Masz na sumieniu coś, do czego nie przyznasz się nigdy swoim bliskim? Prawdopodobnie nie ty jedna. W naszym życiu czasami podejmujemy decyzje, których potem żałujemy. Czasu nie da się jednak cofnąć, a my pozostajemy ze wstydliwymi wspomnieniami do końca życia.
Tak właśnie było w przypadku Marysi. Z tą różnicą, że ona swój sekret postanowiła wyjawić osobie najbliższej swemu sercu. Mężowi.
„Stwierdziłam, że nie chcę przed nim niczego ukrywać. Jeśli nasz związek ma być poważny i trwały, to powinniśmy wiedzieć o sobie wszystko” – napisała w swoim mailu nasza Czytelniczka. Szybko jednak pożałowała swojej decyzji. Mąż, zamiast docenić jej szczerość, wstydliwe wyznanie obrócił przeciwko niej. Teraz na każdym kroku wypomina jej niechlubną przeszłość.
Marysia poprosiła o opublikowanie jej historii z prostego powodu. Chce Wam uświadomić, że czasem zatajenie trudnej prawdy jest najlepszym rozwiązaniem i nie zawsze opłaca się być szczerym wobec partnera. Ona doświadczyła tego na własnej skórze.
Przeczytaj także: „Mam wstydliwe pytanie. Czy pozwalacie swoim facetom na…” (Artykuł tylko dla dorosłych)
Fot. iStock
„Zawsze mi się wydawało, że przed ukochaną osobą nie wolno niczego zatajać. Rodzice wpajali mi, że kłamstwo ma krótkie nogi i lepiej wyznać najgorszą prawdę niż okłamywać osobę, na której nam zależy. Wiecie co? Teraz wiem, że to brednie. Bardzo żałuję, że byłam fair wobec mojego męża i przyznałam mu się przed ślubem do moich grzeszków z przeszłości. Nie dość, że tego nie docenił, to jeszcze przy każdej kłótni wypomina mi to, co kiedyś zrobiłam.
Wyciągnijcie wnioski z mojej historii i nigdy nie przyznawajcie się swoim chłopakom, kochankom czy mężom do rzeczy, których się wstydzicie. Oni z czasem obrócą to przeciwko wam i wbiją wam szpilę w najmniej spodziewanym momencie. Sami pewnie mają swoje za uszami, ale są na tyle mądrzy, że nie mówią o swoich wybrykach na głos.
Zacznę od tego, że jestem z moim mężem, Radkiem, od czterech lat. Po ślubie jesteśmy już natomiast prawie półtora roku. Jakiś tydzień przed ceremonią leżeliśmy sobie w łóżku, piliśmy wino i rozmawialiśmy sobie na różne tematy. W pewnym momencie Radek wpadł na pomysł, żebyśmy wyznali sobie jakieś najbardziej wstydliwe tajemnice, o których nikt inny nie wie. To miał być taki nasz test na zaufanie. Stwierdziłam, że czemu nie. I opowiedziałam mu o pewnej szalonej nocy z czasów, kiedy jeszcze się nie znaliśmy.
Fot. iStock
Byłam wtedy na imprezie z moją koleżanką. Obie byłyśmy singielkami, więc poszłyśmy do klubu bez żadnych facetów. Piłyśmy drinki, tańczyłyśmy, co chwilę różni kolesie próbowali nas poderwać.
W końcu podeszło do nas dwóch trochę starszych facetów, tak na oko mieli między 35 a 40 lat. Byli bardzo przystojni i dobrze ubrani. Do klubu trafili chyba prosto z pracy, żeby się rozerwać. Rozmowa z nimi się kleiła, taniec stawał się coraz bardziej odważny, w końcu ja zaczęłam się całować z jednym z nich i wylądowaliśmy w męskiej toalecie.
Tak, przespałam się z nieznajomym. Nie do końca był to ryzykowny seks, bo on miał przy sobie prezerwatywę i ją założył. Robiliśmy to naprawdę długo. Było ostro, co tu dużo mówić. Po wszystkim, kiedy zakładał spodnie, z kieszeni wypadła mu obrączka. Okazało się, że jest żonaty. Gdybym wiedziała to wcześniej, nigdy bym się z nim nie przespała. Przygoda to przygoda, ale każde szaleństwo ma swoje granice. Ja nie uwodzę żonatych mężczyzn.
Przyznał mi się, że ma nie tylko żonę, ale także dwoje dzieci. Poczułam się z tym okropnie, ale z drugiej strony – przecież o wszystkim dowiedziałam się po fakcie, więc jaka w tym moja wina? Żadna.
Fot. iStock
Opowiedziałam o tym jednym, jedynym numerku w toalecie mojemu narzeczonemu, a on wpadł w jakiś szał. Powiedział, że nigdy w życiu nie spodziewał się po mnie czegoś takiego. Nie dość, że puściłam się na imprezie z nieznajomym, to jeszcze zrobiłam to z kolesiem, który jest mężem i ojcem. Rozumiecie??? W oczach mojego faceta to ja byłam tą złą, a nie tamten, który celowo i świadomie dopuścił się zdrady małżeńskiej!
Radek zrobił mi awanturę, po czym wspaniałomyślnie powiedział, że nie odwoła naszego ślubu, skoro został do niego tylko tydzień. Nie chce żadnego rodzinnego skandalu, więc się pobierzemy.
Sądziłam, że dość szybko zapomni o całym incydencie, ale się przeliczyłam. Półtora roku po naszym ślubie on nadal wraca przy każdej kłótni do mojego wyznania. Spieramy się na przykład o to, gdzie jechać na wakacje, a on wtedy mówi: „Może idź do klubu i przeleć tam jakiegoś żonatego”. To jest podłe po prostu. Jak tak dalej pójdzie, to się rozwiedziemy. Nie zamierzam do końca życia pokutować za jedną szaloną noc. W dodatku taką, kiedy byłam jeszcze singielką i nawet Radka nie znałam.
Zastanówcie się dwa razy dziewczyny, zanim wyspowiadacie się swoim chłopakom ze wszystkich grzechów. Od udzielania rozgrzeszenia to jest ksiądz, a nie wasz facet. Jak nie musicie mu mówić o swojej wstydliwej przeszłości, nie róbcie tego.
Marysia”
Przeczytaj także: „Jak sprawdziłem, czy moja dziewczyna nadaje się na żonę”