Laboratorium miłości
Gdy między dwojgiem ludzi zaiskrzy, w ich mózgu dochodzi do swoistej chemicznej burzy. Zaczyna się produkcja hormonów odpowiadających za przekazywanie sygnałów między komórkami nerwowymi. Niektórych z nich nasz mózg nie wytwarzał nigdy wcześniej, inne produkował, ale na przykład w mniejszej ilości. To swoiste przestrojenie hormonalne wprowadza nas na coraz wyższe piętro miłosnych uniesień i sprawia, że często zachowujemy się, jak opętani.
Warto więc nieco bliżej przyjrzeć się sprawcom tego zamętu...
Siła adrenaliny
Postępujący stan zauroczenia sprawia, że w organizmie zakochanych zaczyna wytwarzać się adrenalina. Wydawałoby się, że hormon ten pojawia się w zupełnie innych sytuacjach, szczególnie wtedy, gdy znajdujemy się w jakiejś stresującej sytuacji. Jednak czyż miłość nie jest właśnie takim uczuciem, które wywołuje w naszym organizmie olbrzymią burzę i zawirowanie, wprowadza stan wyjątkowy, niczym trudna życiowa sytuacja, dopinguje do określonego działania? Adrenalina wprowadza zakochanych w niezwykły stan euforii, dodając mnóstwa energii. Sprawia, że czujemy się jak na lekkim rauszu. To dzięki niej jesteśmy również w stanie zapamiętać nawet najdrobniejsze szczegóły ze wspólnych chwil spędzonych z ukochanym, przywołać w pamięci jego poszczególne gesty, słowa i zachowanie.
Narkotykowe odurzenie
Jednak miłość to sprawka nie tylko adrenaliny. Według naukowców dwojgiem zakochanych sterują także inne hormony. Jednym z nich jest dopamina. To właśnie ona sprawia, że nie możemy od ukochanej osoby oderwać myśli. A gdy nie ma jej przy nas, czujemy olbrzymią tęsknotę. Hormon ten sprawia również, że na naszą miłość patrzymy zupełnie bezkrytycznie, a wszystkie wady partnera wydają się po prostu urocze. Co ciekawe, podwyższone stężenie dopaminy w mózgu działa na nasz organizm podobnie jak amfetamina.
Nie bez przyczyny więc, będąc w stanie zakochania, mamy takie same wrażenia jak po zażyciu narkotyku. Obserwujemy u siebie nieuzasadniony przypływ aktywności, nie możemy spać, tracimy apetyt bądź wręcz odwrotnie, ogrania nas wilczy głód. Towarzyszy nam również ciągła ekstaza i podniecenie, ale także niepokój i strach przed utratą ukochanej osoby.
Różowe okulary
Zakochanych po uszy rozpiera szczęście. Mają mnóstwo energii, chce im się żyć – tańczyć, śpiewać i krzyczeć z radości. Ten niecodzienny stan euforii to sprawka fenyloetyloaminy (w skrócie PEA). Związek ten również działa jak narkotyk. Na szczęście, nie jest szkodliwy dla naszego organizmu. I chociaż nie wiemy jeszcze, gdzie w naszych ciałach odbywa się jego produkcja, to wiadomo już, że działa na pewne obszary w mózgu. Gdy PEA dociera do ciał kochanków przeżywają oni olbrzymią ekstazę. Ogrania ich wielka namiętność. Nic więc dziwnego, że często zupełnie zapominają oni o bożym świecie, pragną być jedynie ze sobą. Siła fenyloetyloaminy jest tak wielka, że wystarczy jedno spojrzenie ukochanego, delikatny dotyk, by z największą siłą rozpalić wszystkie żądze. To dzięki temu niezwykłemu związkowi zakochani mogą nie zmrużyć oka przez całą noc, a następnego dnia zupełnie nie czuć zmęczenia, a wręcz przeciwnie, doznać przypływu nowych sił witalnych.
Tajemnica namiętnego seksu
W czasie burzy hormonalnej również produkcja hormonów płciowych – męskiego testosteronu i żeńskich estrogenów – osiąga w naszym organizmie apogeum. To one decydują o sile i intensywności naszych kontaktów intymnych. Nie dziwi więc fakt, że właśnie w okresie największego zakochania mamy nieustanny apetyt na seks i najchętniej nie wychodzilibyśmy z łóżka. Co więcej, gdy hormony wracają do równowagi, wyciszeniu ulegają też nasze ciała. To dlatego wielu parom tkwiącym w stałych, długoletnich związkach z czasem zupełnie przechodzi ochota na seks. W takich chwilach warto przypomnieć sobie o dawnej namiętności, która łączyła kochanków. Próbować wzniecić ten niezwykły ogień. Nie dać się nudzie i rutynie. Za to wciąż starać się odkrywać siebie na nowo.
Krajobraz po burzy
Niestety, substancje narkotyczne obecne w organizmie zakochanych nie działają wiecznie. Naukowcy udowodnili, że po około roku znajomości ich nadzwyczajnie zdolności powoli zaczynają wygasać. Niestety wiele osób uzależnia się od tych substancji, i gdy tylko zaczyna brakować ich w związku, rozglądają się za nowym obiektem pożądania. Wielu osobom udaje się jednak stworzyć trwałą relację. Okazuje się bowiem, że dojrzała miłość między partnerami to poniekąd również zasługa hormonów! Tym razem jednak różnią się one nieco od wywołujących narkotyczny stan dopaminy czy fenyloetyloaminy.
Na dalszym etapie związku gorące i namiętne pożądanie zwykle zastępuje dążenie kochanków do zapewnienia sobie nawzajem poczucia bezpieczeństwa i spokoju. W uzyskaniu tego stanu skutecznie pomaga im oksytocyna. Zwiększony poziom tego hormonu pojawia się podczas seksu i w trakcie... karmienia piersią. Oksytocyna to nadzwyczajny hormon zakochanych. Dzięki niemu czujemy bowiem przywiązanie i miłość do drugiej osoby. Budujemy więź z partnerem, tworząc łagodniejszy i bardziej zrównoważony związek.
Czy jest coś więcej?
Aż nie chce się wierzyć, że ta Jedyna, Wielka, Prawdziwa Miłość to w dużej mierze gra chemii. Pragniemy jej, bo tak podpowiada nam mózg. Czy jednak rzeczywiście to najcudowniejsze, najbardziej wzniosłe uczucie, jakie znane jest ludzkości, warte jest zaledwie tyle, co narkotykowy odlot? Gdybyśmy zupełnie zgodzili się z tymi jakże kontrowersyjnymi wnioskami naukowców, nie pozostałoby nam nic innego, jak tylko poddać się tej podstępnej strategii natury, której celem jest jak zwykle prokreacja. Wydaje się jednak, że nie można i nie warto tak powierzchownie generalizować pojęcia miłości. Chyba trochę racji mieli jednak poeci, próbujący opisać to cudowne i magiczne zjawisko jakim jest miłość. Wyrazić słowami magię uczucia, którego tak naprawdę nie da się ująć w żaden chemiczny wzór!
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
Mijają miesiące, może i lata, a ty wciąż nie znalazłaś swojej drugiej połowy? Prawdopodobnie popełniasz typowe błędy singielki.
Gdy ukochany odchodzi, trudno poradzić sobie z przytłaczającymi emocjami. Można jednak spróbować zapomnieć o bolesnym rozstaniu