Każda z nas doświadczyła w swoim życiu rozstania z mężczyzną, bez którego początkowo nie wyobrażała sobie życia. Z czasem okazywało się jednak, że zerwanie jest nieuniknione, a wręcz konieczne. Wspaniale, jeśli kończenie związku przebiegało kulturalnie i w przyjacielskiej atmosferze. Gorzej, gdy wiązało się ze stekiem wyzwisk i wzajemnych oskarżeń.
Zarówno Marysia, jak i Karolina, rozstawały się ze swoimi partnerami w bardzo dobrych relacjach. Tak im się przynajmniej wydawało. Ich eksfaceci postanowili bowiem dać im nauczkę i publicznie je upokorzyć – już po zerwaniu.
W jaki sposób Marysia i Karolina zostały ośmieszone przez swoich byłych? Te historie odbiorą Wam wiarę w mężczyzn…
Marysia
- Gdybyś zapytała mnie jeszcze kilka tygodni temu o to, czy wierzę w przyjaźń między byłymi partnerami, odpowiedziałabym bez wahania, że tak. Sama rozstałam się z Patrykiem w przyjaźni, choć tuż przed zerwaniem mocno między nami iskrzyło. Spieraliśmy się o głupoty, a błahostki urastały do rangi poważnych awantur. W końcu nie wytrzymałam i zaproponowałam, żebyśmy zakończyli związek. Próbował odwieść mnie od tego pomysłu, więc dawałam mu szansę. Poza tym mieszkałam u niego i byliśmy razem już trzy lata. Nie da się tego tak po prostu skreślić.
Zrywaliśmy i wracaliśmy do siebie cztery razy. Kiedy wreszcie dotarło do mnie, że takie szarpanie się nie ma dłużej sensu, wzięłam Patryka na poważną rozmowę. Spokojnie wyjaśniłam mu, że każde z nas powinno iść własną drogą. Rozpłakał się, ale wreszcie się ze mną zgodził. Postanowiliśmy, że koniec związku nie zakończy naszej przyjaźni. Jaka ja byłam naiwna…
- Patryk pozwolił mi u siebie mieszkać, dopóki nie znajdę sobie jakiegoś pokoju czy mieszkania do wynajęcia. Zdziwił się jednak, że szukanie nowego lokum poszło mi tak gładko. Już po dwóch tygodniach od zerwania miałam zaklepaną śliczną kawalerkę na Bielanach.
Widziałam, że bardzo go to zaskoczyło. Chyba liczył na to, że dłużej z nim będę mieszkać, zwłaszcza że w tym czasie starał mi się pokazać od jak najlepszej strony. Gotował dla nas obiady, zmywał naczynia, chętnie oglądał ze mną mój ulubiony serial, choć kiedy byliśmy razem, zawsze z niego szydził. Jego podchody nie robiły jednak na mnie wrażenia. Wiedziałam, że nie chcę z nim już być, choćby mi podarował gwiazdkę z nieba. Stopniowo przygotowywałam się więc do wyprowadzki.
- Ostatniego wieczoru zaproponował, żebyśmy poszli na imprezę do jego znajomego. Chętnie się zgodziłam, nie przeczuwałam w tej propozycji niczego złego.
Na domówkę przyszliśmy razem, więc wszyscy zaproszeni goście sądzili, że jesteśmy parą. Patryk postanowił jednak publicznie pokazać mi, jak wiele „tracę”, odchodząc od niego. Szybko wypatrzył jakąkolwiek dziewczynę, która na imprezę przyszła bez chłopaka i zaczął się do niej dobierać na oczach wszystkich. Obmacywał ją, całował i zerkał na mnie, czy ja to widzę. Widziałam, a jakże. Najgorsze było to, że kolejno podchodzili do mnie obcy ludzie i pytali, dlaczego nie reaguję, że mój facet zabawia się z inną. Musiałam więc tłumaczyć, że to mój eks i że nic nas już nie łączy. Niektórzy chyba mi nie uwierzyli.
- Co wtedy czułam? Złość, bo zdałam sobie sprawę, że on to wszystko starannie zaplanował. Specjalnie zaprosił mnie na tę imprezę, żeby zrobić ze mnie publiczne pośmiewisko. Postanowiłam, że nie dam się wciągnąć w tę dziecinadę i po prostu wyszłam z domówki.
Całą drogę do domu przepłakałam. Naprawdę z kimś takim spędziłam ostatnie trzy lata mojego życia? Komuś takiemu wyznawałam miłość? Nie mieściło mi się w głowie, że można być aż takim podłym człowiekiem.
Patryk rzecz jasna nie wysiedział na imprezie zbyt długo po moim wyjściu. Nie miał przed kim odgrywać swojego przedstawienia, więc wrócił do mieszkania. Oczywiście nie sam. Zaprosił swoją nową zdobycz do sypialni w wiadomym celu. Powiem tylko jedno – byli naprawdę głośno. Oboje. Ja leżałam w pokoju obok i odliczałam godziny do poranka. Marzyłam o tym, żeby wreszcie się stąd wyprowadzić na dobre. O szóstej rano zadzwoniłam po taksówkę i sama zniosłam swoje torby do samochodu. Kiedy wróciłam po ostatnie drobiazgi, Patryk wyszedł na korytarz i powiedział: „Zjeżdżaj. Nie chcę cię tu więcej widzieć”. Zignorowałam go i zatrzasnęłam drzwi. Oboje wiedzieliśmy, że rozstajemy się definitywnie.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego musiał zakończyć naszą znajomość w tak podły sposób. Nie mogliśmy się rozstać jak dorośli ludzie? Musiał odgrywać tę całą szopkę przed ludźmi, żeby mi dopiec? Przecież go nie zdradziłam i nie skrzywdziłam. Nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie.
Teraz chcę odpocząć od facetów. Minie sporo czasu, zanim jakiemuś zaufam.
Karolina
- Mój eks, Dawid, uprzykrza mi życie do dzisiaj, choć nie jesteśmy razem już od dwóch miesięcy. Nie wiem, co ja mu takiego zrobiłam, że jest dla mnie taki okropny. Nie odeszłam do innego faceta, nie rozstawałam się z nim w wielkiej awanturze. Od dłuższego czasu się między nami nie układało, więc naturalną koleją rzeczy było zerwanie. Ja również przy tym cierpiałam, ale Dawid najwidoczniej uznał, że nie przeżywam tego tak mocno, jak on i należy mi się za to kara.
Nie ma dnia, żeby nie napisał na Facebooku jakiejś przykrej rzeczy na mój temat. Totalnie nie mam na to wpływu. Usunęłam go ze znajomych, ale on i tak zamieszcza swoje elaboraty, które czytają wszyscy nasi wspólni znajomi. Większość z nich je komentuje, nierzadko naśmiewając się ze mnie.
- Zaczęło się od tego, że Dawid zamieścił na swoim profilu jakieś nasze stare zdjęcie z urlopu, które podpisał: „Wakacje z kłamczuchą”. Oczywiście posypała się lawina komentarzy z pytaniami, co się stało. Napisałam wtedy prywatną wiadomość do mojego eks, żeby usunął ten wpis. Moja reakcja bardzo go ucieszyła, wręcz tylko na nią czekał. Dał mi wtedy długi wykład o tym, że to jego profil i że ma prawo tam wrzucać, co tylko zechce. Nie chciało mi się z nim kłócić, więc po prostu usunęłam go ze znajomych. Nasza wspólna koleżanka monitoruje go jednak i regularnie podsyła mi screeny jego wypocin.
To, co on wyprawia, nie mieści się po prostu w głowie. Potrafi np. jednego dnia wrzucić smutny kawałek i podpisać go „Tęsknię za K.”, a innego dnia zamieścić jakieś moje niekorzystne zdjęcie i napisać: „Jednak dobrze, że już nie jesteśmy razem”.
Staram się to znosić z godnością i już się do niego nie odzywać. Liczę na to, że w końcu się opamięta. Nie sądziłam jednak, że to będzie trwało tak długo. On chyba uzależnił się od upokarzania mnie. Dopiero teraz widzę, jakim jest draniem.
Wy również miałyście przykre przejścia ze swoimi eks?