Gdy Brad Pitt związał się z Angeliną Jolie, media z całego świata skupiły się na porzuconej przez aktora Jennifer Aniston. Choć Brangelina, jak się ich nazywa, budzą powszechną sympatię, wiele osób do dziś wypomina Angelinie, że uwiodła żonatego mężczyznę, mimo że Brad i Jen wcześniej uchodzili za wzorowe małżeństwo. Angelina musiała publicznie dementować te informacje, zapewniając, że swojego przyszłego męża, owszem, poznała, gdy ten był w związku z Aniston, ale parą zostali dopiero po jego rozwodzie.
Romans z żonatym mężczyzną wciąż uchodzi za jeden z tematów tabu. Kobiety, które wiążą się z zajętymi facetami, zazwyczaj uważane są za złodziejki cudzych mężów. Zapytane o to, dlaczego godziły się być tą drugą, odpowiadają zazwyczaj, że po prostu się zakochały.
Wasze listy: Jestem kochanką i nie mam wyrzutów sumienia
Podobnie było z Julią, bohaterką dzisiejszego artykułu. Nam opowiedziała swoją historię.
Fot. Thinkstock
- Pochodzę z bardzo kulturalnego domu, w którym rodzice wpoili mi wartości chrześcijańskie. Ale bez przesady, mama nie jest żadną dewotką, a ojciec fanatykiem religijnym. To dobrzy ludzie, którzy nie skrzywdziliby muchy. Od dziecka tłumaczyli mi, że muszę być dobra dla innych, że nie wolno nikomu zazdrościć, ani źle życzyć.
Przez 24 lata udawało mi się utrzymywać te wartości. Byłam chyba najbardziej lubianą osobą w towarzystwie, bo nikomu nie odmawiałam pomocy. Zawsze wszyscy znajomi mogli na mnie liczyć.
Wydaje mi się, że to właśnie przez to moje bezproblemowe podejście do życia tak dobrze wszystko mi się zawsze udawało. Nauczyciele mnie uwielbiali, miałam świetne stopnie, maturę zdałam bardzo dobrze, a na wymarzone studia dostałam się za pierwszym podejściem.
Fot. Thinkstock
- Nagle usłyszeliśmy, że ktoś zbliża się do kuchni, więc Jan odskoczył ode mnie jak oparzony. Chwyciliśmy kilka butelek z blatu i wróciliśmy na salę. Na szczęście nikt nie zauważył, że jestem czerwona i potargana.
Jan już tego wieczoru do mnie nie podchodził. Od czasu do czasu rzucaliśmy sobie tylko ukradkowe spojrzenia. Wiedziałam, że to co wydarzyło się kilkanaście minut wcześniej było złe i tak naprawdę nigdy nie powinno mieć miejsca, a jednak pragnęłam, z całych sił pragnęłam, żeby nasza relacja dalej się rozwijała. Myślę, że już wtedy byłam w nim zakochana. Przestałam racjonalnie myśleć i nagle te wszystkie zasady, które wpajali mi rodzice, przestały mieć rację bytu. Chciałam mieć romans z Janem, bez względu na to, że w domu czekała na niego kochająca żona i dorastające dzieci.
Fot. Thinkstock
- Fajną pracę w korporacji również znalazłam stosunkowo szybko po skończeniu studiów. Pewnie dlatego, że wcześniej chętnie brałam udział w różnych stażach i praktykach, nawet jeśli były darmowe. Doświadczenie miałam więc spore.
Na rozmowie kwalifikacyjnej od razu zaiskrzyło między mną a moim przyszłym szefem. Choć był kilkanaście lat starszy, spodobało mi się, że ma świetną, wysportowaną sylwetkę i że jest bardzo inteligentny. To, że ma obrączkę na palcu, zauważyłam dopiero wtedy, gdy podał mi rękę na pożegnanie. Trochę mnie to rozczarowało, chociaż poznałam go zaledwie pół godziny wcześniej i nie miałam pewności, czy zostanę przez niego zatrudniona.
Zostałam. O tym, że mam tę pracę, powiadomił mnie przez telefon właśnie Jan i to jeszcze tego samego dnia. Dopiero kiedy się rozłączył, uświadomiłam sobie, że tak naprawdę powinna poinformować mnie o tym jego sekretarka. Mile mnie jednak połechtało, że chciał zrobić to osobiście – wspomina Julia.
Fot. Thinkstock
Zapytana przez nas o to, czy już wtedy przeczuwała, jak rozwinie się ta znajomość, Julia odpowiada: - Nie przeczuwałam, ale skrycie o tym fantazjowałam. Kiedy wzywał mnie do swojego gabinetu, żeby omówić jakąś sprawę, unikałam patrzenia na jego obrączkę. Chyba nie chciałam do siebie dopuścić myśli, że tak fajny facet ma rodzinę. Marzyłam, że jest wolny i zakochuje się we mnie. Ale nie prowokowałam go, naprawdę. Żadnych słów z podtekstem, żadnych zalotnych uśmiechów. Był dla mnie wtedy przede wszystkim szefem. Seksownym jak cholera, ale szefem.
Przez kilka miesięcy nic się między nami nie działo. Był dla mnie miły, chwalił mnie, ale nie wyróżniał na tle innych pracowników. Wszystkich traktował tak samo i to również bardzo mi się w nim podobało.
Mniej więcej po pół roku od mojego zatrudnienia, jeden z kierowników wyprawiał w firmie swoje 40. urodziny. Był zamówiony catering, DJ, alkohol lał się strumieniami.
Fot. Thinkstock
- Najpierw siedziałam w grupie osób, z którymi na co dzień spędzałam w pracy najwięcej czasu. Piliśmy, śmialiśmy się, tańczyliśmy. Raz na jakiś czas zauważałam, że Jan spogląda w moją stronę i się uśmiecha. Sądziłam jednak, że mój szef po prostu cieszy się, że jego pracownicy są tak zintegrowani i że dobrze się bawią. Nagle podszedł jednak do mnie i zapytał, czy pomogę mu przynieść z kuchni kilka butelek wódki, bo alkohol powoli znikał ze stołów. Zgodziłam się, kompletnie nie przeczuwając, co się za chwilę wydarzy.
W kuchni wyjął dwie szklanki i zaproponował, że przygotuje dla nas smaczne drinki. Sączyliśmy je i rozmawialiśmy, z dala od reszty ludzi. W pewnym momencie Jan powiedział, że pięknie wyglądam i że cały wieczór nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Zatkało mnie. Nie spodziewałam się po nim takiej wylewności. Mimo że byłam okropnie zawstydzona, nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Czułam na plecach gęsią skórkę, kiedy powoli przysuwał się do mnie. Wreszcie nachylił się i pocałował mnie mocno. Był tak zachłanny, że brakowało mi tchu.
Fot. Thinkstock
- Kilka dni po firmowej imprezie Jan wezwał mnie do siebie. Przepraszał za to, co zaszło w kuchni, tłumaczył, że stracił nad sobą kontrolę i że od teraz będzie trzymał ręce przy sobie. Zamiast powiedzieć wtedy: „W porządku, nic się nie stało, nie wracajmy do tego”, ja powiedziałam: „Szkoda. Miałam nadzieję na ciąg dalszy”. To, jak on wtedy na mnie spojrzał… Nie da się tego opisać. Uśmiechnął się i stwierdził: „Ja też tego chcę”.
Potem wszystko już poszło szybko. Umawialiśmy się u mnie w mieszkaniu wtedy, kiedy on mógł. Wiadomo, że ja byłam bardziej dyspozycyjna, bo nie mam męża, ani dzieci. On musiał za każdym razem okłamywać żonę, że wyskoczyło mu pilne spotkanie, że konferencja się przedłużyła, że ma kolację służbową z ważnym klientem.
Prawie w ogóle nie rozmawiamy o jego rodzinie. Pewne było tylko jedno: on nie zamierza się rozwieść, bo nie mógłby tego zrobić ani swojej żonie, ani swoim dzieciom. Z tego względu nigdy nie obiecywał mi, że od nich odejdzie.
Fot. Thinkstock
- Nasz romans trwa już półtora roku i nadal jest nam ze sobą cudownie. Kocham go i nie cierpię tych chwil, kiedy Jan się ubiera i wraca do swojej żony. Wiem, że dla własnego dobra powinnam to przerwać i rozpocząć normalny związek, ale nie potrafię. Uczucia do Jana są silniejsze. Czasami mówię mu, że powinnam gdzieś wyjść z koleżankami, poznać kogoś w swoim wieku, kto nie ma żony i dzieci. On przyznaje mi rację, a potem zaczynamy się kochać i znowu cały świat przestaje dla mnie istnieć.
Rodzice wiedzą, że z kimś się spotykam, ale nie mają pojęcia, że jest żonaty. Nie wybaczyliby mi, że rozbijam czyjąś rodzinę.
Nie wiem, jak długo mój romans z Janem jeszcze potrwa. W firmie nikt się nie domyśla, co nas łączy i mam nadzieję, że tak zostanie. Jego żona też o niczym nie wie… Boję się nawet myśleć o tym, co by się stało, gdyby nasz romans wyszedł na jaw… Nie umiałabym spojrzeć tej kobiecie w oczy.
Prawda jest taka, że żyję z dnia na dzień i nie myślę o tym, co przyniesie przyszłość. Wiem, że to błąd. Zakochałam się w niewłaściwym facecie i bez względu na wszystko będę cierpieć. Póki co powtarzam sobie jednak „chwilo trwaj”. Dzisiaj wieczorem Jan znowu u mnie będzie…