, że rodzic powinien mieć prawo do przysłowiowego klapsa i bezpodstawne byłoby wprowadzenie ustawowych ograniczeń zabraniających stosowania kar cielesnych wobec Dzieci.
Należy jednak dodać, że tak liberalni jesteśmy, jeśli chodzi o delikatne uderzenie ręką. Zupełnie inaczej ma się sprawa z używaniem do tego paska czy innych przedmiotów, za których prawnym zakazem opowiedziało się aż 92% ankietowych. 90% z nas chciałoby również sankcji za bicie dziecka w twarz, a 88% - za katowanie ręką.
Mimo to, statystyki nie pocieszają, bo nadal większość z nas uważa, że klaps to nic złego. Jak tłumaczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Monika Sajkowska, dyrektor Fundacji Dzieci Niczyje: „Klaps nie jest postrzegany jako bicie Dzieci. Widać przepaść między stosunkiem Polaków do bicia pasem a dawaniem klapsów. Tylko jedna trzecia uważa, że zdecydowanie trzeba ich zakazać".
Jednak, jak alarmują psychologowie, taki pogląd polskiego rodzica może bardzo szybko obrócić się przeciwko niemu samemu. Dziecko widząc, że klaps jest sposobem na bezsilność, zacznie go wykorzystywać również w swoim życiu, na przykład w relacjach z rówieśnikami czy rodzeństwem.
Natasza Lasky