Moje piękne zaręczyny…

Siedem Czytelniczek opowiedziało nam o tej wyjątkowej chwili, kiedy zostały poproszone o rękę.
Moje piękne zaręczyny…
15.03.2012

Zaręczyny to jeden z tych dni, które każda kobieta chciałaby zapamiętać na całe życie. Niektórzy twierdzą nawet, że są one ważniejsze od ślubu – bo bardziej intymne i romantyczne, spędzane tylko we dwoje.

W filmach i książkach moment oświadczyn zazwyczaj bywa bardzo wzruszający. Czy w prawdziwym życiu może być równie pięknie? Oto siedem historii, które stanowią najlepszą odpowiedź na to pytanie…

miłość

Miasto zakochanych

Agnieszka, 31 l.: Kocham Paryż. Jest to absolutnie jedno z najpiękniejszych i najbardziej romantycznych miejsc na świecie. Po tym, jak mój mąż oświadczył mi się właśnie tam, mam do Francji jeszcze większy sentyment.

Pięć lat temu pojechaliśmy tam na wakacje. Przez większość czasu zwiedzaliśmy okolicę i jeździliśmy na wycieczki. Ostatniego wieczoru postanowiliśmy wybrać się na romantyczny spacer. Długo chodziliśmy wśród małych, bocznych uliczek, z dala od zatłoczonych i hałaśliwych miejsc. Było już ciemno, a my trzymaliśmy się za ręce i całowaliśmy. Nagle Robert spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział: „Chciałbym, żebyśmy przyjechali tu za rok w naszą podróż poślubną”. Potem uklęknął, wyjął z kieszeni malutkie czerwone pudełeczko w kształcie serca i poprosił mnie o rękę. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. W końcu się rozpłakałam, kiwnęłam twierdząco głową i rzuciłam mu się na szyję. Oboje byliśmy wtedy bardzo wzruszeni. A miesiąc miodowy spędziliśmy oczywiście w Paryżu.

miłość

Komedia romantyczna

Kamila, 27 l.: Kuba zaproponował mi wieczorny seans w kinie. Była sobota wieczorem i zupełnie nie chciało mi się wychodzić z domu, ale on tak nalegał, że w końcu dałam za wygraną i poszliśmy. Na sali kinowej była zaledwie garstka osób, ale cieszyło mnie to, bo zazwyczaj głośne tłumy mnie irytują.

Kiedy światła w kinie przygasły, z niedowierzaniem zauważyłam, że na ekranie - zamiast reklam i filmu - wyświetlają się… zdjęcia moje i Kuby! Z imprez, wspólnych wycieczek, z domu. Na wszystkich byliśmy oczywiście przytuleni. W tle leciała piosenka Davida Gray’a This years love, a na końcu tego pokazu slajdów na ekranie ukazał się napis: Czy zostaniesz moją żoną? W tym momencie Kuba wyjął pierścionek i powtórzył to pytanie, tym razem patrząc mi prosto w oczy. Byłam taka szczęśliwa, zaskoczona i wzruszona jednocześnie, że zaczęłam krzyczeć „Tak, tak, tak!”. Na sali rozległ się śmiech i brawa. Do dziś nie wiem, jak Kuba to wszystko zorganizował, ale oświadczyny wyszły mu perfekcyjnie.

miłość

Odlotowe zaręczyny

Izabela, 25 l.: Kiedy obroniłam swoją pracę magisterską, mój chłopak uznał, że należy mi się solidny wypoczynek i nagroda – podróż na Rodos. Najpierw byłam temu przeciwna, chciałam sfinansować połowę wycieczki, ale Jacek nie chciał o tym słyszeć. Powiedział, że zrobię mu przykrość, jeśli się nie zgodzę, więc w końcu uległam.

W dniu wyjazdu strasznie marudziłam, że boję się latać, że na pewno będą jakieś turbulencje, itp. Jak dzisiaj wspominam swoje zachowanie, to tym bardziej podziwiam Jacka, że miał do mnie tyle cierpliwości. Gdy siedzieliśmy już na swoich miejscach i samolot wystartował, przez cały czas trzymałam kurczowo mojego faceta za rękę. Zabroniłam mu też odpinać pasy, nawet kiedy było to już dozwolone. W pewnym momencie Jacek wyswobodził się jednak z mojego uścisku i mimo moich protestów, wstał z siedzenia. Nie zważając na ciekawskie spojrzenia innych pasażerów, uklęknął przede mną i spytał, czy zostanę jego żoną. Kiedy wyjąkałam, że tak, rozległy się gromkie brawa. Jeden chłopak krzyknął nawet „Gorzko, gorzko!” i musieliśmy się przy wszystkich pocałować. Od tamtej pory latanie samolotem kojarzy mi się już wyłącznie pozytywnie!

miłość

Restauracja, wino i śpiew

Ania, 26 l.: Z pewnością większość z nas kojarzy reklamę czekolady, w której mężczyzna prosi swoją wybrankę o rękę, przy wtórze śpiewających kelnerów. Choć trudno w to uwierzyć, takie scenariusze są możliwe nie tylko w wirtualnym świecie.

Miesiąc temu mój ukochany zaprosił mnie do restauracji. Początkowo nie działo się nic nietypowego, zamówiliśmy jedzenie i rozmawialiśmy tak jak zwykle. W pewnym momencie jeden z kelnerów zaczął śpiewać „All you need is love”. Zafascynowana szepnęłam Tomkowi: „Oho, pewnie jakiś facet zaraz się oświadczy dziewczynie!”. Stopniowo do kelnera zaczęli się dołączać pozostali, a nawet niektórzy goście restauracji. Ani się obejrzałam, a ten, nazwijmy to chór, stał już przy naszym stoliku. Kiedy piosenka dobiegła końca, Tomek wyjął pierścionek i powiedział: „Tym facetem, który zaraz oświadczy się swojej dziewczynie, jestem ja. Wyjdziesz za mnie?”. Rozpłakałam się i oczywiście powiedziałam „tak”. Mój narzeczony wyjaśnił mi potem, że śpiewający kelnerzy to jego znajomi z Uniwersytetu Muzycznego, których poprosił o zainscenizowanie całego przedstawienia. Nie mogę uwierzyć, że Tomek zadał sobie tyle trudu, żeby to wszystko dla mnie przygotować. Czy jakakolwiek kobieta mogłaby mu w tym momencie odmówić?

miłość

Podążaj za wskazówkami

Olga, 29 l.: Tego dnia wróciłam z pracy bardzo zmęczona. Marzyłam o tym, żeby mój facet był w domu i przygotował mi coś do jedzenia. Jego oczywiście jak na złość nie było, a w mieszkaniu panowała zupełna ciemność. Kiedy zapaliłam światło w przedpokoju, zauważyłam, że do drzwi przyklejona jest karteczka z napisem: „Skarbie, zajrzyj do łazienki”. Podekscytowana pobiegałam we wskazane miejsce i zauważyłam, tym razem na lustrze, kolejną wskazówkę: „Niespodzianka czeka na Ciebie w kuchni”. Zabawa zaczęła mnie coraz bardziej intrygować. Weszłam do wyznaczonego pomieszczenia i na lodówce zauważyłam wiadomość: „Kochanie, jeszcze odrobina cierpliwości. Wejdź do sypialni”. Roześmiałam się, zapaliłam światło w naszym pokoju i… moim oczom ukazał się Rafał! Był ubrany w garnitur i klęczał na podłodze z pierścionkiem zaręczynowym w dłoni. Z uśmiechem podał mi kopertę, w której znalazłam ostatni liścik: „Wyjdziesz za mnie?”. Te oświadczyny były tak słodkie i romantyczne, że chyba każda kobieta na moim miejscu powiedziałaby „tak”!

A jak wyglądały Wasze zaręczyny? Może podzielicie się swoimi historiami w komentarzach?

Wysłuchała Maja Zielińska

Zobacz także:

SWATANIE, czyli o tym, jak połączyć swoich znajomych w pary? 4 ŻELAZNE ZASADY

O czym musisz pamiętać, jeśli chcesz zeswatać ze sobą znajomych? I co jest ważne, gdy to ciebie swatają?

Razem, a jednak osobno

Moda ta niekonwencjonalne typy związków trwa w najlepsze. Do listy skomplikowanych relacji dołączył model LAT, czyli living apart together.

 

miłość

W gronie najbliższych

Emilia, 26 l.: Zaczęłam spotykać się z Mariuszem jeszcze w liceum. Potem oboje poszliśmy na studia do tego samego miasta, więc naturalne było dla nas, że zamieszkamy razem. Przez pięć lat studiów układało się między nami różnie, jak u każdej pary. Raz się kłóciliśmy, raz godziliśmy, ale zawsze wiedzieliśmy, że chcemy być razem. Z tym, że… nigdy nie rozmawialiśmy o ślubie, małżeństwie, czy dzieciach. Skrycie marzyłam, żeby Mariusz mi się oświadczył, ale postawiłam sobie za punkt honoru, że nigdy mu o tym nie wspomnę, ani nie powiem wprost. Wolałam, żeby inicjatywa wyszła od niego.

Święta Bożego Narodzenia spędzaliśmy od kilku lat w ten sam sposób: najpierw jechaliśmy na obiad do jego mamy, a potem szliśmy na kolację do moich rodziców. W ostatnią Wigilię było tak samo. Kiedy zjedliśmy już posiłek w moim domu rodzinnym, Mariusz nagle wstał od stołu i powiedział do mojego taty: „Chciałbym pana prosić o rękę pańskiej córki”. Ojciec nerwowo chrząknął i wyraził zgodę, mama zaczęła szlochać, ja znieruchomiałam, a mój chłopak wyjął małe pudełeczko i uklęknął przede mną. Oczywiście natychmiast wyszeptałam „tak”, a on wsunął mi na palec pierścionek zaręczynowy swojej mamy, który jest wręczany kobietom już od czterech pokoleń. Po tym całym zamieszaniu wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Było naprawdę pięknie, a ja do tej pory nie mogę uwierzyć, że do samych oświadczyn Mariuszowi udało się zachować pokerową twarz. Zrobił mi wielką, cudowną niespodziankę!

miłość

Babeczka z nadzieniem

Ola, 30 l.: Patryk i ja jesteśmy już małżeństwem od dwóch lat, ale naszych zaręczyn nie zapomnę do końca życia. Były takie, o jakich zawsze marzyłam! Zacznę od tego, że zazwyczaj wzruszałam się na filmach, w których mężczyzna wręcza ukochanej pierścionek zaręczynowy ukryty w ciastku lub na dnie kieliszka z szampanem. Niektóre kobiety uważają, że to oklepane i tandetne, i mają do tego prawo, ale mnie takie oświadczyny zawsze się podobały. Dzisiaj śmieję się nawet, że chyba je sobie wyśniłam.

Trzy lata temu Patryk zaprosił mnie do siebie na kolację. Przeczuwałam, że może mnie tego wieczoru poprosić o rękę, bo nigdy nie wyrywał się do gotowania. Powiem szczerze – w kuchni mój facet miał po prostu dwie lewe ręce. Domyślając się zatem, co planuje, założyłam swoją najpiękniejszą sukienkę i zapukałam do jego drzwi. Od progu przywitał mnie mało obiecujący zapach jakiegoś dania i Patryk – zestresowany i spięty. Oboje ledwo przełknęliśmy ten jego kulinarny wyczyn, obficie popijając go winem, a potem przeszliśmy do deseru – babeczek, własnoręcznie upieczonych przez mojego obecnego męża. Były gumowe i absolutnie niejadalne, ale wgryzałam się w nie z nadzieją, że zamiast nadzienia znajdę w nich pierścionek. Przy trzecim gryzie wreszcie moim oczom ukazało się to, na co czekałam. Patryk powiedział wtedy: „Wiem, że jestem fatalnym kucharzem, ale kocham Cię tak mocno, że jeśli za mnie wyjdziesz, nauczę się gotować specjalnie dla Ciebie”. Strasznie mnie ujął tą swoją nieporadnością i drżącym głosem. Pocałowałam go wtedy po prostu w usta i poprosiłam, żeby włożył mi pierścionek na palec. Dodam tylko, że mój mąż obietnicy dotrzymał i dziś gotuje lepiej, niż niejeden szef kuchni!

Polecane wideo

Komentarze (99)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 12.11.2013 09:45
I to są zaręczyny:) Super! Widać, że chłopcy się postarali i pomyśleli. Mój znajomy oświadczył się swojej dziewczynie zimą, w deszczowy, zimny wieczór na moście przy drodze! Nawet nie dał jej kwiatów, uklęknąć też nie uklęknął, dał jej po prostu pierścionek (wybrał inny niż wiedział ,że chciała). Wg mnie przykre, takie odklepanie, bez żadnej inicjatywy, pomysłu, romantyzmu:( Oświadczył się głównie dlatego, że bo mama naciskała na to. Ja bym takich zaręczyn nie przyjęła.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.04.2012 17:22
Zobacz www.youtu.be/u4DnAlztI4g
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.03.2012 11:07
Super artykuł i też pare razy zakręciły mi się łzy w oczach. Mama nadzieje, że moje zaręczyny będą równie wzruszające:)
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 17.03.2012 10:26
Świetny artykuł az się wzruszyłam mam dopiero 18 lat i nadzieje ze moze równiez ja za jakis czas bede miała takie ZARECZYNY ! buziaki dziewczyny :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.03.2012 09:48
naprawdę bardzo fajny artykuł! :)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie