Kwiat to najbardziej oczywisty symbol wiosny, który chętnie wykorzystuję, tworząc moje wspaniałomyślne stylizacje. Nie inaczej będzie i w tym roku, bo mimo iż jestem absolutnym modowym liberałem i nie lubię się powtarzać, to gdzieś na dnie mojej wrażliwej, estetycznie czułej natury, cichutko rozbrzmiewa nutka umiłowania dla tradycji.
Tak wiec, moje kochaniutkie, oficjalnie ogłaszam początek sezonu na kwiatki, bratki i stokrotki. Głównym gwoździem (a właściwie kwiatem) programu niech będą sandały wprost skąpane w rabatce, z imponującą ozdobą w postaci herbacianej róży albo naręcza chabrów.
Naturalnie, znajdziecie je przy nowojorskim Park Avenue, a bliżej - w paryskim Rue Cambon, gdzie półki aż uginają się pod słodkim ciężarem Lanvinów i Valentinów okraszonych florystycznym akcentem. W Polsce podobnych modeli w cenie nieprzyprawiającej o zawroty głowy (oh, nawet ja dostałem migreny!), szukajcie w Zarze i Aldo.
Z kolei dla praktycznych (umówmy się – robię wyjątek, bo w modzie słowo praktyczny nie istnieje) miłośniczek casualowego szyku, idealne powinny okazać się materiałowe, kwitnące baleriny TopShop w kremowym kolorze. Jesteś zwolenniczką wysokich obcasów na śmierć i życie? Jeszcze dzisiaj pędź do H&M po platformy z landrynkowo-kwiatowym motywem i słuszną wysokością. Już wyobrażam sobie, jaką furorę będziesz w nich robić na molo w Sopocie!
Ivo Z. Potocki
Zobacz także:
Niezawodne kalosze na wiosenną pluchę
Teraz to prawdziwy wielkomiejski trend!
Kwadratowe okulary przeciwsłoneczne – drogie kontra tanie!
Marc Jacobs kontra H&M. Które wybierasz?