Czy będąc w związku czułaś kiedyś bezsilność? Albo zdawałaś sobie nagle sprawę, że w waszej relacji to Tobie zależy bardziej niż jemu? Jeśli tak, zrozumiesz N. lepiej niż ktokolwiek inny.
Dziewczyna napisała list do naszej redakcji. Była świeżo po sprzeczce z chłopakiem, na którym bardzo jej zależy. Z pewnych powodów nie układa się między nimi tak, jak życzyłaby sobie tego N.
Przeczytajcie jej mail i doradźcie. Ona bardzo liczy na Wasze komentarze.
„Dwie godziny temu odbyła się moja pierwsza kłótnia z facetem w naszej, jak to ładnie ujmujemy „relacji”.
Nie jesteśmy parą, choć na parę wyglądamy. Jak zapytałam się któregoś dnia: „Ale Krzysiu, kim ja dla Ciebie jestem?”, odpowiedział, że KIMŚ pomiędzy przyjaciółką, a kobietą życia. Pomyślałam sobie wtedy, że... nawet moi eks w życiu nie powiedzieli KOBIETA ŻYCIA. Ale tak, nie zapominajmy, że jestem kimś pomiędzy.
Od początku... znamy się pół roku, poznaliśmy się w Sieci. Od tego dnia, rozmawiamy, piszemy codziennie. Wiem, że mu się podobam, on wie, że mi się podoba. Wspieramy się, doradzamy, słuchamy. Ogólnie bardzo fajnie. Dobry materiał na związek. Nie mieszkamy od siebie zbyt daleko, możemy się spotykać tylko... pierwsze spotkanie odbyło się w maju (poznaliśmy się pod koniec lutego) było trochę niezręcznie, ale po „przystosowaniu się do nowej sytuacji” nie mogliśmy się od siebie odkleić. Nie mówię tu o seksie. Bo oboje chcemy, aby to było coś więcej niż tylko fizyczność. Przytulaliśmy się, całowaliśmy to było naprawdę... romantyczne.
Przeczytaj także: Dalszy ciąg historii Radka: „Oświadczyłem się dziewczynie BARDZO TANIM pierścionkiem”
Fot. iStock
Zastanowiło mnie jedno, bo nie chciał iść ze mną pod rękę, potem mi powiedział, że to wiele dla niego znaczy i chce, abyśmy to zostawili sobie na ten czas, kiedy będziemy już razem. AHA! Dwie myśli w głowie... Pierwsza: Okej poczekam, każdy ma swoje okazywanie uczuć dopiero po jakimś czasie, no i druga: nie chce się pokazywać ze mną publicznie.
Na drugie spotkanie musiałam czekać... do połowy lipca, a przypomnę, że ostatni był w maju. Częstotliwość powala. Miałam do niego pretensje, czepiałam się. Ale była randka, już było inaczej o wiele czulej itd. Mogłam spokojnie odetchnąć, że się mnie nie wstydzi tak publicznie, bo lekko nie mógł się ode mnie odkleić. Jakiś czas po tej randce była sielanka, upewniłam się, że czuje coś do mnie, bo to widać, jak patrzy, jak dotyka etc.
Teraz nadszedł okres kryzysów... zmienił pracę, na ciężą fizyczną, zmianową. Ja miałam też ciężki, bo chodziło o takie samospełnienie itd. Muszę mu przyznać, że stara się ze mną nawet po pracy, po tej drugiej zmianie, zadzwonić, porozmawiać chociaż 20 min., na każdej przerwie pisze. Ustaliśmy, że po wypłacie (10.09) się spotkamy. Wypytywał, co chcę dostać na urodziny, które są w październiku. To jest fajne. Ale.... czasem wybucha. Z byle jakiego powodu i zdarzyło to się już drugi, trzeci raz, ale dziś jestem bardzo zdenerwowana i smutna przez niego. Zaczęłam mu mówić, że czuję się trochę zepsuta, bo miałam złe związki, że w nich chodziło o seks. On mi powiedział, że marudzę, narzekam i w ogóle za dużo siedzę w domu. Zawsze mnie słuchał w takich sytuacjach... to powiedziałam mu, że on też wiele marudzi. Mi chodziło o to, że jesteśmy tylko ludźmi, a on to odebrał, że mu wypominam i wyrzucam jakieś brudy (fajnie).
Fot. iStock
I zaczęło się... że jeżeli myślałam, że on po 2 spotkaniach będzie moim chłopakiem to tak nie będzie. Raz mu wspomniałam o tym dość bezpośrednio, ale powiedział mi dlaczego tak czeka z deklaracjami to zrozumiałam. Zresztą miałam podobnie, też się wiele razy sparzyłam i wolę dmuchać na zimne. Potem do tego tematu nie wracałam. A On sam się nakręca! i wypomina to tak ni stąd, ni zowąd. Powiedziałam mu, że staram się go wspierać, być itd. Jak to się robi, gdy się kogoś lubi. A on do mnie, że on mnie o to nie prosił i nie jestem zobowiązana. SAM SOBIE PORADZI. Potem stwierdził, że za często rozmawiamy przez skype, bo JA już wymyślam problemy. Powiedziałam, że nie jest w tym sam i żeby nie decydował, a on, że jak coś to nie odbierze tej rozmowy. Jestem w szoku.
On jest tym typem troskliwego, opiekuńczego gościa. Wiem, że ma trudny okres, ciężką pracę i gorsze dni, ale nie chcę, aby wyżywał się na mnie. Bo czuję, że właśnie tak się dzieje. Zawsze przed snem starałam się z nim godzić, a dziś nawet nie miałam ochoty na pisanie do niego. Od pewnego czasu ja pierwsza wyciągam dłoń. Na początku on nie wytrzymywał, pisał do mnie, dzwonił. Wtedy czułam, że mu zależy. On jest do tego bardzo uparty.
Co mi radzicie? Nie chcę go zostawiać, bo dodatkowo On jest w sumie przygotowany, że „zabiorę swoje zabawki” i wyjdę. Przeraża mnie to, jak bardzo był zraniony i jak boi się zaufać. Macie może pomysły, jak go ośmielić? No nawet nie wiem... jak Wy to widzicie, drogie panie? Będę wdzięczna za każde, inne spojrzenie na tę sprawę”.
Co doradzicie N.?
Polecamy także: Cała prawda o SEKSIE ORALNYM: Czy facet Cię rzuci, jeśli odmówisz mu miłości francuskiej?