Zakochałam się w draniu...

Przedstawiamy historie kobiet, które nie zaznały szczęścia w miłości, bo źle ulokowały swoje uczucia.
Zakochałam się w draniu...
22.10.2013

Miłość nie zawsze jest uczuciem, które uskrzydla, wyzwala i przynosi ze sobą ogromne szczęście. Czasem ma bowiem zupełnie inne, mniej pozytywne konsekwencje - w końcu serce nie jest naszym sługą, a uczucie nie potrafi przyjść i odejść na nasz rozkaz, choć bardzo byśmy tego chciały. Szczególnie wtedy, gdy nie trafiłyśmy z obiektem naszych westchnień.

Choć nie każdy facet jest draniem, to niestety wielu z tych chodzących po świecie wykazuje sporo negatywnych cech. Nie jest trudno trafić na drania, o czym przekonały się bohaterki naszego reportażu. Wszystkie zakochały się w niewłaściwych facetach i wplątały się w destrukcyjne relacje.

A oto ich historie.

Obiecanki cacanki

Magda poznała Filipa w swojej pierwszej poważnej pracy, którą rozpoczęła po studiach. Dużo jej pomagał, był dowcipny i pięknie się uśmiechał. Nie zastanawiała się długo nad odpowiedzią, gdy zaproponował jej wspólne wyjście na kolację. Zarówno za pierwszym, jak i za każdym kolejnym razem czuła się przy nim świetnie. Do czasu.

- Kiedy już wpadłam po uszy i ludzie w biurze zorientowali się, co jest między nami, bardzo szybko znalazły się `życzliwe` koleżanki, które poinformowały mnie, że Filip nie jest wobec mnie uczciwy. Z wielką satysfakcją jedna z nich (może się w nim podkochiwała?) oznajmiła, że mój facet od lat jest w stałym związku – żali się Magda. – Chyba nie zdziwi nikogo, że zupełnie nie chciałam w to wierzyć. Fakt, bardzo rzadko spędzaliśmy razem weekendy, ale on przecież wyjeżdżał z Warszawy do rodzinnego Torunia. No i okazało się, że w tym przypadku nie kłamał. 

Damian miał problemy z kontrolowaniem gniewu. Kiedy wracał wieczorami z pracy, Anka chodziła na palcach, aby go nie zdenerwować. Każdy najmniejszy szczegół powodował bowiem u niego napady agresji, przez które ona obrywała. Zapytana, dlaczego na to się godziła, odpowiada:

- Przede wszystkim dla Marcelki. Bo w końcu to jej ojciec, nie chciałam, by wychowywała się w rozbitej rodzinie – urywa na chwilę, aby zebrać myśli, po czym dodaje: – Poza tym ja naprawdę go kochałam i cały czas go usprawiedliwiałam. Zawsze szukałam winy we mnie, co było po prostu patologicznym błędem. 

Nikt nie próbował pomóc Ance, bo nikt nie wiedział o dramacie rozgrywającym się w domu wziętego prawnika. Damian miał dwie twarze: w sądzie z oddaniem bronił swoich klientów, a w domu zamieniał się w bezlitosnego kata. Ania ukrywała siniaki jak mogła, wymyślała dla nich głupie wytłumaczenia, w które wszyscy jednak chętnie wierzyli.

Anka żyła w związku z damskim bokserem 5 lat. Przez ten czas była nieustannie ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej. Nie pracowała, więc w domu czuła się jak w celi śmierci, a powrót jej męża z pracy prawie zawsze oznaczał dla niej godzinę tortur. Nie litowała się jednak nad sobą: żal jej było Marceli, która z wiekiem coraz bardziej zaczęła zauważać, co się dzieje. Pewnego wieczoru miarka się przebrała. To wtedy Anka podjęła dramatyczną decyzję o ucieczce.

- Damian wrócił do domu lekko podpity, bo był na jakimś spotkaniu z ludźmi ze swojej kancelarii. Nie nadużywał alkoholu, to nie był jego problem. Jednak ten stan obudził w nim prawdziwą bestię. Wpadł do domu, przyczepił się, że nie zrobiłam mu na kolację tego, na co miał ochotę i zaczął się nade mną znęcać. Do kuchni, gdzie cała scena się rozgrywała, wpadła zapłakana Marcela i zaczęła krzyczeć, żeby mnie zostawił. Wtedy on ruszył się w jej kierunku. Wiedziałam, że muszę działać szybko.

Anka poczuła w sobie przypływ siły. Wstała z podłogi, na którą ją przewrócił i kopnęła go w czułe miejsce. Szybko złapała Marcelinę i wybiegła z domu tak, jak stała – w samej piżamie. Zatrzymała taksówkę i poprosiła taksówkarza, by zawiózł ją na policję. Od razu powiedziała, że nie ma pieniędzy bo ucieka od męża-boksera. Facet zawiózł ją na komendę za darmo. I choć policjanci nie chcieli jej uwierzyć, że ten znany prawnik może być tak okrutny, przyjęli zgłoszenie.

- Nie darowałabym sobie, gdyby coś zrobił Marceli – mówi Anka. – Żałuję, że musiało stać się coś takiego, żebym zdecydowała się odejść. Teraz już nie mamy z nim kontaktu, mieszkamy z małą u moich rodziców. Tak jest o wiele lepiej.

zakochani

Damski bokser

- Damiana poznałam na imprezie u znajomych, na której przegadaliśmy cały wieczór. Nie mogłam przestać o nim myśleć – opowiada nam 30-letnia Anka. – Był wysoki, przystojny i właśnie kończył studia prawnicze. Byłam od niego trochę młodsza, więc imponował mi po prostu wszystkim. Zaczęliśmy się spotykać i szybko zostaliśmy parą. W ogóle w tym związku wszystko działo się szybko i intensywnie, co nie wyszło mi na dobre.

Ance wydawało się, że Damian jest ideałem: na randki przychodził z jej ulubionymi kwiatami, traktował ją jak księżniczkę i zdawał się bardzo angażować w ich relację. Może nawet aż za bardzo.

- Po kilku randkach zapytał mnie czy chcę być jego dziewczyną, a ja się zgodziłam. Po miesiącu już razem zamieszkaliśmy, a po roku wzięliśmy ślub. Moje przyjaciółki były zszokowane tempem tego związku i kilkakrotnie próbowały zaalarmować, że coś z Damianem jest nie tak. Żadna z nich jednak nie chciała powiedzieć, o co jej chodzi. Teraz mam im to za złe – wyznaje Anka.

Po ślubie Damian zaczął się zmieniać. Zapominał o dobrych manierach, coraz częściej przy niej przeklinał i przestał traktować ją po królewsku. O wszystko miał pretensje, a Ankę traktował jak swoją praczkę, sprzątaczkę, kucharkę i… panią do towarzystwa. Kontrolował jej każdy ruch i próbował kierować jej życiem. W końcu nie wytrzymała i się zbuntowała, a on ten bunt okrutnie stłumił.

- Uderzył mnie w twarz – wyjaśnia dziewczyna. – Bardzo mocno, ale nie ból fizyczny był tu najważniejszy. Poczułam się niesamowicie upokorzona. Spakowałam więc manatki i bez słowa przeprowadziłam się do rodziców. Postanowiłam, że nie dam się tak łatwo przeprosić, bo to, co zrobił, zasługiwało na akt wielkiej skruchy. I doczekałam się: przyjechał po mnie do domu rodziców z wielkim bukietem kwiatów i pięknym naszyjnikiem `na zgodę`. Bardzo mnie przepraszał i mówił, że nie ma pojęcia jak mógł mi zrobić coś takiego. Obiecał, że się to już nigdy nie powtórzy. A ja głupia mu uwierzyłam i wróciłam z nim do naszego domu. 

Damian faktycznie próbował naprawić swój błąd i szło mu całkiem nieźle: Anka na nowo poczuła, że wrócił jej dawny facet. Szybko zapomniała o jego `chwili słabości` i cieszyła się, że dała mu drugą szansę. Szczególnie, że w ich życiu miało pojawić się dziecko.

- Ten czas po urodzeniu Marcelinki był chyba najlepszy w naszym małżeństwie – wyznaje smutno Ania. – Nie był to długi czas, bo jakieś 2 lata. Potem Damian zaczął bardzo ciężko pracować: miał dużo trudnych spraw w sądzie, które wypalały go psychicznie. Widziałam to i próbowałam mu pomóc, jednak on wolał odreagowywać stres w inny sposób.

zakochani

Magda zdecydowała się na konfrontację z Filipem, który wcale nie próbował jej okłamywać i przyznał się, że faktycznie od czasów liceum jest w związku ze swoją dziewczyną. Zapewniał ją jednak, że ich uczucie się wypaliło, a on po prostu wciąż nie może znaleźć okazji do tego, by z nią zerwać.

- Powiedział, że chce być tylko ze mną, bo tylko mnie kocha, a z tamtą łączy go tylko przyjaźń. Uwierzyłam mu, byłam w stanie wyobrazić sobie taką sytuację. Na jego miejscu też nie miałabym serca zerwać z kimś, komu zabrałam aż tyle lat życia – przyznaje dziewczyna. – Przeprosił mnie, że dowiedziałam się o tym w ten sposób i obiecał, że w końcu zachowa się jak mężczyzna i zerwie z nią, aby być ze mną. Oczywiście wszystkie jego słowa chłonęłam jak gąbka: nie dopuszczałam do siebie wiadomości, że mógłby kłamać.

Filip powiedział Magdzie, że on i jego dziewczyna od dawna ze sobą nie sypiają, co w zasadzie tylko potwierdzało nieuchronny rozpad związku. Jakież więc było jej zdziwienie, gdy po miesiącu od tej rozmowy Filip powiedział, że muszą przestać się spotykać.

- Wyznał mi, że tamta kobieta jest z nim w ciąży – mówi, nie kryjąc bólu. – Nie mogłam w to uwierzyć. Naiwna pytałam go, czy jest przekonany, że to jego dziecko, skoro od dawna nie uprawiali seksu. I wtedy to do mnie dotarło: on po prostu mnie okłamał. 

Świat Magdy runął. Bardzo długo nie mogła pozbierać się po tym zdarzeniu. Nienawidziła Filipa, ale i siebie za swoją naiwność. Najgorsze w tym wszystkim było to, że musiała zrezygnować z pracy – nie była w stanie dłużej patrzeć na tego faceta. Kolejną znalazła dopiero po dłuższym czasie. Już nie tak dobrą i mniej płatną.

- Przez tą chorą relację straciłam wszystko. Już chyba nigdy nie będę w stanie zaufać mężczyźnie. Można za to zapłacić naprawdę zbyt wielką cenę – wyznaje Magda.

Notoryczny oszust

Ala i Mikołaj byli parą od pierwszego roku studiów. Poznali się w jednym z warszawskich akademików, w którym oboje mieszkali. Ona studiowała filologię angielską, a on dziennikarstwo. Ona była typem kujonki, a on lubił imprezy i zawsze otaczał się wianuszkiem dziewczyn. Ciężko zrozumieć, co ich połączyło, jednak coś na pewno – kochali się na zabój. Przynajmniej tak wydawało się Ali.

- Nasz związek był właściwie przykładny. Nie kłóciliśmy się, umieliśmy pójść na kompromis i nie ograniczaliśmy się nawzajem – opowiada dziewczyna. – Chciałam iść sama na imprezę z ludźmi z roku to szłam, Mikołaj nie miał pretensji. I vice versa. Uważałam, że to jest siła naszego związku i dowód na to, że można się kochać, bez ograniczania swojej wolności. Dzisiaj już wiem, że Mikołaj ten brak ograniczeń rozumiał trochę inaczej.

Od czasu do czasu Ala słyszała w akademiku plotki, że Mikołaj ją zdradza. Uważała to jednak za objaw zazdrości koleżanek z domu studenckiego. Bo jej ukochany był naprawdę przystojny, najprzystojniejszy w ich DSie. Każda dziewczyna wodziła za nim wzrokiem, co napawało ją dumą. Nie czuła zazdrości: ufała mu i nie widziała powodu, by miało być inaczej.

Po studiach wyprowadzili się z akademika i wynajęli razem małą kawalerkę. Zaczęli planować wspólne życie: Mikołaj się oświadczył, a ona powiedziała `tak`. Wszystko szło wręcz książkowo: mieli zaplanowaną datę ślubu, o czym stopniowo informowali najbliższych członków rodziny.

Skoro wszystko szło tak pięknie, jak Ala wpadła na to, że coś może być nie tak?

- Ziarno niepokoju zasiała we mnie moja babcia, która wzięła mnie na bok i powiedziała, żebym poważnie zastanowiła się, czy chcę wyjść za mąż za Mikołaja. Nie lubiła go i nie miała do niego zaufania. Powtarzała mi ciągle `piękny mąż to nie twój mąż`, jakby o czymś wiedziała i nie chciała mi powiedzieć. Jako że zawsze biorę pod uwagę jej rady, postanowiłam bardziej zainteresować się tym, co Mikołaj robił, gdy wychodził na miasto beze mnie – mówi Ala. – Wstyd się przyznać, ale zaczęłam go sprawdzać. Weszłam na jego Facebooka i przeczytałam prywatne wiadomości, podejrzałam SMS-y w telefonie…. Może to okropne, ale dzięki temu poznałam prawdę: Mikołaj notorycznie mnie zdradzał. Wolałam się jednak upewnić przed zrobieniem  mu awantury i skontaktowałam się ze znajomymi z akademika, którzy tylko potwierdzili moje podejrzenia. Powiedziałam, że nie chcę ich znać. Co to za przyjaciele, którzy nie mówią ci o takich rzeczach?

Prosto od znajomych pobiegła do babci, aby wypłakać się na jej ramieniu. Babcia też jednak ją zawiodła – okazało się, że widziała Mikołaja w objęciach z inną dziewczyną na przystanku tramwajowym, ale nie chciała łamać Ali serca. Dziewczyna poczuła się potrójnie oszukana.

- Po raz pierwszy w życiu zrobiłam Mikołajowi awanturę. Płakałam, krzyczałam, wpadłam po prostu w histerię – relacjonuje przebieg zdarzeń dziewczyna. – Kazałam mu się wynosić i nie chciałam słuchać żadnego wytłumaczenia. Zresztą, on za bardzo nie wiedział, jak ma się tłumaczyć. 

Ala bardzo przeżyła to rozstanie. Nie mogła uwierzyć w to, że jej związek był zwykłą fikcją. Nigdy też nie zrozumie, po co Mikołaj jej się oświadczył. 

- Chyba był po prostu jakimś psychopatą – stwierdza, wzruszając ramionami. – Nie wiem, już mnie to nie obchodzi. Mam nadzieję, że kiedyś będę potrafiła ułożyć sobie normalnie życie. Choć po tym doświadczeniu będzie to bardzo trudne.

Dranie są wśród nas

Jak widać, nawet z pozoru uczciwy i porządny facet może okazać się najgorszym draniem. Dlatego warto ostrożnie nawiązywać nowe znajomości i zawsze słuchać tego, co na temat nowopoznanego mężczyzny mówią inni ludzie. Nigdy nie wiadomo, w kim siedzi prawdziwy potwór, a chyba wolałabyś nie przekonywać się o tym na własnej skórze....

Polecane wideo

Komentarze (36)
Ocena: 5 / 5
fizyczka (Ocena: 5) 28.11.2014 03:25
Ktoś mi kiedyś powiedział, że kochamy niegrzecznych chłopaków a za grzecznych wychodzimy za mąż i tak chyba jest. Ja też się zakochałam w nie odpowiednim facecie :( ale powoli z tego wychodzę. Odpowiednia dieta, ćwiczenia, serum beeyes i zabiegi kosmetyczne. To wszystko sprawia, że wracam do siebie po rozstaniu.
odpowiedz
mm (Ocena: 5) 26.11.2013 12:49
A ja trafiłam na drania ,który chciał ode mnie tylko jednego.Udawał ,ze jest ze mną w związku aby dostać tego czego chciał;/ Dowiedziałam się ,że będąc z nim korzystał z agencji towarzyskiej:/ Zwykła męska ... Dziewczyny uważajcie na takich "facetów"
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 23.10.2013 23:06
Pierwsza sytuacja to właściwie, pomijając szczegóły, ciążę i pracę, to moja przypadłość. On mieszka na tej samej ulicy i czasem się widujemy, teraz już przypadkiem. Dopiero wczoraj odważyłam się powiedzieć sobie: dość. Przez niego zaczęłam się zachowywać jak wariatka i nienawidzić siebie. Przez moją słabą wolę topię smutki w alkoholu. Ehh jest ciężko, dziewczyny.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 23.10.2013 21:58
Żaden z nich nie dorasta nawet do pięt ojcu mojej córki. Nie ma drugiego takiego drania
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 23.10.2013 20:31
To nie rozwody są przerażające, ale śluby. Pochopnie nawiązywane małżeństwa, podparte jedynie początkowym zauroczeniem. Po co od razu brać ślub? Bo to fajne? Modne? Jak brać ślub to na zawsze, jak nie chcesz być całe życie z jedną osobą, to nie wychodź za mąż.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie