Faktem jest, że najczęściej ofiarami przemocy domowej są kobiety. Nic w tym dziwnego - mężczyzna niepanujący nad swoimi emocjami zawsze ma możliwość użycia siły wobec słabszej partnerki. W drugą stronę raczej o to trudno, chociażby ze względu na fizyczną niemoc. Co nie oznacza, że się nie zdarza. Historie dwóch naszych rozmówców udowadniają, że oprawca może chodzić w spódnicy. W grę wchodzi już nie tylko siła, ale uzależnienie emocjonalne.
Poznajcie młodych facetów, którym niezwykle trudno się do tego przyznać. W oczach innych ludzi uchodzą za silnych i zdecydowanych, a dali się osaczyć niepozornym przedstawicielkom płci pięknej. Byli bici, upokarzani i szantażowani. Na własnej skórze przekonali się, co może oznaczać damski gniew. Przez długi czas była to sytuacja bez wyjścia, bo z jednej strony kochali, z drugiej - nienawidzili. Nie mogli oddać i nie chcieli odejść.
Ich wspomnienia niszczą obraz niewinnej kobiecości. Oni związali się z tyranami.
Zobacz również: 7 faktów o biciu dzieci: Kto daje klapsy i czym to się może skończyć?
fot. Thinkstock
Wojciech przez 2 lata pozostawał w związku z Agnieszką (imiona zmienione). Jak to zwykle bywa, na początku była sielanka. Szał uniesień, wspólne plany, cudowne chwile w sypialni. W ten sposób został usidlony i dlatego tak trudno było mu się potem wycofać. Z czasem partnerka zaczęła pokazywać swoją prawdziwą twarz.
- Wśród znajomych uchodziliśmy za parę idealną. Fajnie razem wyglądaliśmy, ona zawsze przy ludziach była dla mnie taka kochana. Obejmowała mnie i chwaliła. Po kilku miesiącach jej czułość była zarezerwowana tylko dla takich sytuacji. Kiedy zostawaliśmy sami, przemieniała się nie do poznania. Zaczęło się od ciągłego pouczania i wmawiania mi, że jestem idiotą. Mówiła, że prostak ze mnie, nic nie potrafię i ogólnie jestem beznadziejny. A ja głupi traktowałem to jako wyraz czułości. Miłość niestety potrafi zawrócić w głowie. Z czasem pojawiło się popychanie mnie, łapanie za uszy, ciosy w twarz bez zapowiedzi. Mówiła, że chce mi wybić głupotę z głowy. Mogło to wyglądać na zwykłe przekomarzanie się, ale naprawdę bolało - wspomina.
Jego piekło trwało do niedawna, kiedy wybranka zadała decydujący cios. Nie wytrzymał psychicznie i o mało sam nie zrobił jej krzywdy.
fot. Thinkstock
- To był wieczór. Byliśmy gdzieś razem i ona wróciła wściekła na mnie. Podobno narobiłem jej obciachu. Często to mówiła, bo jej zdaniem nie nadawałem się do pokazywania ludziom. Kiedy myślałem, że już jej przeszło, rzuciła się na mnie w łóżku. Niestety, w złych zamiarach. Usiadła mi na plecach i zaczęła mnie bić. Tym razem nie skończyło się na kilku siniakach, bo wreszcie usiadła na mnie całym swoim ciężarem i ręka, którą miałem pod brzuchem, po prostu nie wytrzymała. Aż usłyszałem chrupnięcie. Wyłem z bólu, a ona cały czas mnie poniżała. Wybiegłem z mieszkania, tak jak stałem. Pomogła mi starsza sąsiadka z mieszkania obok - relacjonuje.
Wojciech trafił do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie ręki z przemieszczeniem kości. Przez 2 miesiące chodził w gipsie. Wtedy zrozumiał, że sprawy zaszły za daleko.
- Znęcała się od dawna, a dopiero to pozwoliło mi przejrzeć na oczy. Ocknąłem się w momencie, kiedy poczułem ten straszny ból. Ona nic sobie z tego nie zrobiła, bo była w amoku. Już nigdy więcej jej nie zobaczyłem. Poprosiłem ojca, żeby zabrał od niej moje rzeczy. Na założenie jej sprawy się nie zdecydowałem - mówi nam.
Zobacz również: Zgwałcona przez męża
fot. Thinkstock
Marcin również stał się ofiarą przemocy ze strony teoretycznie słabszej kobiety. Był z nią przez kilka lat, a wszystko zmieniło się w momencie, kiedy ze sobą zamieszkali. Poczuła się pewnie i pokazała swoją prawdziwą naturę. Naturę bezwzględnej sadystki.
- Wizualnie to drobna dziewczyna, która nie skrzywdziłaby nawet muchy. Jej siłą było co innego - potrafiła omotać nawet największego twardziela, który przy niej stawał się bezbronny. Wiem to po sobie, bo kiedy ktoś zaszedł mi za skórę, byłem w stanie mu przyłożyć. Jej bym nie tknął, chociaż wyrządziła mi więcej krzywdy, niż wszyscy wrogowie razem wzięci. 3-4 lata sielanki, a potem wspólne mieszkanie. Zaczęło się od ciągłych pretensji, że czegoś nie zrobiłem i ona wszystko ma na głowie. Potem mnie szturchała. Zdarzało jej się wbijać we mnie swoje pazury. Szarpała mnie za uszy, kopała, wyzywała od najgorszych. Myślałem, że jest po prostu nerwowa. Przecież nie będę płakał, bo dziewczyna mnie bije - wspomina.
Po chwili przemoc stała się rytuałem. Dostawał za wszystko, co zrobił i czego nie zdążył zrobić. Ukochana nie potrafiła położyć się spokojnie spać, kiedy on nie cierpiał.
fot. Thinkstock
- Byłem od niej uzależniony psychicznie, ale też finansowo. Sam nie zarabiałem najlepiej i zdawałem sobie sprawę, że jak jej podpadnę, to ona mnie wyrzuci. A wtedy będę musiał wrócić do rodziców, bo na samodzielne życie nie było mnie stać. To dla faceta większe upokorzenie, niż cios od kobiety. Wykorzystywała po kolei wszystkie moje słabości. Potem jak gdyby nigdy nic odzywała się w niej potulna Joasia, która przepraszała za to, że „przesadziła”. Chodziłem z takimi siniakami, zadrapaniami i guzami, że wyglądałem jak dziecko wojny. Jak ktoś pytał, to głupio się tłumaczyłem. A to kraksa na rowerze, a to boks, którego przecież nie trenowałem. Chyba, że w domu - twierdzi.
Marcin czuł się jak worek treningowy dla niezrównoważonej emocjonalnie partnerki. Do dziś wstydzi się tego, że sam nie był w stanie przerwać tej spirali przemocy.
- Nie jestem godny miana mężczyzny. Pewnie trwałoby to dalej, gdyby jej się nie odwidziało. Pewnego dnia po prostu się mnie pozbyła i jednak musiałem wrócić do rodzinnego domu. O wszystkim opowiedziałem tylko jednej osobie i usłyszałem, że „chyba sobie jaja robię” - wspomina.
fot. Thinkstock
Wbrew pozorom, przemoc wobec mężczyzn nie jest wcale rzadkim zjawiskiem. Kobiety umiejętnie wykorzystują swoją psychiczną przewagę, żeby całkowicie zdominować i zdemolować życie partnera. Po czym rozpoznać, że mamy do czynienia z ofiarą?
- Mogę mówić tylko o sobie. Jeśli widzisz, że facet boi się odezwać i wszystkim dyryguje jego kobieta - coś może być na rzeczy. Jeśli zauważasz, że słowa grzęzną mu w gardle i zanim coś powie, musi się upewnić, czy może - to kolejny sygnał. Przygnębienie, siniaki, zadrapania - już chyba wszystko jest jasne. Mężczyzna nigdy głośno nie powie, że coś jest nie tak. Czasami warto go o to zapytać, bo może akurat pęknie i się uwolni - twierdzi Wojciech.
- Najczęściej ofiary przemocy, takie jak ja, w ogóle nie opowiadają o swoim związku. Zawsze ze wszystkiego są zadowolone i kiedy jest mowa o problemach, twierdzę, że ich żaden nie dotyczy. Myślę, że to widać też po oczach. Taki facet momentalnie traci pewność siebie i łatwo wyczytać, że coś go trapi - przekonuje Marcin.
Zobacz również: TOKSYCZNY ZWIĄZEK - JAK SIĘ UWOLNIĆ?