Kobiety czasami tkwią w związkach toksycznych, w związkach bez przyszłości, jak mówi wiele osób. Są to normalne, atrakcyjne, wykształcone osoby. W ich rodzinach nie było problemów z alkoholem czy nadużywaniem przemocy. Dlaczego więc nie kończą tych relacji? Dobre pytanie.
Jednym z ich nawyków jest narzekanie. Otwarcie mówią, że facet jest idiotą albo ciągle coś obiecuje, a potem nie dotrzymuje słowa. Nie można na niego liczyć, już dawno przestał się starać, równie dobrze mogłoby go nie być. Te kobiety są przekonane, że zasługują na więcej. Jednocześnie w ogóle nie potrafią o to zawalczyć. Wychodzą potem za takiego nicponia i rodzą mu dzieci. Ich życie skupia się na pracy albo pociechach. Jedyną odskocznię często stanowią romansidła, których czytanie pozwala na chwilę zatopić się w marzeniach, albo ploteczki przy kawie ze znajomymi. Przeplatają je opowieściami o mężu i o tym, jaki jest okropny. Taki stan trwa latami. Czasami wdają się w niezobowiązujące romanse. Ale przy mężu przeważnie trwają niewzruszenie, o ile nie przekroczy pewnej granicy.
Mogły to skończyć, ale tego nie zrobiły. Sześć bohaterek opowiada na forach internetowych, dlaczego zostały z mężczyznami, chociaż relacje pomiędzy nimi nie były satysfakcjonujące jeszcze przed zalegalizowaniem związku.
Zobacz także: Jak rozpoznać prawdziwą miłość? PORADNIK DLA ZAUROCZONYCH
Fot. iStock
„Jest źle, ale nigdy nie wiadomo, kogo się potem spotka. Skąd mam wiedzieć, że nie trafię na gorszego typa? Mojemu Kamilowi daleko do ideału, ale przynajmniej trzyma się mnie i nie zdradza. Chciałabym, żeby bardziej przykładał się do obowiązków domowych, był bardziej romantyczny i nie zwracał się do mnie burkliwie typu: „Przynieś mi wreszcie to piwo...”, ale nie można mieć wszystkiego. Jest jeszcze druga sprawa. Czas ucieka. Jestem z nim ponad pięć lat. To szmat czasu. Nie wiem, czy kogoś poznam, a poza tym nie mogę zakładać, że będzie lepszy. Mieszkam w małej miejscowości. Większość dobrych chłopaków jest już zajęta albo są ode mnie młodsi. Dziewczyn jest więcej, są ładniejsze... Jakie ja mam przy nich szanse. Kamil jest jaki jest, ale lepiej mieć jego niż martwic się, że nikogo już sobie nie znajdę" – zwierza się Dorota.
Fot. iStock
„Miałam trzech facetów i wszyscy byli tacy sami. To znaczy mieli inne charaktery, ale ogólnie mężczyźni są do siebie podobni. Nieodpowiedzialni, zależy im tylko na dobrym żarciu i dobrym seksie. Reszta ich nie obchodzi. Kiedy każdego nachodziła jakaś potrzeba, zaraz sobie przypominali o klamce do naprawy albo innej prośbie. Mogłam przypominać tygodniami, ale jeżeli nic ode mnie nie chcieli, mieli wszelkie uwagi w nosie. Teraz jestem w związku z czwartym partnerem. Już po kilku miesiącach wiedziałam, że będzie podobnie, a jak nie, to znajdą się inne wady. Nie pomyliłam się. Nie potrafię żyć bez faceta, a wiem, że nie mam co szukać innego, bo i tak wszyscy mężczyźni są tacy sami. Mam doświadczenie i wiem, co mówię” – obstaje Martyna.
Zobacz także: Kiedy zakochanie zmienia się w miłość?
Fot. iStock
„Adam to kompletny idiota. Tylko ja wiem, ile razy musiałam się za niego wstydzić. W ogóle nie liczy się z konsekwencjami swoich słów i czynów. Plecie trzy po trzy. Nie ukrywam, że nie jestem z nim szczęśliwa. Na początku, kiedy się poznaliśmy, było inaczej. Dostrzegałam, że nie był ideałem, ale się starał. Robił mi niespodzianki, przynosił prezenty, kupował kwiaty... Teraz to zupełnie inny mężczyzna. Seks też jest bez szału. Kiedyś jeszcze próbowaliśmy coś z tym zrobić. Były masaże, wspólne kąpiele i seksowna bielizna. Nic nie pomogło. Nie zostawię go, bo szkoda mi tylu lat. Inwestowałam w ten związek czas i energię. Myślę, że to naturalne, że po jakimś czasie miłość przemija. Co prawda Adam jest bałwanem, ale każdy ma jakieś wady. Nie chcę zaprzepaścić tak długiego związku" – mówi Olga.
Fot. iStock
„Z Waldkiem jestem już osiem lat. W tym czasie przeszliśmy moją chorobę i jego dwuletni wyjazd do Londynu. Powiem tak – nie jest źle. Poradziliśmy sobie z tymi problemami, więc w przyszłości też damy radę. W Waldku przeszkadza mi to, że traktuje mnie przedmiotowo. Czasami mam wrażenie, że związał się ze mną, bo jestem spokojna i ułożona, a poza tym potrafię prowadzić dom. Chwile czułości zdarzają mu się rzadko. Mimo to jest odpowiedzialnym facetem. Podobnie jak ja, chce mieć rodzinę. Wierzę, że kiedy urodzą się dzieci, scementują nasz związek i nie będę już tylko partnerką, ale matką jego potomstwa. Poza tym przyzwyczaiłam się do Waldka i trudno byłoby mi wyobrazić sobie przyszłość bez niego” – przekonuje Malwina.
Fot. iStock
„Nie będę ukrywać, że jestem ideałem. Wręcz przeciwnie. Ani piękna, ani bogata, ani inteligentna. Ot, przeciętna dziewczyna z niedużego miasta. Mam niezłą pracę i właściwie byłabym szczęśliwa, gdyby nie mój facet. Ogólnie jest czułym, dobrym mężczyzną, ale strasznie niezaradnym. Poza tym w ogóle się nie stara, żeby coś zmienić w swoim życiu. Obiecywał mi kilka lat temu, że pójdzie na studia. Niestety słowa nie dotrzymał. Co jakiś czas pracuje dorywczo przy remontach. Kiedy zaczynam ten temat, mówi, żebym dała mu spokój. Chociaż nic innego nie mogę mu zarzucić, przeszkadza mi to. Faceci koleżanek mają dobre prace i myślą przyszłościowo. Kiedy pytają się, dlaczego jestem ze swoim facetem, odpowiadam zgodnie z prawdą. Jestem bardzo przeciętna i nigdy nie miałam powodzenia. Grzesiek był pierwszym, który się zainteresował, więc o czym tu mówić...” - wyznaje Patrycja.
Fot. iStock
„Zostałam wychowana w domu, w którym kobieta zajmowała się wszystkim. To znaczy gotowaniem, sprzątaniem, praniem. Mama nie pracowała zawodowo i ojciec na nas zarabiał. Obecnie jestem w związku i mój facet przyzwyczaił się, że ja dbam o dom. Jednak w tamtym roku zaczęłam pracę i jest mi ciężko. Próbuję rozmawiać z Rafałem na ten temat, ale on obiecuje, że mi pomoże, a potem się wykręca. Moje napomnienia i awantury nic nie dają. U moich koleżanek jest inaczej, ale one traktują swoje związki bardzo powierzchownie. Nie zależy im, czy na dłuższą metę przetrwają. Mama i zamężne znajome mówią z kolei, że mężczyzna oczekuje takich rzeczy i to naturalne. Nie powinnam narzekać. W dzisiejszych czasach musimy łączyć pracę zawodową z pracą w domu. Jeżeli nie spełnię standardów, znajdzie sobie inną. Jakaś chętna zawsze się pojawi” – opowiada Róża.
Zobacz także: W jaki sposób miłość zmienia nas na gorsze?